Andreas Jonsson spotkał się z kibicami Polonii

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Andreas Jonsson od kilku sezonów pełni funkcję kapitana bydgoskiej Polonii. Poza tworzeniem odpowiedniej atmosfery w drużynie, Szwed ma świetny kontakt z bydgoskimi kibicami. Ostatnio, mimo przedświątecznej krzątaniny, przyjął zaproszenie Polonia Bydgoszcz Net Fans i spotkał się z kibicami podczas Żużlowego Wieczoru.

Żegnając się z przybyłymi kibicami, organizatorzy pierwszego w obecnej przerwie między sezonami ”Żużlowego Wieczoru” zapowiadali, że kolejne ze spotkań odbędzie się dopiero w nowym roku. Tymczasem wielką niespodziankę zrobił swoim wiernym fanom kapitan Polonistów Andreas Jonsson. Szwed przyleciał do Bydgoszczy tylko na jeden dzień, a mimo to przyjął zaproszenie kibiców i przybył na przedświąteczny "Żużlowy Wieczór".

Na spotkanie z kapitanem Polonistów przybyło wielu fanów, a sala restauracji na trybunie głównej stadionu Polonii wypełniła się po brzegi. Andreas Jonsson został wprost zasypany pytaniami, ale cierpliwie odpowiadał kibicom. Wraz ze wzmocnieniem klubu, zapowiadana jest zmiana nawierzchni bydgoskiego toru. Zgromadzonych na ”Żużlowym Wieczorze” interesowało, jakie jest zdanie kapitana na ten temat. - Oczywiście tor będzie bardziej pasował rywalom - zażartował na początek Jonsson. - Przez ostatnie lata tor w Bydgoszczy był bardzo twardy, bo to odpowiadało naszym zawodnikom. Teraz jednak mamy w zespole zawodników, którzy wolą inną nawierzchnię, bardziej przyczepną i pozwalającą wyprzedzać na dystansie, dlatego zapewne przygotowanie toru się zmieni. Poza tym większość naszych rywali doskonale wie, jak bydgoski tor jest przygotowywany, dlatego też chcielibyśmy ich zaskoczyć poprzez zmianę nawierzchni - wyjaśnił kapitan Polonistów.

Kibice dociekali też, czy Szweda nie nuży już jazda w cyklu Grand Prix wciąż na tych samych torach, w ograniczonej ilości krajów. - Bardzo się ucieszę, jeśli będę mógł pojeździć na innych torach - przedstawił swoją opinię Jonsson. - Niestety żużel nie jest aż tak wielkim sportem, jak niektórym z nas się może wydawać, dlatego też cykl Grand Prix jest rozgrywany w ograniczonej ilości krajów, a Polska, Szwecja czy Dania organizują po kilka turniejów. Mam jednak nadzieję, że geografia żużla rozszerzy się o kolejne kraje, bo to będzie coś wielkiego! Zdaję sobie sprawę, że to zajmie wiele lat i zapewne skończę wcześniej karierę, ale ucieszę się, jeśli to rozszerzenie w końcu nastąpi i będę mógł wystartować w Grand Prix w Rosji, Australii, czy innym nowym kraju - wyraził nadzieję Andreas Jonsson.

Kibiców interesowało zdanie Szweda na temat trenerów, z którymi współpracował ostatnio w Polonii. - Bardzo szanuję trenera Zenona Plecha, bo współpracowało nam się naprawdę bardzo dobrze. Potrafił stworzyć pozytywną atmosferę w zespole i miał szacunek wśród zawodników - ocenił byłego trenera Polonii Jonsson. - Nowy trener Jacek Woźniak pracował już z nami podczas ostatniego sezonu i także wykonywał świetną robotę. Co prawda czasami występowały problemy ze względu na to, że nie mówi on po angielsku, ale naprawdę dobrze zna się na żużlu i czuje ten sport. Jestem przekonany, że będzie nam się dobrze współpracowało i stworzymy razem prawdziwy zespół - podsumował Szwed.

