W tym artykule dowiesz się o:
Nie ma rzeczy niemożliwych. Kamil Szadkowski jest tego idealnym przykładem.
Chłopak ze Szczecina miał być przykuty do łóżka do końca życia, ale się nie poddał. Z pomocą rodziny i przyjaciół stanął na nogi, a dziś rywalizuje z powodzeniem w zawodach kulturystycznych.
Życie Szadkowskiego zmieniło się pewnego majowego wieczoru w 2005 roku. 20-letni wówczas Kamil został dotkliwie pobity podczas imprezy w szczecińskim klubie "Soho".
- Przed klubem biłem się z ochroniarzem na równych zasadach. Potem jednak, gdy zostałem obalony, podbiegał, kto chciał, i mógł dokończyć dzieła zniszczenia. Skatowało mnie w sumie około 15 osób - wspomina w rozmowie z WP SportoweFakty.
Szadkowski trafił do szpitala w stanie ciężkim.
Gdy Szadkowski w końcu wybudził się ze śpiączki, był załamany.
- Na początku myślałem, że to tylko zły sen. Ale później, gdy zdałem sobie sprawę z tego, co się stało, chciałem umrzeć - przyznaje z rozbrajającą szczerością.
Lekarze nie dawali mu większych szans na powrót do normalnego życia.
Wielu ludzi w takich sytuacjach by się załamało, ale Szadkowski postanowił walczyć. Paradoksalnie siłę dodawały mu negatywne opinie lekarzy.
- Na początku tylko dreptałem. Później wszystko ruszyło "z kopyta". Doszedłem do wniosku, że nie ma innej drogi, jak iść przed siebie - zaznacza.
Szadkowski musiał wszystkiego uczyć się od nowa: mówienia, jedzenia, chodzenia. Z pomocą rodziny i przyjaciół udało mu się wrócić do w miarę normalnego życia. Dziś porusza się z pomocą balkoniku i realizuje marzenia o karierze w kulturystyce.
W 2013 roku Szadkowski postanowił zrobić kolejny krok do przodu i wystartował w Pucharze Polski WFF-WBBF w Kulturystyce i Fitness. Zdobył złoty medal w kategorii zawodników niepełnosprawnych.
- Nie spodziewałem się, że zostanę tak dobrze odebrany przez ludzi. Po zawodach czułem jednak pewien niedosyt, bo nie startował Mariusz Kupczak, prawdziwa sława polskiej kulturystyki niepełnosprawnej. Do tego nie pojechałem na mistrzostwach świata fitness WFF-WBBF na Słowacji - mówi.
Przez kolejne trzy lata Szadkowski rywalizował na scenie kulturystycznej kilkakrotnie.
Szadkowski ma bardzo dobrą opinię w środowisku.
- Kamil jest zawodnikiem światowej klasy. Jego umięśnienie górnej części ciała nie ustępuje kulturystom w pełni sprawnym - uważa wielokrotny mistrz świata w kulturystyce Robert Piotrkowicz.
Żeby jednak mógł osiągać sukcesy na arenie międzynarodowej, potrzebuje pieniędzy. A tych ciągle brakuje. Nawet po występie Kamila w telewizji TVN niewiele w tej kwestii się zmieniło.
Szadkowskiego na siłowni można spotkać co najmniej cztery razy w tygodniu. - Ćwiczę po półtorej godziny z ciężarami. Do tego dokładam aeroby w formie rowerka stacjonarnego - od 20 do 45 minut - zdradza.
A co z dietą? - Jadam głównie wątróbkę drobiową, bo to najtańsze źródło zwierzęcego białka. Żyję z zasiłku, więc na luksusy typu pierś z kurczaka, indyk, tuńczyk czy wieprzowina nie mogę sobie pozwolić - wyjaśnia.
Nie użala się jednak nad sobą i to samo radzi innym. - Nie poddawajcie się nigdy. Innej drogi nie ma - kończy.
Opracował PS