Sukces Przysiężnego - bo inni w niego wierzyli

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W maju 2009 roku Michał Przysiężny pałętał się w szóstej setce rankingu ATP. W tym samym czasie Łukasz Kubot grał z Đokoviciem o tytuł w Belgradzie, potem wystąpił w Roland Garros. Teraz obaj byli zawodnicy Krzyckiego Klubu Tenisowego są w Top 100.

W tym artykule dowiesz się o:

Dolnoślązacy, jeden i drugi szukali szczęścia w Pradze. Kubot do dziś tam mieszka, koleje losu Przysiężnego układały się różnie. Rok po wielkim dołku głogowianin spełnił jednak sportowe marzenie. Awans do grona stu najlepszych na świecie nie może być zwieńczeniem dokonań, a musi być początkiem nowego etapu kariery.

Przysiężny ma w opinii koneserów tenisa papiery do gry na wyższym poziomie. Szczęśliwie, że w swoich wysiłkach może liczyć na innych. - Ja w niego nigdy nie zwątpiłem - mówi Aleksander Charpantidis, trener drugiego polskiego singlisty. - Rok temu Michał był zagubiony, coraz mniej ludzi w niego wierzyło. Teraz jest innym człowiekiem.

Czasami trzeba sięgnąć dna, by się odbić. I warto mieć przyjaciół. Charpantidis i Przysiężny byli najlepszymi kumplami "od zawsze", a wygrywający dziś mecz za meczem popularny "Ołówek" wcale nie musiał być kiedyś lepszy od obecnego trenera. Tylko o rok starszy od Michała, Charpantidis w wieku 19 lat wyjechał do college'u w Stanach Zjednoczonych. Jako zawodnik nigdy nie zadebiutował w cyklu zawodowym, w kilkunastu przypadkach odpadając w kwalifikacjach turniejów Futures i Challenger. Dziś jest menedżerem wrocławskiego klubu Matchpoint i właśnie z tej pozycji wyciągnął rękę do starego znajomego.

- Zaufanie między nami pozostało - mówi Charpantidis, wrocławianin z urodzenia, Grek z rodowodu. Gdy patroni projektu Matchpoint Wojciech i Małgorzata Matyjowie zapytali go o zawodnika, którego mogliby wesprzeć, wskazał na Przysiężnego. - Powiedziałem, że ma więcej niż 50 procent szans na awans do czołowej setki rankingu ATP - wspomina. - Ale nie sądziłem, że dokona tego tak szybko. Przypuszczałem, że będzie potrzeba około dwóch lat!

26-letni Przysiężny jest dziś 94. singlistą świata, trzecim w historii Polakiem w Top 100. - Może dojść tam, gdzie Łukasz - uważa Charpantidis. - Jest na to bardzo duża szansa, bo do lipca praktycznie nie broni żadnych punktów - argumentuje. Był ze swoim podopiecznym w Australii, stara się towarzyszyć mu także w turniejach europejskich.

Będzie na to szansa wiosną: w przyszłym tygodniu kwalifikacje w Monachium (mniej prawdopodobne, że w Estoril), potem challenger w Bordeaux i Roland Garros, może bez kwalifikacji. Podczas sezonu na trawie Przysiężny wystąpi w Londynie: w Queen's i w Wimbledonie, gdzie nie powinien ominąć go bezpośredni występ.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)