Dyrektor bezpieczeństwa MotoGP: Marquez szukał walki, ale Rossi mógł zareagować inaczej

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Sporo kontrowersji towarzyszy decyzji sędziów, którzy ukarali Valentino Rossiego za kolizję z Marcem Marquezem podczas Grand Prix Malezji. Włoch do kolejnego wyścigu ruszy z ostatniego pola startowego.

Do incydentu pomiędzy Valentino Rossim a Marcem Marquezem doszło na siódmym okrążeniu wyścigu o Grand Prix Malezji. Włoch chciał przyblokować i wywieźć Hiszpana na zewnętrzną, ale ten zanotował upadek i musiał wycofać się z rywalizacji.

Sędziowie podjęli decyzję, że zajmą się incydentem po zakończeniu wyścigu, o co niektórzy mieli pretensje. Część ekspertów była zdania, że Rossi powinien zobaczyć czarną flagę, oznaczającą natychmiastowe wykluczenie z wyścigu. - Przecież jechałem na limicie, bo dostawałem na tablicy informacje, że Valentino jest tuż za mną. Mogłem przez to zanotować upadek i stracić szanse na mistrzostwo - narzekał po wyścigu Jorge Lorenzo.

Franco Uncini, dyrektor bezpieczeństwa MotoGP, postanowił sprostować te informacje. Uncini zasiada w dyrekcji wyścigu i zdradził, że decyzja o karze dla Rossiego była podjęta natychmiast. Sędziowie chcieli jednak porozmawiać z zawodnikami po zakończeniu wyścigu, aby pozostawić sobie furtkę w sprawie ewentualnej zmiany decyzji.

- Gdy tylko zobaczyliśmy kontakt pomiędzy zawodnikami, kara dla Valentino była natychmiastowa. Dla nas było to oczywiste, że starał się wypchnąć Marqueza poza tor. Zdecydowaliśmy się jednak ogłosić swoją decyzję po wyścigu, aby móc porozmawiać z zawodnikami i ponownie przyjrzeć się ich starciu. Decyzja była zbyt ważna. I tu nie chodzi o nazwisko Rossiego, ale dlatego, że mogła wpłynąć na los mistrzostw. Dyrekcja wyścigu nie może sobie pozwolić na żadne błędy. Woleliśmy opóźnić ogłoszenie decyzji, aby dobrze sprawdzić każdy aspekt tej sytuacji - powiedział Uncini na łamach "La Gazetta dello Sport".

Równocześnie Uncini odniósł się do sugestii, że podczas Grand Prix Malezji Marquez celowo zmieniał tempo jazdy, aby blokować Rossiego i uniemożliwić mu gonienie czołówki. - To było zachowanie ekstremalne, ale w granicach przepisów. Nigdzie nie jest napisane, że masz jechać na sto procent na każdym okrążeniu. Możesz o tym decydować sam, biorąc pod uwagę oszczędzanie opon, silnika czy paliwa. Nie mamy dowodu, że Marc zwalniał celowo. Dlaczego mamy go karać za manewry, jakich są dziesiątki? Tak długo, jak mieszczą się one w granicach przepisów, to są mile widziane. Tworzą świetny spektakl - dodał Uncini.

Dyrektor bezpieczeństwa MotoGP jest przekonany, że pojedynek Włocha z Hiszpanem mógł zakończyć się inaczej. - Marquez szukał walki, ale Rossi mógł zareagować inaczej. Do tego doszło napięcie z poprzednich dni, kiedy Valentino oskarżył Marca o sprzyjanie Jorge Lorenzo, a Marc temu zaprzeczył - podsumował Uncini.

Ostatecznie Rossi za incydent z Marquezem otrzymał trzy punkty karne. Tym samym do ostatniego wyścigu sezonu w Walencji ruszy z końca stawki.

Źródło artykułu: