Wojciech Fibak: Łukasz Kubot to najlepszy deblista świata

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / NIC BOTHMA /
PAP/EPA / NIC BOTHMA /
zdjęcie autora artykułu

- Jest najlepszym deblistą świata, a profesjonalizmem dorównuje Federerowi, Djokoviciowi czy Nadalowi - mówi o Łukaszu Kubocie najlepszy polski tenisista wszech czasów, Wojciech Fibak.

W tym artykule dowiesz się o:

W sobotę Łukasz Kubot i Marcelo Melo wygrali rozgrywany na kortach trawiastych wielkoszlemowy Wimbledon 2017 w grze podwójnej. W finale turnieju polsko-brazylijski duet w pięciu setach pokonał Olivera Maracha i Mate Pavicia. Pasjonujący pojedynek trwał ponad cztery godziny.

- To olbrzymi sukces, na który Łukasz zapracował kolosalną pracą na przestrzeni wielu, wielu lat. Trzeba podkreślić jego duży profesjonalizm - pod tym względem Łukasz dorównuje Federerowi, Djokoviciowi czy Nadalowi. Przeniósł to na grę deblową - komentuje dla WP SportoweFakty Wojciech Fibak.   - Łukasz jest najlepszym deblistą świata. Czasy się zmieniły i nastąpiła specjalizacja - jest jasny podział na singlistów i deblistów. Łukasz świetnie zrobił, stawiając tylko na debla. W gronie deblistów jest najlepszym tenisistą świata. Najlepiej kryje kort, ma technikę wyniesioną z singla. Jest kompletnym tenisistą, świetnie gra przy siatce, znakomicie returnuje. Skorzystał też z moich wskazówek i poprawił smecz oraz drugi serwis. Moim zdaniem Łukasz i Melo bardzo szybko staną się liderami rankingu ATP - mówi Fibak, który przed laty sam był na szczycie rankingu ATP w parze z Tomem Okkerem.

Najlepszy polski tenisista w historii zwraca uwagę nie tylko na umiejętności Kubota, ale też jego niezłomny charakter: - Łukasz wykazał się dużym bohaterstwem. Nie tylko finał przypominał film Hitchcocka, ale wcześniejsze mecze też. Kubot i Melo stoczyli cztery mordercze pojedynki, w których wykazali się dużym bohaterstwem. Ta niezłomność cechuje Łukasza od lat - po wszystkie tytuły sięgnął w podobnym stylu. Jest bardzo odporny psychicznie.

ZOBACZ WIDEO Iga Baumgart w nowej roli. Piotr Małachowski pod gradobiciem pytań

Fibak pełni dla Kubota rolę mentora i jego sobotni triumf obejrzał na żywo z trybuny kortu centralnego na zaproszenie 35-latka. - Jestem w siódmym niebie, bo Łukasz to najbliższy mi polski tenisista. To było dla mnie wielkie wyróżnienie, że mogłem siedzieć w najlepszym miejscu na korcie centralnym. Z tego miejsca wiele razy dopingowałem Ivana Lendla. Dziękuję Łukaszowi, że mnie zaprosił. Łukasz jest nie tylko wybitnym tenisistą, ale też wspaniałym człowiekiem i świetnym partnerem deblowym, który potrafi zmobilizować i pociągnąć partnera - mówi.

Polska legenda kortu przypomina, że Kubot od lat zawodowo jest związany z Pragą i współpracuje z Czechami. - To wielki sukces polskiego tenisa, ale to też efekt braterstwa polsko-czeskiego - proszę zwrócić uwagę na to, że dziewięćdziesiąt procent otaczających go ludzi to Czesi. Jedynymi Polakami w jego boksie byłem ja i Ryszard Krauze. Też jestem niejako związany z czeskim tenisem, bo przez pięć lat byłem doradcą Lendla, który został wtedy numerem jeden w rankingu.

Gra podwójna nie cieszy się takim prestiżem jak rywalizacja singlistów, ale zdaniem Fibaka sobotni finał Kubot-Melo vs Marach-Pavić przykuł uwagę szerszej publiczności. - Długo, bo prawie do samego końca, a mecz trwał ponad cztery godziny, na korcie był Rod Laver - legenda tenisa. Pojedynek oglądały też Navratilovia czy Bartoli. Mecz Kubota upiększył tę wimbledońską sobotę. Peter Fleming, który komentował pojedynek w BBC, podszedł do mnie po meczu i wypytywał o Łukasza. Brat Johna McEnroe, Patrick też był zainteresowany Łukaszem. Ten mecz to była świetna reklama debla.

Kubot został pierwszym w Erze Open polskim mistrzem Wimbledonu. Wywalczył także drugi wielkoszlemowy tytuł w karierze: w 2014 roku w parze z Robertem Lindstedtem zwyciężył w Australian Open. Pod tym względem zdystansował Fibaka, który ma na koncie tylko jedno mistrzostwo w Wielkim Szlemie (Australian Open 1978).

- Kiedy mu gratulowałem, powiedziałem mu, że już mi dorównał. Nie zgodził się, ale odpowiedziałem mu, że triumf w Wimbledonie liczy się za dwadzieścia innych zwycięstw - kończy Fibak.

Źródło artykułu: