Marlies Schild mistrzynią świata w slalomie

Śmiało można powiedzieć, że na koniec mistrzostw świata w Garmisch-Partenkirchen wszystko wróciło do normy. W pierwszych dniach walki o złote medale nie brakowało niespodzianek - ze zwycięstwa cieszył się na przykład Christof Innerhofer, na którego nie postawiłby przed startem nikt. W slalomach gigantach wygrywali już faworyci, czyli Tina Maze i Ted Ligety. W niedzielę w slalomie w ich ślady poszła Marlies Schild. Zdecydowanie najlepsza slalomistka bieżącego sezonu startowała z numerem jeden i znalazła się na prowadzeniu już na półmetku rywalizacji, gdyż nikt nie był w stanie poprawić jej czasu.

W drugim przejeździe rywalizacja była zacięta i emocji nie brakowało. Trybuny wokół stoku w Garmisch-Partenkirchen eksplodowały z radości gdy na prowadzenie wyszła zajmująca piąte miejsce po pierwszym przejeździe Maria Riesch. Idolka gospodarzy mogła się pochwalić bardzo dobrym czasem, jednak do medalu to nie wystarczyło. Chwilę później, choć stok był już pełen dziur, znakomicie zaprezentowała się bowiem Maria Pietilae-Holmner i objęła prowadzenie. Gdy zajmująca na półmetku drugie miejsce Tanja Poutiainen wypadła z trasy (ukończyła przejazd, jednak za ominięcie tyczki została zdyskwalifikowana) wiadomo już było, że Szwedka ma medal.

Jak się okazało, przypadł jej w udziale brąz, gdyż z dwójką Austriaczek nie udało się jej już wygrać. Po złoto sięgnęła zdecydowana faworytka, czyli Marlies Schield, która w tym sezonie zwyciężyła już w pięciu slalomach zaliczanych do klasyfikacji Pucharu Świata, zaś srebro przypadło Kathrin Zettel.

Na starcie sobotniej konkurencji stanęły trzy Polki. Najlepiej wypadła Katarzyna Karasińska, która była dwudziesta siódma, trzy lokaty przed Agnieszką Gąsienicą-Daniel i cztery przed Karoliną Chrapek. Wyniki slalomu pań:

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.