W ostatnim sezonie nie zawsze ustawienie par Polonii zdawało egzamin. Kibiców interesowało, czy kapitan ma wpływ na ustalanie składu na mecze. - Oczywiście mam wiele pomysłów dotyczących ustawienia zespołu, ale ostatecznie to i tak zadanie trenera, żeby odpowiednio zestawić drużynę i poustawiać pary. Z mojego punktu widzenia najważniejsze jest to, żeby między zawodnikami panowała dobra atmosfera, co przełoży się na wyniki na torze - wyjaśnił Andreas Jonsson. - Wydaje mi się, że jedną z moich mocnych stron jest umiejętność jazdy parą i większość zawodników lubi ze mną startować w parze. Ja nie mam jakichś szczególnych preferencji w tym zakresie i mogę startować z każdym, oczywiście jeśli jest to zawodnik mojego zespołu - kontynuował wątek Szwed. Postanowił także zaspokoić ciekawość dociekliwych kibiców i zażartował podsumowując temat: - Jeśli musiałbym jednak kogoś wskazać, to ulubionym zawodnikiem Polonii, z którym jeździłem w parze, jest Andy Smith.

Zgromadzonych fanów interesowało, jak Andreas sam ocenia swoje występy w mijającym sezonie. - Jak co roku, kiedy patrzę wstecz na mijający sezon, mogę powiedzieć, że wiele rzeczy powinienem zrobić lepiej. Jak chyba każdy prawdziwy sportowiec nie mogę nigdy powiedzieć, że wszystko co robiłem było perfekcyjne. Każdego roku jednak staram się, żeby wszystko co robię, każdy wyścig był perfekcyjny - krytycznie podszedł do swoich występów kapitan Polonistów. Szwed rozpoczął ocenę od cyklu Grand Prix: - Jeśli chodzi o ostatni sezon, to jego ocenę zacząłbym od Grand Prix. Moim planem było wskoczenie na podium - nie udało się to, ale piąte miejsce jest całkiem satysfakcjonujące. Miałem poważny upadek w Szwecji, co wpłynęło na moją dyspozycję przez kolejnych kilka tygodni, straciłem także trochę punktów w Grand Prix - wytłumaczył Jonsson. - Jeśli chodzi o polską ligę, to bardzo mi zależało na jak najlepszym występie, i tak naprawdę do końca nie wiem, dlaczego to nie wyszło tak, jakbym chciał. Do sezonu przygotowywałem się bardzo starannie i poświęciłem temu bardzo wiele czasu, dlatego naprawdę nie wiem, czemu ten sezon nie był do końca udany. Jedną z przyczyn może być specyficzna nawierzchnia bydgoskiego toru - kiedy nie uda się tutaj dobrze wystartować, to później naprawdę ciężko jest wyprzedzić rywala. Ja jestem zawodnikiem, który jednak preferuje walkę na dystansie, dlatego mam nadzieję na zmianę przygotowania naszej nawierzchni. Wiem, że kibice bardzo dużo od nas oczekują. Mogę zapewnić, że zarówno mi, jak i pozostałym zawodnikom, trenerom i działaczom klubowym bardzo zależy na jak najlepszym wyniku, choć nie zawsze wszystko się udaje - zakończył swoje podsumowanie Andreas Jonsson. Szwed wybiegł także w przyszłość: - Nie wiem, jak potoczy się kolejny sezon. Wiem natomiast, że bardzo ciężko buduje się dobry skład. Cieszę się, że Polonia się wzmocniła, ale nie zawsze mocne na papierze zespoły osiągają sukcesy. Wystarczy spojrzeć na przykłady Częstochowy, czy Gorzowa - wydaje się, że te ekipy miały prawdziwe ”dream teamy”, a jednak sukcesu nie osiągnęły. Wydaje się, że cały czas jesteśmy krok za najlepszymi zespołami, które bardzo ciężko jest pokonać, ale będziemy robili wszystko, żeby wyniki zespołu były jak najlepsze i zadowoliły naszych kibiców. Najważniejsze jest, żeby nigdy się nie poddawać - ja się nie poddaję i zawsze wierzę, że mogę być lepszy, mogę osiągnąć więcej. Widzę dla naszej drużyny ”światełko w tunelu” i wierzę, że po wzmocnieniu składu będziemy mogli zagrozić tym najlepszym. Mamy w klubie nowego prezesa, który ma naprawdę ciekawe pomysły, ale muszę od razu podkreślić, że te zmiany wymagają czasu i na ich efekty będziemy musieli trochę poczekać.

