Andy Murray: Wymagam od siebie bardzo wiele
- To na pewno jest duże osiągnięcie, ale nie zamierzam na tym poprzestać. On przegrał, bo zagrał słabo - mówił Andy Murray, który w 1/4 finału Rolanda Garrosa wygrał pięciosetówkę z Gaelem Monfilsem.
- To nie był łatwy mecz, bo w dwóch pierwszych setach i także w trzecim ja dyktowałem warunki gry, a w czwartym on zepchnął mnie do defensywy i musiałem więcej biegać - kontynuował 27-latek z Dunblane. - Nie wiem dokładnie dlaczego tak się stało, ale w meczu do trzech wygranych setów takie sytuacje często mają miejsce. On przegrał ten mecz, bo zagrał słabo w piątym secie, popełnił bardzo dużo błędów. Kluczowy był pierwszy gem, w którym go przełamałem.
Przed rozpoczęciem piątego seta na kort wkroczył supervisor turnieju. W Paryżu była wówczas godzina 21:20 i zapadał zmrok, mimo to mecz nie został przerwany. - Powiedział mi, że możemy zagrać jeszcze 20 minut, czyli dwa, trzy, maksymalnie sześć gemów. Dziwne było, że supervisor rozmawiał tylko ze mną. Chciałem zachować się w porządku, otrzymać wyjaśnienie tej całej sytuacji, ale chciałem też, aby w rozmowie uczestniczył mój rywal. Jeśli chodzi o mnie, to nie chciałem przerywać spotkania, mimo że widoczność nie była dostateczna. Na szczęście udało się mi zakończyć ten mecz - tłumaczył dwukrotny mistrz wielkoszlemowy.Podobnie jak w 2011 roku, Murray w półfinale Rolanda Garrosa zmierzy się z Rafaelem Nadalem, z którym grał pięciokrotnie na kortach ziemnych i ani razu nie wygrał. - Muszę jak najszybciej zregenerować siły, bo wiem, że czeka mnie bardzo trudny mecz. Takie zwycięstwa, jak to z Monfilsem czy z Kohlschreiberem (w III rundzie; Murray wygrał 12:10 w piątym secie - przyp. red.), dają mi dużo pewności i wiary w siebie. W piątek wyjdę na kort pozytywnie nastawiony - zapowiada Brytyjczyk.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!