Był pijany, broń wystrzeliła, jego kierowca zmarł. Dramatyczna historia koszykarza NBA

Krzysztof Gieszczyk
Krzysztof Gieszczyk

Williams wielokrotnie zeznawał z łzami w oczach i wydawało się, że czuje żal i skruchę po tragicznej śmierci kierowcy. W jego zachowanie nie wierzyła jednak rodzina zabitego. Dziennikarze podkreślali także, że zawodnik przepraszał bardziej swoich bliskich za przykrości jakich im przysporzył, niż bliskich Christofiego.

Koszykarz w czasie procesu potrafił pokłócić się ze swoimi adwokatami, którzy wreszcie przyznali, że przestał z nimi rozmawiać. Wyszły też inne ciekawe sytuacje. Jego żona, Tanya, zeznała, że sypiała z nożem pod poduszką, bo bała się napadów agresji męża. Dochodziły do tego straszne kłótnie, kiedy Williams - będąc pod wpływem narkotyków i alkoholu - urządzał dzikie awantury. Rozwiedli się w 2009 roku.

Prasa, w oczekiwaniu na wyrok, przypominała o Williamsie głównie po jego wybrykach. W 2009 roku policja musiała użyć paralizatora, żeby go obezwładnić w hotelu w Nowym Jorku. Jego przyjaciółka doniosła, że miał myśli samobójcze, a nie dało się z nim normalnie porozmawiać, bo był pod wpływem alkoholu i leków. W tym samym roku był oskarżony o napaść (zarzuty wycofano). Rok później, jeszcze przed ogłoszeniem w sierpniu 2010 roku wyroku, został zatrzymany za kierowanie autem w stanie nietrzeźwym.

Pomoc od dawnego rywala

W 2013 roku, rok po skończeniu odsiadki, Williams znowu pojawił się w mediach. Tanya Williams, była już żona zawodnika NBA, bała się o życie swoje i dwóch córek.
Williams (z lewej) i Oakley podczas meczu Nets z Knicks w 1996 roku (fot Getty Images) Williams (z lewej) i Oakley podczas meczu Nets z Knicks w 1996 roku (fot Getty Images)
Złożyła wniosek do sądu o alimenty. W tych dokumentach miała znajdować się informacja o Williamsie. Podobno groził przy niej, że kogoś znowu zabije, a na swoją 9-letnią córkę krzyczał, że wcale nie jest jej ojcem. Tanya Williams zeznała, że dzieci były w szoku. Do tego stopnia, że musiały dostać pomoc psychologa.

Zobacz Bramkarz Borussii Dortmund musi wynająć szofera. Stracił prawo jazdy

Do dzisiaj koszykarz pozostaje "wyklęty" dla NBA. Nikt go nie zaprasza, nikt nie chce korzystać z jego doświadczenia, niemal nikt o nim nie pamięta. Williams cały czas walczy z uzależnieniem od alkoholu.

Jak przyznał w "Sports Illustrated", jest trzeźwy już prawie rok, ale idzie mu ciężko. Chodzi na terapię grupową dla alkoholików. Mocno w pomoc dla Williamsa zaangażował się dawny rywal z boiska, Charles Oakley. Słynny skrzydłowy, znany głównie z występów w Chicago Bulls i New York Knicks, kontaktuje się z byłym więźniem prawie codziennie. Po skończeniu kariery radzi sobie bardzo dobrze. Oakley ma wielki dom w Cleveland, do tego rezydencje w Atlancie i Nowym Jorku. Prowadzi różne interesy, a ostatnio zainwestował z powodzeniem w profesjonalną gastronomię.

On akurat nie potrzebuje pieniędzy Williamsa. Ten ostatni przyznał, że kiedy występował w NBA, na "liście płac" miał 92 znajomych. - Szybko jednak zniknęli, kiedy skończyły się pieniądze. Wszyscy wiemy, jak to działa. Odwróciła się od niego rodzina, jego uczelnia, przyjaciele. Nie robię nic niezwykłego. Jest znajomy z problemami, to trzeba mu pomóc - tak Oakley tłumaczył dla "SI" swoje zaangażowanie.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piłkarz, który zakpił z Barcelony. Widowiskowy gol

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×