Mimo kilku miesięcy, jakie upłynęły od zakończenia poprzedniego sezonu, Szwed nie miał jeszcze czasu na odpoczynek. - Cały czas czuję, że potrzebuję odpoczynku. Dopiero niedawno zakończyłem rozmowy z moimi sponsorami, a także planowanie kolejnego sezonu. Tuż po zakończeniu rozgrywek rozpocząłem także treningi ogólnorozwojowe. Teraz będę miał kilka dni przerwy podczas świąt Bożego Narodzenia oraz w Nowy Rok, a później wracam do przygotowań do nowego sezonu - poinformował kibiców o swoich przygotowaniach do nowego sezonu.

Podczas wielu meczów ligowych bardziej dociekliwi kibice zauważali, że w spotkaniach rozgrywanych dzień po turniejach Grand Prix, zawodnicy z czołówki cyklu notują słabsze występy. - Oczywiście starty w Grand Prix mają wpływ na naszą dyspozycję podczas meczów ligowych - potwierdził te obserwacje Andreas. - Do każdego turnieju przygotowujemy się mocno już od tygodnia przed zawodami, koncentrujemy się. W piątek mamy trening, w sobotę wieczorem zawody, a po nich szybki prysznic, pakowanie się i w drogę. Wtedy mam trochę czasu na odpoczynek, ale co to za relaks w busie jadącym po Europie. Budzę się następnego dnia na którymś z ekstraligowych stadionów w Polsce i muszę startować z meczu ligowym. Biorąc to pod uwagę uważam, że i tak osiągamy dobre wyniki - wyjaśnił Jonsson. - Jednak kluczem do sukcesów w lidze są wyrównane składy, takie jak chociażby Zielona Góra czy Toruń, gdzie praktycznie każdy zawodnik zdobywa punkty. Nie powinno być tak, że jeden czy dwóch zawodników zdobywa 18 punktów, a reszta po 2. Najlepiej radzą sobie drużyny, w których każdy zdobywa po 7-8 punktów. I tak jest we wszystkich ligach - sukcesy odnoszą zespoły, w których punktują wszyscy zawodnicy - przedstawił swoją opinię kapitan Polonistów.

Zgromadzeni kibice odnieśli się także to ogromnej popularności Jonssona w Bydgoszczy. Dociekali, czy podobnie jest w jego rodzinnym kraju. - Szwedzi czasami nienawidzą mnie za to, że często mówię, że kocham Bydgoszcz, czy Polskę - zażartował Andreas. - Oczywiście żużel w mojej ojczyźnie nie jest tak popularny jak w Polsce, chociaż jest to najbardziej popularny ze sportów motorowych. Moje rodzinne miasto zamieszkuje zaledwie kilka tysięcy mieszkańców i w żaden sposób nie można go porównać do Bydgoszczy. Większość osób tam mnie zna i wie co robię. Kiedy jednak jadę do jakiegoś większego miasta, rozpoznaje mnie może kilka osób. W Polsce większość kibiców ma sporą wiedzę na temat żużla, natomiast w Szwecji fani są mniej fanatyczni niż tutaj - najczęściej oglądają żużel w telewizji, gdzie widzą zawodników w kaskach, dlatego też na ulicach tak często nas nie rozpoznają - wyjaśnił Szwed.

Kibice wypełniający salę restauracji na trybunie głównej stadionu Polonii dopytywali Jonssona o różne aspekty jego życia i kariery przez ponad godzinę. Na zakończenie organizatorzy przygotowali dla zgromadzonych niespodziankę - pamiątkowe fotografie Andreasa Jonssona oraz kalendarze na przyszły rok, które otrzymali szczęśliwcy wylosowani przez Szweda. Większość fanów wracała do domów z upominkami, wyrażając nadzieję na rychłe kolejne spotkanie.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)