Azjaci na drodze Świątek i Hurkacza. Faworyt meczu jest zdecydowany

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz i Iga Świątek
Getty Images / Robert Prange / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz i Iga Świątek
zdjęcie autora artykułu

Reprezentacja Polski w nocy (2/3 stycznia) powalczy o awans do półfinału. Jej rywalem będą Chiny. Biało-Czerwoni przystąpią do tej potyczki w roli zdecydowanego faworyta.

W tym artykule dowiesz się o:

Już w poprzedniej edycji reprezentacja Polski przystąpiła do rywalizacji w United Cup w mocnym składzie. W końcu do Australii przylecieli zarówno Iga Świątek, jak i Hubert Hurkacz. Wówczas udało się dojść do półfinału, w którym Biało-Czerwoni musieli uznać wyższość Amerykanów.

Teraz do Perth nasza kadra również udała się z najlepszymi polskimi tenisistami. Zabrakło jedynie Magdy Linette i Magdaleny Fręch, które najprawdopodobniej pełniłyby rolę rezerwowych. Zawitał także nowy kapitan, a mianowicie Tomasz Wiktorowski, obecny trener Świątek.

W fazie grupowej Polska trafiła na Brazylię i Hiszpania. I oba spotkania zakończyła zwycięsko, dzięki czemu zajęła pierwszy miejsce w grupie. Najpierw duet Świątek-Hurkacz ograł zespół z Ameryki Południowej bez straty punktu (3:0). Następnie przystąpił do rywalizacji z drużyną z Europy i rozpoczął ją od falstartu, bo Polak przegrał z Alejandro Davidovichem Fokiną. Zrewanżował mu się w mikstcie, który Biało-Czerwoni zwyciężyli 6:0, 6:0, a całe spotkanie 2:1. W ćwierćfinale nasza reprezentacja uniknęła pojedynku z Serbią, której liderem jest Novak Djoković. Przyjdzie jej bowiem rywalizować z Chinami, które zajęły pierwsze miejsce w klasyfikacji drużyn z drugich miejsc. Po ograniu Czechów (3:0) zespół z Azji musiał uznać wyższość wyżej wspomnianych Serbów (1:2). Jednak zdobyte punkty pozwoliły im na spokojny awans.

Pierwsi na korcie pojawią się mężczyźni. Rywalem Hurkacza będzie Zhizhen Zhang, który w światowym rankingu ATP zajmuje 58. miejsce. Będzie to ich trzeci bezpośredni pojedynek, z których więcej wygrał Polak (2-1).

Pierwsza raz spotkali się w 2019 roku w Szanghaju. Wówczas 9. rakieta na świecie triumfowała, a cztery lata później doszło do ich pojedynku w tym samym miejscu i znów górą był wrocławianin. Jednak w kolejnym tygodniu Chińczyk wziął rewanż i triumfował w Tokio. Widać, że częstotliwość ich spotkań uległa zmianie, ponieważ w niecałe miesiące rozegrają łącznie trzy potyczki.

Z kolei przeciwniczką Świątek będzie Qinwen Zhang, która czeka na pierwsze w karierze zwycięstwo z naszą tenisistką. Do tej pory miała na to cztery okazje, ale żadnej nie udało jej się wykorzystać. Ich pierwsze starcie miało miejsce podczas Rolanda Garrosa 2022. Wówczas Chinka pokazała się z dobrej strony, bo sensacyjnie wygrała premierową odsłonę ich pojedynku. Jednak w dwóch kolejnych partiach była w stanie ugrać tylko dwa gemy.

Co ciekawe zarówno w San Diego, jak i Cincinnati Zhang również ugrała seta w starciu ze Świątek, ale na więcej nie było jej stać. Ta sztuka nie udała jej się jedynie w Stuttgarcie. O Chince głośno było także z uwagi na zamieszanie związane z trenerem. W czerwcu dobiegła końca jej współpraca z Pere Ribą, który wówczas przeniósł się do sztabu szkoleniowego Coco Gauff. Amerykanka od tego momentu poczyniła znaczący progres, dzięki czemu m.in. wygrała US Open, co jest jej największym sukcesem w karierze. Gdy jednak nowy szkoleniowiec Chinki postanowił wrócić do Naomi Osaki, Portugalczyk ponownie zdecydował się dołączyć do Zhang.

Przypomnijmy, że w ćwierćfinale mikst nie jest obowiązkowy. Na pewno odbędzie się, jeżeli po singlowych starciach będziemy mieć remis. W innym przypadku może zostać odwołany, jeżeli przystaną na to obie strony.

Spotkanie Polska - Chiny rozpocznie się w nocy z wtorku na środę (2/3 stycznia) o godzinie 3:00. Transmisja ze wszystkich starć na Polsacie Sport, z kolei relacje tekstowe na portalu WP SportoweFakty.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty