Zagadkowa śmierć Nathalie Maillet. Zaczęło się od wspólnej kolacji

- Pani Maillet była bardzo dyskretną osobą. Nic nie mówiła o życiu prywatnym - twierdzi Veronique Leonard, burmistrz Gouvy, gdzie zamordowano szefową toru Spa-Francorchamps. Na jaw wychodzą nowe okoliczności tragedii.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Nathalie Maillet Twitter / Circuit Spa-Francorchamps / Na zdjęciu: Nathalie Maillet
W środę prokuratura w Luksemburgu potwierdziła, że Nathalie Maillet, Ann Lawrence Durviaux i Franz Dubois zjedli wspólną kolację na kilka godzin przed tragedią. Do ustaleń śledczych dotarł dziennik "Sudpresse". Wynika z nich, że szefowa toru Spa-Francorchamps na miesiąc przed tragedią poinformowała męża o swoim związku z cenioną prawniczką.

W sobotę wspomniana trójka spotkała się na kolacji. Tam Dubois dowiedział się, że po 17 latach jego małżeństwo definitywnie dobiega końca.

Goście restauracji, w której przebywali Maillet, Durviaux i Dubois przekazują jednak sprzeczne informacje na temat przebiegu rozmowy tej trójki. Jedni twierdzą, że rozmawiali oni w serdecznej atmosferze. Inni uważają, że nie brakowało nerwowych ruchów i podniesionego głosu w dyskusjach pomiędzy zainteresowanymi.

"Nic nie mówiła o życiu prywatnym"

Ciało Nathalie Maillet, szefowej toru Spa-Francorchamps, znaleziono w jej domu w nocy z soboty na niedzielę. Obok niej leżały ciała Ann Lawrence Durviaux i Franza Dubois. Z ustaleń "Sudpresse" wynika, że kobiety były elegancko ubrane. Najprawdopodobniej prosto z restauracji wróciły do domu. Nie spodziewały się, że małżonek Maillet pojawi się z pistoletem i dokona morderstwa. To jednak przeczy jednej z pierwszych teorii, jakoby Dubois nakrył Maillet i Durviaux w łóżku.

Luksemburska policja niemal od razu poinformowała, że doszło do rozszerzonego samobójstwa. Dubois miał najpierw zastrzelić małżonkę i jej kochankę, po czym wycelował w swoją głowę. Skąd ta pewność? Mężczyzna zatelefonował na policję i sam poinformował o tym fakcie. Na numer alarmowy zadzwonili też sąsiedzi, którzy usłyszeli strzały.

- Jedyną informacją, jaką posiadam, jest to, że doszło do podwójnego morderstwa, po którym sprawca mordu popełnił samobójstwo. Pani Maillet była bardzo dyskretną osobą. Nic nie mówiła o życiu prywatnym. Nie było oznak, czy też powodów do zmartwień - powiedziała belgijskiej prasie Veronique Leonard, burmistrz Gouvy, gdzie doszło do tragedii.

W telewizji RTBF głos na temat tragedii zabrała Sandrine Detandt, przyjaciółka zamordowanej Ann Lawrence Durviaux i profesor psychologii na uniwersytecie w Brukseli. - Ważne jest, aby w tej sprawie ustalić odpowiednią kolejność. Maillet i Dubois byli w separacji. Nathalie powiedziała mężowi, że zakochała się w Ann - ujawniła w telewizyjnym wywiadzie znajoma zamordowanej prawniczki.

- Złożono dokumenty ws. rozwodu. Dubois udawał, że to mu nie przeszkadza. Nawet poznał Ann i nie miał z tym problemu. Nie przedstawiajcie tej historii tak, że zdradzony mężczyzna niespodziewanie wraca do domu, znajduje w łóżku żonę w cudzych ramionach i dokonuje morderstwa - dodała Detandt.

Małżeństwo od 17 lat

Maillet i Dubois byli małżeństwem przez 17 lat. Połączyła ich pasja do motorsportu. Ona pochodziła z rodziny zaangażowanej w wyścigi. Chociaż ukończyła architekturę na uniwersytecie w Londynie, to więcej czasu poświęcała rywalizacji na torze i zdobywała nawet trofea w pucharach krajowych. On był właścicielem jednego z belgijskich zespołów wyścigowych, jak i współzałożycielem popularnej serii wyścigowej VW Fun Cup.

Durviaux pracowała na uniwersytecie w Liege, specjalizowała się w prawie administracyjnym i konstytucyjnym. Po tragedii, która wydarzyła się w weekend, uczelnia oraz kilka kół studenckich pogrążyły się w żałobie. "Profesor Durviaux była utalentowaną prawniczką, uznaną badaczką i cenioną wykładowczynią, bardzo głęboko zaangażowaną w życie uniwersytetu" - przekazała uczelnia na Facebooku.

"Bez wątpienia profesor Durviaux była błyskotliwą i pełną pasji wykładowczynią. Niezwykle ludzką. Nie możemy pozostać obojętni na okoliczności tej tragedii. Jesteśmy teraz niezwykle smutni. Jesteśmy wściekli z powodu tego, co się wydarzyło. Profesor Durviaux pozostawiła po sobie ogromną pustkę na uniwersytecie w Liege. Nie możemy jej wystarczająco podziękować za wszystko, co przekazała studentom, którzy mieli szczęście ją poznać" - napisało Koło Studentów Politologii i Administracji Publicznej.

Życie musi toczyć się dalej

Nathalie Maillet została szefową toru Spa-Francorchamps w 2016 roku. Bardzo szybko dała się poznać jako sprawna menedżerka. Ogłosiła plan modernizacji obiektu wart 80 mln euro. Dzięki przeprowadzonym pracom tor ma stać się bezpieczniejszy, zyska też możliwość organizacji motocyklowych wyścigów MotoGP.

Do morderstwa 51-latki doszło w momencie, gdy Spa-Francorchamps gościł akurat finałowe oesy Rajdu Belgii. Wielkie święto, bo po zwycięstwo w niedzielę podążał faworyt miejscowych - Thierry Neuville, zamieniło się w wielką stypę. Pracownicy toru zorientowali się, że coś jest nie tak już nad ranem, bo Maillet słynęła z punktualności. Jej nieobecność od początku wydawała się podejrzana. Nikt nie zakładał jednak takiego scenariusza.

Zarząd toru Spa-Francorchamps ma jednak świadomość, że musi działać nadal. Chociażby z tego względu, że 29 sierpnia w tym miejscu odbędzie się GP Belgii w Formule 1. Dlatego tymczasowo powierzono zarządzanie obiektem duetowi Elisabeth Guillaume - Bertrand Vande Craen.

Guillaume oraz Vande Craen będą zarządzać torem do momentu wyłonienia nowego szefa. W tej chwili jednak nie wiadomo, kiedy do tego dojdzie. Pogrzeb Nathalie Maillet zaplanowano na 21 sierpnia.

Czytaj także:
Robert Kubica gotowy na wszystko
Zaskakująca decyzja giganta motoryzacyjnego

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×