Dawid Góra: Jeden obrazek z meczu Igi powiedział więcej niż sam wynik [OPINIA]

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / JASON SZENES / Na zdjęciu: Iga Świątek
PAP/EPA / JASON SZENES / Na zdjęciu: Iga Świątek
zdjęcie autora artykułu

Początek drugiego seta. Płacz. Iga sama nie wiedziała, co się dzieje. Zaraz przed serwisem przetarła oczy. Po łzach nie został ślad. Po kryzysie też. Świątek wygrała trzeci set 6:0. Przemiana godna mistrzyni.

W tym artykule dowiesz się o:

Przemiany, jaką przeszła 20-latka w ciągu kilku minut, Polka potrzebuje też w swojej karierze. Często o tym piszę, może za często, ale nie mogę zapomnieć o rozmowie, w której Iga powiedziała mi o załamaniu przed zwycięskim Rolandem Garrosem. Kiedy patrzę na sytuację, jak ta w meczu z Fioną Ferro, słowa Igi wracają jeszcze intensywniej. Przed startem French Open Iga również płakała. I również był to płacz oczyszczający. Po pamiętnej dla niej rozmowie z psycholog sportową Darią Abramowicz, Iga postanowiła grać dla siebie. Nie myśleć o wynikach. Cieszyć się tenisem. Ta taktyka poskutkowała dominacją w turnieju i ostatecznym wielkim zwycięstwem. Wielokrotnie podkreślałem, że Polka przeszła wtedy szkołę sportu, a może bardziej szkołę życia. W ciągu jednego sezonu dojrzała i mentalnie rozwinęła się o ładnych kilka lat. Nadal sądzę, że jest zawodniczką zdecydowanie bardziej doświadczoną niż świadczyłby o tym jej wiek. Jednak obrazki z walki, jaką Iga podczas spotkań toczy sama ze sobą, mogą niepokoić. Szczególnie, że w meczu z Francuzką Polka zupełnie nie była sobą. Kibice mogli drżeć o wynik.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Cristiano Ronaldo Junior w formie jak tata!

Jej kariera potrzebuje teraz przemiany, jaką nasza reprezentantka przeszła w ciągu kilku godzin przed pamiętnym Rolandem Garrosem i w ciągu kilku minut meczu z Ferro. Niezwykle wysoki poziom inteligencji u sportowców jest sprzymierzeńcem, ale w niektórych momentach także podstępnym przeciwnikiem. Każe myśleć i analizować, kiedy czasem wystarczy radość z tego, co się robi, aby wykonywać swój zawód na najwyższym możliwym poziomie. Nawet, gdyby Iga nie pokazała imponującego tenisa w ciągu kilku kolejnych spotkań, jestem pewny, że z biegiem lat dojrzeje do statusu faworytki i będzie doskonale radzić sobie z presją. Być może Polce brakuje mechanizmu, który pozwalałby na utrzymanie założeń (na walkę ze stresem) sprzed meczów. A być może po prostu kilku lat doświadczenia. Nie wiem. Ale nie mam wątpliwości, że w przypadku Igi momenty krytyczne są nauką, którą ona i jej sztab wykorzystają w przyszłości. Fakt, że Iga jest młodą zawodniczką, będziemy powtarzać wielokrotnie. I absolutnie słusznie. Wielu elementów sportowego topu wciąż się uczy. Zresztą sama to powtarza. I nawet, kiedy między setami meczów ze znacznie niżej notowanymi przeciwniczkami przeżywa kryzysy, nie powinniśmy dramatyzować i wymagać idealnie precyzyjnych piłek czy samych znakomitych decyzji podczas spotkania. Oczywiście – przynajmniej na razie. Ale nauka trwa. I przyznajcie państwo, Iga jest wyjątkowo zdolną uczennicą.

Kolejne spotkanie Polki już w sobotę. Tym razem ze znacznie trudniejszą rywalką Estonką Anett Kontaveit. Szykuje się interesujący mecz.

"L'Equipe" komentuje wygraną Polki. "Użyła tej samej metody, co z Krejcikovą" >>

Źródło artykułu: