Temat Wiktora Gołubowskiego w Rawiczu jest już nieaktualny - rozmowa z Dariuszem Cieślakiem, prezesem Kolejarza Rawicz

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kolejarz Rawicz ma za sobą udany sezon. Mimo, iż wielu fachowców przed rozpoczęciem rozgrywek stawiało klub z południowej Wielkopolski na straconej pozycji, to sprawił niespodziankę i awansował do pierwszej czwórki. W rozmowie z naszym portalem, prezes Kolejarza Dariusz Cieślak, między innymi podsumowuje sezon i ocenia regulamin, który ma wejść w życie w sezonie 2011.

Maciej Pusset: Sezon 2010 zakończony. Przed rozpoczęciem rozgrywek mówiło się, że celem Kolejarza Rawicz jest awans do fazy play-off. Cel ten został zrealizowany...

Dariusz Cieślak: Przedsezonowy plan jakim był awans do czołowej czwórki został zrealizowany, tak więc jako kierownictwo możemy być zadowoleni. Przed sezonem praktycznie wszyscy skazywali nas na porażkę. Jak się później okazało byliśmy zespołem, który mógł wygrać praktycznie z każdym. Przecież gdyby nie kontuzje Sebastiana Aldena i Alana Marcinkowskiego nasz wynik mógł być jeszcze lepszy. Jednak tak jak wspomniałem czwarte miejsce należy zapisać po stronie sukcesów.

Po nieudanym poprzednim roku, dochodziły głosy, że ten sezon ma służyć wyjściu na prostą. Jak w obecnej chwili klub wygląda finansowo?

- Nie przypominam sobie, aby ktokolwiek z klubu powiedział, że ten sezon będzie służył tak zwanemu wyjściu na prostą. Na przysłowiowe zero wyszliśmy pod koniec roku 2009 i do tego sezonu przystępowaliśmy z czystym kontem. Zapowiadaliśmy przecież walkę o czołowe lokaty, a z długami raczej nie da się tego osiągnąć. Jeżeli chodzi natomiast o ten sezon to zadłużenie nasze wynosi na dzień dzisiejszy niecałe 40 tysięcy złotych. Mając na uwadze awans do fazy play off, 6 dodatkowych meczy i niestety niską frekwencję to i tak nie jest duża kwota. Niestety jest i nie daje nam to spokoju. Po ostatnich rozmowach ze sponsorami mogę zapewnić, że do połowy grudnia wszyscy nasi zawodnicy zostaną rozliczeni.

Można powiedzieć, że wspaniały sezon ma za sobą Wiktor Gołubowskij. Czy klub jest zainteresowany, by w roku 2011 Rosjanin znów startował z Niedźwiadkiem na plastronie?

- Wspaniałego sezonu w naszym zespole nie miał niestety nikt. Ani Gołubowskij, ani Alden czy Andersson. Wszystkim zdarzały się wpadki i słabe występy. Jednym więcej, drugim mniej. Wiktor na pewno miał zdecydowanie lepszy sezon niż miało to miejsce podczas jego debiutu na polskich torach. Kilkakrotnie pokazał, że ma potencjał i możliwości. Między innymi dzięki niemu wygraliśmy mecz w Opolu. Bardzo dobrze pojechał także w Lublinie i Krośnie. Z drugiej jednak strony fatalnie zaprezentował się na przykład podczas spotkań z ekipą Orła na naszym torze. Średnio zdobywał 9 punktów na mecz i osobiście uważam to za wynik dobry. Propozycje przedłużenia kontraktu Wiktorowi zaproponowaliśmy już w maju. Zapomnieliśmy o przedsezonowych perypetiach i chcieliśmy nadal współpracować. Minęło kilka miesięcy i mimo kilkukrotnego ponawiania oferty nie uzyskaliśmy od Gołubowskiego żadnej odpowiedzi. Tym samym temat Wiktora w Rawiczu jest już nieaktualny.

Nie od dziś wiadomo, że Kolejarz Rawicz nie dysponuje szkółką żużlową. Przepis, który został wprowadzony dla klubów Speedway Ekstraligi o obowiązku wystawiania dwóch polskich juniorów do składu, może spowodować, że znalezienie dobrego młodzieżowca z polską licencją będzie bardzo trudne...

- I właśnie ten ekstraligowy przepis spowoduje, że dobrych juniorów w I i II lidze po prostu nie będzie. Mało tego wspomniane kluby będą miały ogromny problem na skompletowanie drużyn, które zgodnie z uchwałą PZM muszą startować w rozgrywkach o Młodzieżowe Drużynowe Mistrzostwo Polski. W Rawiczu prawdziwej szkółki żużlowej nie ma, bo nas po prostu na to nie stać. Wyszkolenia zawodnika wiąże się z ogromnymi kosztami i w naszym przypadku musielibyśmy wybrać: albo szkółka albo liga. Zdecydowaliśmy się na to drugie rozwiązanie.

