Linette jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa. Dlatego się odbudowała

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images /  / Na zdjęciu: Magda Linette
Getty Images / / Na zdjęciu: Magda Linette
zdjęcie autora artykułu

- Linette pokazała, że nie powiedziała ostatniego słowa. Odblokowała się mentalnie i wróciła na dobre. Co ciekawe, w ostatecznym rozrachunku być może o wszystkim zadecydowała jedna piłka - mówi komentator Canal+ Sport Bartosz Ignacik.

W tym artykule dowiesz się o:

Po fantastycznym początku minionego sezonu (Magda Linette awansowała do półfinału Australian Open) i awansie na najwyższe miejsce w karierze (19. pozycja w rankingu WTA), tenisistka z Poznania obniżyła loty. Prawdziwy kryzys zaczął się jednak dopiero w październiku ubiegłego roku. Polka uległa Chorwatce Martić, by później przegrać kolejnych sześć spotkań z rzędu.

Później nie było lepiej. Od chwili przełamania w starciu z Bucsą, 32-letnia zawodniczka przegrała 10 z 14 rozegranych spotkań. Wszystko zmieniło się w Rouen. Tam poznanianka awansowała do finału. - Byłbym totalnym ignorantem, gdybym teraz stwierdził, że nie widzę metamorfozy Magdy Linette. Ona nastąpiła. Od przełomu roku 2023/2024 wiele się zmieniło. Wówczas Magda znalazła się pod kreską. Już turniej w Charleston pokazał, że jest lepiej. Wygrała dwa mecze z rzędu. Pamiętam reakcję jej sztabu szkoleniowego, który cieszył się, jakby znowu zaszła do półfinału Australian Open. Nie tylko kibicom spadł kamień z serca - mówi komentator Canal+ Sport Bartosz Ignacik w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Turniej w Rouen tylko potwierdził jej dobrą dyspozycję. Dojście do finału, nawet w rywalizacji o randze WTA 250, nie jest prozaicznym osiągnięciem i z pewnością w tym przypadku możemy nazwać je przełomem - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: Poważnie zachorowała. Pojawiły się obrzydliwe komentarze

To dopiero początek?

W Madrycie już w drugiej rundzie Linette stanęła przed arcytrudnym zadaniem. By awansować do kolejnego etapu musiała pokonać Arynę Sabalenkę. Sukces był na wyciągnięcie ręki (Białorusinka wygrała 6:4, 3:6, 6:3). - Magda wyszła bez żadnej presji. Zdawała sobie sprawę, że nie ma nic do stracenia. Właściwie kilka piłek i brak szczęścia zdecydowały o porażce. Nie można umniejszać Polce, bo Sabalenka wcale nie jest w złej dyspozycji. Brakuje jej regularności. Widać, że sprawy prywatne dały się jej we znaki, ale nie chcę rozkładać ich na czynniki pierwsze (W połowie marca zmarł były partner Białorusinki - przyp. red.) - kwituje ekspert.

- Mam nadzieję, że to dopiero początek, bynajmniej nie końca. Magda potwierdziła w wywiadzie ze mną, że jeśli przestanie łapać się do turniejów wielkoszlemowych bez eliminacji, czyli wypadnie z czołowej setki rankingu, raczej będzie kończyć karierę. Mam nadzieję, że upłynie jeszcze dużo czasu, nim tak się stanie. Oby grała kolejnych kilka lat, choćby dwa albo trzy. Nie mamy wielu tenisistek w czołówce. Następczyń na razie za bardzo nie widać. Dlatego tym mocniej należy trzymać kciuki za poznaniankę - kontynuuje nasz rozmówca.

Pod koniec stycznia w rozmowie z nami komentator Eurosportu Karol Stopa przyznał, że Linette powoli gaśnie i nie wykluczył nawet szybkiego zakończenia przez Polkę kariery (więcej -> TUTAJ). W ostatnim czasie wiele się zmieniło.

- Widać, że odżyła. Wcześniej mówiła, że jej dyspozycja na treningach jest dobra i czeka na odblokowanie. Teraz się doczekała i oby to trwało jak najdłużej. Sama Magda mówi, że nie lubi grać na ziemi i ma na niej problemy. Tymczasem przełamanie przechodzi właśnie na niej i to pod dachem, w normandzkim Rouen. Skoro tak się stało, dlaczego nie ma dobrze zagrać w kolejnych turniejach? Być może w Rzymie, Strasbourgu, czy na kortach im. Rolanda Garrosa - zauważył Ignacik.

Na czym polegał problem?

Trudno zakładać, że poznanianka nagle zapomniała, jak się gra w tenisa. Przyczyną kryzysu było zupełnie coś innego. - Tak doświadczonej tenisistce nie brakowało umiejętności sportowych. Myślę, że problem był ulokowany w głowie. Oczywiście czasami trzeba skalibrować celownik, ale decydowały przede wszystkim kwestie mentalne. Warto przenieść się do meczu sprzed dwóch tygodni przeciwko Arantxie Rus. Wówczas losy pierwszej partii wisiały na włosku (Linette wygrała w tie-breaku 11:9 - przyp. red.). Gdyby Magda nie wykorzystała swojej szansy, być może byśmy teraz nie rozmawiali. To mógł być punkt zwrotny - tłumaczy komentator Canal+ Sport.

- Jedna piłka może zmienić wszystko, bo tenis jest bardzo specyficzny. Trudno powiedzieć, gdzie Magda będzie za kilka miesięcy. Niemniej nie widzę jej kończącej kariery w tym albo następnym sezonie. Wydaje mi się, że osiągnie dobre rezultaty na turniejach rozgrywanych na kortach trawiastych - podsumowuje.

Po turnieju w Madrycie na Linette czeka kolejna rywalizacja w imprezie rangi WTA 1000 w Rzymie. Zmagania rozpocznie w środę, 8 maja. Pierwszą przeciwniczką naszej tenisistki będzie Chinka Lin Zhu. To spotkanie zaplanowano jako trzecie z kolei od godziny 11:00. Transmisja telewizyjna w Canal+ Sport 2, online na Canal+ Online, a relacja tekstowa na WP SportoweFakty.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także: - Świątek skradła show na konferencji - Co za bój w meczu Rybakiny

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (1)
avatar
steffen
8.05.2024
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Byłoby miło gdyby Madzia jeszcze coś ugrała, zamiast kończyć karierę. Trzymam kciuki :)