Skoki. Co dalej z karierą polskiego mistrza świata? To będzie decydujące
Stracił większość sponsorów, przeszedł rewolucję szkoleniową. Czy to będzie decydujący sezon dla kariery Macieja Kota? Po tym pytaniu skoczek bardzo się otworzył...
Z roku na rok było coraz słabiej. Po wyjściu z progu Macieja Kota wykręcało i dramatycznie tracił na odległościach. Zamiast walczyć o miejsca na podium, celem stały się pozycje w trzydziestce. Później i z tym był już problem. Stracił miejsce w Pucharze Świata i częściej jeździł na zawody drugoligowe.
Rewolucja, a nie ewolucja
Zostało tylko jedno wyjście - rewolucja szkoleniowa. Maciej Kot pozostał w głównej kadrze, ale nie trenuje pod okiem Michala Doleżala. Przygotowuje się indywidualnie, a jego trenerem jest brat, były skoczek, Jakub Kot.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz skok znanego dziennikarza telewizyjnego. Skok... narciarski!- Współpracuje nam się znakomicie. To inny model współpracy niż z dotychczasowymi trenerami. Dużo rozmawiamy, podejmujemy wspólnie decyzje, ale czasami to do Kuby - jako szefa - należy ostatni głos. Z bratem ciągle pchamy przysłowiowy wózek w tą samą stronę. Przejrzystość pracy i nasza komunikacja jest na wysokim poziomie - zapewnił Maciej Kot.
Zaryzykował. Nowy model pracy ma pozwolić mu wrócić do świetnych skoków z przełomu 2016 i 2017 roku. Latem było kilka przebłysków lepszej formy, ale wciąż brakuje stabilizacji na wysokim poziomie. Dlatego Macieja Kota zabraknie w dwóch pierwszych weekendach sezonu, konkursach Pucharu Świata w Niżnym Tagile i Kuusamo.
30-latek dobrych wyników potrzebuje jak ryba wody. A co jeśli dalej ich nie będzie? Czy to będzie decydujący sezon dla jego dalszej kariery?
- Lat mi nie ubywa. Ostatnie miesiące nie są dla mnie łatwe. Straciłem wsparcie większości sponsorów. To trudna sytuacja dla zawodnika, który ma żonę, dziecko, stara się być głową rodziny i zabezpieczyć ją finansowo. Najważniejsze, że cały czas mam jednak wiarę w to, co potrafię na skoczni. Nie straciłem, mimo słabych wyników w ostatnich sezonach, poczucia własnej wartości.
- Gdybym to stracił, to takiego wyzwania nie podjąłbym. Wierzę, że mogę wrócić na wysoki poziom, walczę o to z całych sił. Po sezonie usiądziemy z Kubą, trenerami i przeanalizujemy, czy zrobiłem postęp. Sam będę musiał sobie także odpowiedzieć na pytanie, czy skoki dalej sprawiają mi radość i dają satysfakcję. Na razie tak jest, dlatego nie martwię się na zapas. Nie nakładam sobie presji, że dla mnie obecny sezon to być albo nie być. Staram się brać przykład z Piotrka Żyły i podejść do tego wszystkiego na luzie.
TVN zamiast TVP
W najbliższych dniach Maciej Kot będzie trenował, a w weekend obejrzy przed telewizorem walkę o pierwsze pucharowe punkty Piotra Żyły i pozostałych kolegów z kadry. Konkursy zobaczy nie jak w ostatnich latach na antenie TVP, a w TVN.
- Dla nas, zawodników, to sprawa drugorzędna. Najważniejsze, żeby skoki pozostały w otwartej telewizji. Żeby nie były na kodowanym kanale lub dostępne po wykupieniu specjalnego pakietu. Od polityki się odcinamy i cieszymy się z tego, że skoki nadal będą pokazywane w otwartym kanale - podkreślił skoczek.
Kwalifikacje do pierwszego konkursu PŚ w Niżnym Tagile już w piątek 19 listopada o 16:30. Sobotnie i niedzielne zawody indywidualne zaplanowano na 16:00.
Czytaj także:
Pierwsze zawody na śniegu dla Austriaka. Błysk polskiego talentu
Michal Doleżal przedłuży kontrakt? Trener zabrał głos!
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)