Jeszcze w trakcie tego sezonu, z klubem umowy przedłużyli między innymi Eric Andersson, Sebastian Alden, Anton Rosen czy Alan Marcinkowski. Wiadomo, że to właśnie głównie na nich będzie opierać się drużyna. Zarząd jednak na pewno ma listę życzeń zawodników, którzy mieli by wzmocnić siłę rażenia...

- Tak zwaną listę życzeń ma każdy prezes i każdy trener. My również. Zgodnie z regulaminem, obecnie nie można jednak prowadzić żadnych rozmów. Kompletowanie składu rozpoczniemy i mam nadzieję, że skończymy w grudniu. A skoro mowa o regulaminach to dla mnie osobiście najzabawniejsze jest to, że wszyscy działacze cały czas zasłaniają się tym zapisem. Zapisem, którego tak naprawdę nikt nie szanuje. Przecież sami zawodnicy przyznają się, że mają już po kilka ofert. To kto do nich dzwoni? Krasnoludki? Dopóki prezesi nie zaczną się szanować w polskim żużlu nigdy nie będzie dobrze.

Wróćmy jeszcze do tematu wcześniej wymienionego Sebastiana Aldena. Po bardzo pechowym sezonie, jak miał Szwed, krążyły nawet plotki, jakoby ten myślał o zakończeniu kariery. Jak obecnie czuje się ulubieniec rawickiej publiczności?

- Z Sebastianem jest już wszystko ok. Od upadku jesteśmy w ciągłym kontakcie. Faktycznie na początku wspominał o zakończeniu kariery. Jest to jednak bardzo twardy i ambitny zawodnik i zapowiedzi o końcu z żużlem są już nieaktualne. Wierzę, że w roku 2011 będziemy po raz kolejny oglądali takie Aldena do jakiego wszyscy zostaliśmy przyzwyczajeni.

Sporo ostatnio mówi się zmianach regulaminowych. Chyba najbardziej popularnym ostatnio tematem jest wprowadzenie tzw. stawek finansowych. Czy jest to aby na pewno sposób, który uzdrowi polski speedway?

- Bardzo wątpię czy uzdrowi. Jednak wierzę, że chociaż w małym stopniu zastopuje pogrążanie tej dyscypliny sportu. I chociażby dlatego warto to wprowadzić. Osobiście uważam, że polski żużel uzdrowi tylko jedna rzecz, o której wspomniałem wcześniej. Wzajemny szacunek prezesów wszystkich klubów. Przecież to co się dzieje trudno określić normalnymi słowami. Takiego bałaganu jaki jest obecnie nie było już dawno. Jako szefowie klubów nie umiemy ze sobą szczerze rozmawiać. Oszukujemy się, okłamujemy i przy okazji podbijamy stawki zawodników, które wyższego już pułapu nie mogą chyba osiągnąć. Gdyby kibice dokładnie wiedzieli ile zawodnicy poszczególnych lig zarabiają to w życiu nie wybaczyliby swoim ulubieńcom słabszej postawy. 5 czy 6 tysięcy za punkt w ekstralidze czy 500 euro w drugiej woła o nic więcej jak o pomstę do nieba! Doskonale wiem, że żużel to sport bardzo drogi i niezwykle niebezpieczny, jednak jakieś granice zdrowego rozsądku powinny być. Powinny, a i tak ich nie ma. Podczas spotkań I i II ligi niby szczerze rozmawiamy o cięciu kosztów, a w przerwie spotkania jeden z prezesów dzwoni do znajomego i pyta się jak obejść regulamin finansowy. To ja się pytam co to jest? Spotkanie dorosłych facetów czy kinder balik w przedszkolu? Jeżeli tego nie zrozumiemy to w niedługim czasie będziemy mieli to samo co w Czechach czy Niemczech. 5-6 zespołów i czwórmecze raz na miesiąc.

Wiadomo, że w przyszłym sezonie do pierwszej ligi awansują dwie drużyny. Czy celem Kolejarza Rawicz będzie miejsce w tej dwójce?

- Taki będzie nasz plan, ale nie za wszelką cenę. Jeżeli jako zarząd zorientujemy się, że chęć awansu może wpłynąć na nasze finanse odpuścimy. Mam jednak nadzieję, że tak się nie stanie i dzięki naszym kibicom oraz sponsorom będziemy mogli wywalczyć awans bez większych problemów finansowych.

Źródło artykułu: