Pytanie na sezon tenisowy (4): kolejny rok dominacji jednostki w męskich rozgrywkach?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Każdy z ostatnich ośmiu sezonów tenisowych miał jednoznacznego bohatera. W latach 2004-2010 byli to Roger Federer lub Rafael Nadal, zaś sezon ubiegły to bezwzględna dominacja Novaka Đokovicia, który od stycznia do września przegrał dwa mecze. Czy w roku 2012 czeka nas kolejny sezon z wyraźnym liderem, czy też walka o pozycję lidera będzie się toczyć aż do Masters?

W tym artykule dowiesz się o:


Novak Đoković, 24 lata, czterokrotny mistrz wielkoszlemowy (foto EPA)

Serb był liderem bezdyskusyjnym, jednak cena za ten sukces była wysoka. Po wygranym US Open wyraźnie zeszło z niego powietrze. Odezwały się także bark i plecy, źle znoszące przeciążenia powstające przy tak wyniszczającym stylu gry. Widząc dyspozycję Đokovicia w turniejach kończących sezon, wielu stawiało pod wątpliwość jego fizyczne możliwości w roku 2012. Jednak świeżo zakończony turniej w Abu Zabi zdaje się tę sytuację wyjaśniać. Serb w dwóch meczach (z Federerem i Ferrerem) stracił łącznie sześć gemów. Znów imponował szybkością i skutecznością, a po urazie nie było śladu.

Oczywiście można powiedzieć, że turniej pokazowy to żaden wyznacznik formy. Rywale potraktowali go ulgowo, są roztrenowani, zmęczeni, nie w cyklu treningowym... Jednak w Zjednoczonych Emiratach Đoković wysłał rywalom wiadomość. W tym roku nie zamierza zwalniać tempa i jeśli nie przegra z własnym zdrowiem, ciężko będzie go powstrzymać, zwłaszcza w turniejach wielkoszlemowych.

Rafael Nadal nie wydaje się być gotów do walki z Serbem. Sześć porażek w sezonie ubiegłym (do tego w finałach) pozostawiło ślad w jego grze. Stracił pewność uderzeń, jest mniej regularny. Do tego, podobnie jak Đokoviciowi, zaczęły dokuczać mu problemy zdrowotne. Już po US Open odezwał się lewy bark, potem zaś doszły problemy z kolanami. Hiszpan na razie nie jest gotów do walki o największe trofea i w Australii nie powinien odegrać większej roli.

Inaczej sprawa wygląda na kortach ziemnych, gdzie na wiosnę trzeba będzie się z nim liczyć (jak od siedmiu sezonów), gdyż nawet nie najlepiej dysponowany jest tam piekielnie groźny. Do wiosennych turniejów jednak jeszcze daleka droga.

Najpoważniejszym rywalem Đokovicia jest Roger Federer. Szwajcar nie jest już tak zabójczo skuteczny jak w czasach swojej największej świetności, ale wciąż podczas turniejów wielkoszlemowych potrafi grać fenomenalnie. Serb przekonał się o tym podczas Rolanda Garrosa i US Open. W Paryżu Szwajcar przerwał serię 43 kolejnych zwycięstw tenisisty z Belgradu, zaś w półfinale US Open miał dwie piłki meczowe przy własnym serwisie.

Federerowi jednak lat nie ubywa. O ile stać go na wygraną w turnieju Wielkiego Szlema (zapewne więcej niż jedną), o tyle regularne występy na najwyższym poziomie chyba odeszły już w niebyt. Szwajcar błyszczy formą w pojedynczych imprezach, lecz wiek robi swoje, a możliwości organizmu rok w rok spadają. Przebieg sezonu 2011 zdaje się jednak wskazywać, że to Federer będzie największą przeszkodą dla Serba w drodze po kolejne wielkoszlemowe tytuły.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)