Mirosław Graf: Działania sponsorskie kojarzą się ludziom z czymś nielegalnym

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mirosław Graf ma sporo wątpliwości co do możliwości realizacji przedsięwzięcia polsko-słowackich igrzysk. Jeden z prekursorów stylu "V" komentuje też wyrok sądu w tzw. sprawie bukmacherskiej.

Mirosław Graf nie jest przekonany, czy projekt polsko-słowackich igrzysk ma szanse na powodzenie. - Wszystko to, co ma szanse i możliwości przeprowadzenia, ma moją akceptację. Inna sprawa, czy jest to możliwe pod względem finansowym, organizacyjnym, technicznym oraz logistycznym, bo niestety szczerze w to wątpię. Dużym atutem Polski i Słowacji jest koncepcja wspólnego przeprowadzenia tej imprezy. Jest to na pewno dość odważny projekt i chciałbym wierzyć, że przemyślany i realny. Wątpliwości jest jednak mnóstwo - zakopianka, lotnisko w Krakowie, trasy biegowe, tory saneczkowe, lodowiska. Ogromne pieniądze na organizację takiej imprezy mogą być niemożliwe do pozyskania w obecnej sytuacji finansowej kraju. Całkiem niezłym przykładem może być Puchar Świata w biegach w Szklarskiej Porębie-Jakuszycach, gdzie również organizacyjnie i finansowo są kłopoty. Osobiście obserwuję i kibicuję takim przedsięwzięciom, ale niekiedy należy spojrzeć na coś takiego realnie, bez emocji. Wiem, że próbować należy zawsze. Już Mickiewicz pisał: "sięgaj, gdzie wzrok nie sięga, łam czego rozum nie złamie" - uważa jeden z prekursorów współczesnego stylu "V".

Doświadczony działacz spodziewał się startu biało-czerwonych w drużynowym mikście. - Nie jestem tym zaskoczony. Ta decyzja nie zapadła przecież z dnia na dzień. Od wielu lat kobiety są szkolone w Polsce i teraz mamy owoc tej pracy. Trudno tu mówić już o poziomie skoków pań w Polsce. Są to jeszcze jednostkowe przypadki takich talentów, jak Magdalena Pałasz i Asia Szwab. Miałem przyjemność ostatnio na igelicie oceniać dziewczęta i właśnie tym wymienionym powyżej dawałem noty po 17.0-18.0 punktów za styl. To znaczy, że umiejętności techniczne tych dziewczynek są już całkiem przyzwoite. Mam nadzieję, że występ w PŚ naszych zawodniczek zdopinguje pozostałe panie do uprawiania skoków narciarskich i podnoszenia swojego poziomu - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl były zawodnik Śnieżki Karpacz.

54-letni Graf odniósł się też do środowego wyroku sądu w sprawie "bukmacherskiej". - No cóż. Szkoda dla sportu, że pewne działania sponsorskie zaraz kojarzą się ludziom z czymś nielegalnym, zabronionym, szkodzącym sportowi. Ograniczona ilość środków finansowych na sport w Polsce wręcz nakazuje odpowiedzialnym działaczom poszukiwanie niezbędnego zabezpieczenia finansowego do prowadzenia szkoleń zawodników, jak i organizacji imprez sportowych. Teraz wielu sponsorów nie stoi już w kolejce, aby tak ochoczo pomagać sportowi, więc każda taka inicjatywa (oczywiście sprawdzona i zgodna z prawem) powinna być popierana - tłumaczy dawny reprezentant kraju.

Były narciarski trener z optymizmem czeka na inaugurację Pucharu Świata w Klingenthal. - Myślę, że początek sezonu olimpijskiego nic wielkiego nam nie powie. Nasi skoczkowie są doskonale przygotowani do zimy. Spora ilość zawodników i dobry sprzęt pozwoliły na zaciętą rywalizację w grupie i podniesienie polskich skoków do światowego poziomu. Wiadomo, że ta najwyższa forma ma przyjść na Turniej Czterech Skoczni i igrzyska w Soczi - przypomniał Graf.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)