Boris Becker podał do sądu byłego menedżera. Żąda 100 tys. euro

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Alexander Scheuber / Na zdjęciu: Boris Becker
Getty Images / Alexander Scheuber / Na zdjęciu: Boris Becker
zdjęcie autora artykułu

Boris Becker nie miał w ostatnich miesiącach dobrej prasy. Angielski sąd ogłosił go bankrutem, do tego ostrej krytyce poddali go trenerzy. Były niemiecki tenisista postanowił więc przystąpić do ofensywy.

W tym artykule dowiesz się o:

"Wunderkind" żąda 100 tys. euro odszkodowania od swojego byłego menedżera. Od 2013 do połowy 2017 roku Sascha Rinne werbalnie uzgadniał z Borisem Beckerem, w których imprezach promocyjnych jego klient ma brać udział. Jak twierdzi sześciokrotny mistrz wielkoszlemowy, nie otrzymał z tego tytułu żadnego honorarium.

Becker podał Rinne'a do sądu i żąda zwrotu pieniędzy za gościnne występy. Rozprawa ma się odbyć 19 stycznia 2018 roku w Kolonii. Były numer jeden rankingu ATP na pewno nie stawi się w sądzie osobiście, ponieważ w tym czasie będzie przebywał poza krajem. Niemiec ma pełnić rolę eksperta podczas wielkoszlemowego Australian Open.

Triumfator 49 turniejów ATP nie daje o sobie zapomnieć. W czerwcu brytyjski sąd uznał go bankrutem i wtedy wyszły na jaw jego ogromne długi. Sporo kontrowersji budzą także wypowiedzi Beckera, który parę tygodni temu przyznał, że tak naprawdę nie czuje się już Niemcem, gdyż częściej przebywa w Londynie. Przy okazji 50. urodzin spadła na niego krytyka ze strony doświadczonych trenerów, Richarda Schönborna i Nikoli Pilicia.

ZOBACZ WIDEO: Paris Saint-Germain powiększa przewagę nad rywalami [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: