Horror z happy endem. Najpierw upadł, a później zdobył olimpijskie złoto

20 lat temu Simon Ammann wywalczył dwa złote medale na igrzyskach olimpijskich w Salt Lake City. Nikt się nie spodziewał dominacji Szwajcara, który kilka tygodni wcześniej w Willingen zaliczył fatalnie wyglądający upadek.

Maria Chenczke
Maria Chenczke
Simon Ammann Getty Images / Danny Gohlke / Na zdjęciu: Simon Ammann
Simon Ammann to jeden z najbardziej utytułowanych skoczków w historii. Jest czterokrotnym mistrzem olimpijskim, mistrzem świata, zdobywcą Kryształowej Kuli. W jego dorobku brakuje jedynie triumfu w Turnieju Czterech Skoczni. Zadebiutował w 1997 roku. Pięć lat później zadziwił wszystkich, wygrywając dwa konkursy na igrzyskach olimpijskich. Zanim jednak to się stało, doszło do tragedii.

Początek sezonu 2001/2002 był nie najlepszy dla Szwajcara. W pierwszych konkursach miał problem z zakwalifikowaniem się do rywalizacji. Później forma wzrosła i skoczek regularnie meldował się w czołowej dziesiątce, a niektóre zawody kończył nawet na podium. Na miesiąc przed igrzyskami doszło jednak do sytuacji, która zmroziła krew w żyłach.

Podczas treningu przed Pucharem Świata w Willingen serca wszystkich zadrżały. Miał być to zwykły skok, jak te których oddał tysiące. Tak się jednak nie stało. Ammann źle wyszedł z progu, przez co pojawiły się problemy w powietrzu. Runął twarzą na zeskok i osunął się na sam dół. Pojawiła się krew. Młody zawodnik zdołał jednak opuścić zeskok o własnych siłach. Padła decyzja o przewiezieniu go do szpitala.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Jest ogień!". Internauci oczarowani pokazem Kowalkiewicz

- Nie był to pierwszy upadek, który widziałem. Na wieży trenerskiej to wszystko dzieje się też jakby szybciej. Nie możesz dojrzeć wszystkiego. Widziałem tylko, że jego narta znalazła się w miejscu, w którym nigdy nie powinna być. W górę wzbiło się też sporo śniegu. Czekałem na informacje z karetki i od fizjoterapeuty. Przekazał, że jego twarz nie wygląda najlepiej – opisywał sytuację szkoleniowiec Bernie Schoedler dla szwajcarskich mediów.

Utalentowanego zawodnika nie opuszczał dobry humor, co było dobrym znakiem. Upadek wyglądał fatalnie, a skończyło się "jedynie" na licznych stłuczeniach, zdartej twarzy i lekkim wstrząśnieniu mózgu. 20-latek chciał jak najszybciej wrócić do skakania.

- Nie bójcie się, już wkrótce będę znowu starym, dobrym Simim. Mógłbym skakać choćby pojutrze! Lekki ból głowy i stłuczone ramię prawie mi nie przeszkadza – podkreślał w mediach społecznościowych. Musiał jednak zrobić przerwę. Nie wystartował już w żadnym konkursie przed igrzyskami w Salt Lake City. Powrócił do rywalizacji na imprezie głównej.
Simon Ammann Simon Ammann
Nikt nie stawiał wówczas Szwajcara w roli zawodnika, który ma odegrać znaczącą rolę. On jednak zadziwił wszystkich. Zarówno na skoczki normalnej, jak i dużej nie dał szans rywalom. Skoczek, który w swoim dorobku nie miał wygranej w Pucharze Świata, został podwójnym mistrzem olimpijskim. Pozbawił zwycięstwa m.in. Adama Małysza, który w pierwszym konkursie zajął trzecie miejsce, a na dużym obiekcie był drugi, tracąc do Ammanna aż 11,7 pkt. Na podium znalazł się jeszcze Sven Hannawald (skocznia normalna) i Matti Hautamaeki (skocznia duża). W Polsce panowała wówczas Małyszomania. Rywalizację w Salt Lake City śledziło łącznie ponad 20 milionów osób. Nikt nie mógł uwierzyć, że mistrza świata z Lahti złotego medalu pozbawił zawodnik, który kilka tygodni wcześniej zaliczył koszmarny upadek. Skoki narciarskie to jednak nieprzewidywalny, ale piękny sport.

Ammann powtórzył sukces osiem lat później w Vancouver, gdzie również wywalczył dwa złote medale. Tam jednak był stawiany w roli faworyta. Adam Małysz ponownie uplasował się za jego plecami. Szwajcar jest jednym z dwóch skoczków, którzy w swoim dorobku mają cztery złote medale igrzysk olimpijskich. Poza nim dokonał tego jeszcze jedynie Matti Nykaenen. 

Czytaj także:
Odpalił! Polak uciszył Willingen!
Starcia, które napędziły tę dyscyplinę

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×