WTA Memphis: Zwycięstwo Mariny Erakovic

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nowozelandka Marina Erakovic triumfowała w halowym turnieju tenisistek WTA na twardych kortach w Memphis (z pulą nagród 235 tys. dol.).

W tym artykule dowiesz się o:

Rywalka Mariny Eraković (WTA 71), Niemka Sabina Lisicka (WTA 40) po I, przegranym 1:6, secie skreczowała z powodu problemów żołądkowo-jelitowych. Zawodniczka polskiego pochodzenia już wcześniej narzekała na złe samopoczucie. - Brakowało mi energii. Nie miałam siły wstać z ławki - powiedziała Lisicka. Było to czwarte spotkanie obu tenisistek (bilans 2-2) - trzy poprzednie były trzysetowymi bataliami.   Eraković powtórzyła wyczyn Belindy Cordwell (Kallang, 1989), ostatniej do tej pory reprezentantki Nowej Zelandii, która wygrała turniej WTA. Był to jej trzeci finał w głównym cyklu i drugi z rzędu w Memphis - w ubiegłym sezonie przegrała z Sofią Arvidsson . Rok wcześniej tenisistka z Auckland doszła do meczu o tytuł w Quebec City - po wygraniu I seta z Barborą Zahlavovą Strycovą, w dwóch kolejnych partiach wygrała tylko jednego gema.

- Myślę, że to dosyć dużo znaczy dla Nowej Zelandii - powiedziała Eraković po wywalczeniu tytułu. - Jesteśmy małym miejscem, w którym mieszka około czterech milionów osób. Tenis nie jest u nas najbardziej popularnym sportem, jednak gdy jestem gdziekolwiek na świecie i ktoś mnie pyta skąd jestem odpowiadam, że z Nowej Zelandii, a oni zawsze odpowiadają, że kochają Nową Zelandię. Zawsze jest wielu Kiwusów wspierających mnie na świecie. To jest wspaniałe.

Dla Lisickiej był to siódmy finał w głównym cyklu i pozostaje z trzema tytułami zdobytymi w Charleston (2009) oraz w Birmingham i Dallas (2011). Urodzona w Troisdorfie 23-latka po raz drugi w sezonie wystąpiła w meczu o tytuł - w Pattai (w ćwierćfinale pokonała Eraković) przegrała z Marią Kirilenko w tie breaku III seta.

- To bardzo niefortunne, że nie byłam w stanie dokończyć meczu - powiedziała Lisicka. - Wykorzystałam całą energię, jaka wyszła z mojego ciała, ale nie byłam w stanie iść dalej. Byłam chora przez ostatnie trzy dni. Jednak Marina miała świetny turniej i chciałam jej pogratulować pierwszego tytułu WTA.

W trzecim gemie I seta Eraković obroniła break pointa, a w czwartym przełamała Lisicką na sucho. W szóstym gemie Nowozelandka dorzuciła jeszcze jedno przełamanie, a seta zakończyła utrzymując podanie bez straty punktu.

- Dzwoniłam do domu - każdy był podekscytowany - powiedziała Eraković. - Tata oglądał mecz online - jemu również chcę złożyć gratulacje, bo zrobił dla mnie tyle, gdy byłam dzieckiem. To była praca zespołowa. Trofeum w kształcie gitary nie mogło być lepiej dopasowane do gustu Eraković, która gra na gitarze i podróżując, od turnieju do turnieju, zawsze ją ze sobą ma. - Naprawdę nie mogło się to lepiej ułożyć w czasie - stwierdziła.

U.S. National Indoor Tennis Championships, Memphis (USA) WTA International, kort twardy w hali, pula nagród 235 tys. dolarów sobota, 23 lutego

finał gry pojedynczej:

Marina Eraković (Nowa Zelandia) - Sabina Lisicka (Niemcy, 3) 6:1 i krecz (choroba żołądkowo-jelitowa)

Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

Źródło artykułu:
Komentarze (4)
Armandoł
24.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Sabcia. :( ale też gratulacje dla Mariny, do trzech razy sztuka!  
avatar
RvR
24.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Marina! Bardzo lubię Erakovic, a w Memphis zawsze jej dobrze szło. To miło, że tenisistka z takiego kraju jak Nowa Zelandia zdobyła tytuł.  
avatar
Anah
24.02.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
A to pech! Szkoda Sabiny. Coś nie układają się po jej myśli te finałowe mecze w tym sezonie, może za trzecim razem się uda...