Zamieszanie, jakiego w skokach narciarskich dawno nie było. "Biję się w pierś"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu od prawej: Rafał Kot
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu od prawej: Rafał Kot
zdjęcie autora artykułu

Na koniec sezonu wybuchła afera w polskich skokach narciarskich. Poszło o metody treningowe doktora Pernitscha. - To nie było fair - mówi Adam Małysz. - Gdybym mógł cofnąć czas, inaczej podszedłbym do tematu - przyznaje Rafał Kot.

Zaczęło się od wywiadu Rafała Kota dla TVP Sport. Były fizjoterapeuta polskich skoczków nie zgadza się z metodami treningowymi doktora Pernitscha dla zawodników, będących w słabszej formie. Austriak jest specjalistą od przygotowania fizycznego w polskiej kadrze.

W ostatnich miesiącach wielkie sukcesy osiągali Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Andrzej Stękała. Była jednak grupa skoczków, która lepsze starty przeplatała słabszymi. Chodzi m.in. o Klemensa Murańkę, Aleksandra Zniszczoła, Tomasza Pilcha, Pawła Wąska czy Macieja Kota. Zdaniem Rafała Kota, który swoją opinię wyraził po konsultacjach z trenerami klubowymi oraz Adamem Małyszem, potrzebowali oni więcej spokojnych treningów na skoczni.

Tymczasem cała grupa trzymała się ściśle planu treningowego od doktora Pernitscha, który z kadrą pracuje już od 2016 roku. We wspomnianym wywiadzie dla TVP Rafał Kot nie gryzł się w język: - Było ślepe podporządkowanie się doktorowi Pernitschowi, który gdzieś tam sobie był daleko. Przesłał plan przez internet i tyle. Nie patrzył, co jest komu potrzebne. Czołowa czwórka jak najbardziej w porządku. Reszta? Kompletnie się nie sprawdził - podkreślił. W wywiadzie pojawiło się również określenie "piąta kolumna Pernitscha".

ZOBACZ WIDEO: Piotr Żyła zbliża się do końca kariery? "Jego decyzje mogą być nieoczekiwane"

Te słowa odbiły się szerokim echem w polskim środowisku skoków narciarskich. Skontaktowaliśmy się z Rafałem Kotem, który wyjaśnił, co dokładnie miał na myśli.

- Do fachowości doktora Pernitscha nie mam żadnych "ale". Chwała mu za to, co zrobił. Chodziło mi tylko o to, żeby zawodnicy, którzy mają problemy, mogli więcej trenować. Moja opinia była poparta rozmowami z trenerami. W przypływie emocji, użyłem słów piąta kolumna. W żadnym wypadku nie miałem natomiast na myśli, że jest szpiegiem Stefana Horngachera - wyjaśnił nam Rafał Kot.

Adam Małysz zna się z Rafałem Kotem od wielu lat. Współpracowali ze sobą, gdy był jeszcze zawodnikiem. Gdy Adam Małysz osiągał wielkie sukcesy, choćby w 2007 roku za kadencji Hannu Lepistoe, to Rafał Kot był fizjoterapeutą polskich skoczków narciarskich, w tym Małysza.

- Rafał to mój kolega. Trudno mi go krytykować i komentować całą sprawę. Jest ekspertem w telewizji i dzieli się tym, co widzi, swoim doświadczeniem, które zdobył przez lata. Nie ma problemu, żeby przekazywał swoje opinie. Ale jest fizjoterapeutą, a wypowiada się na tematy szkoleniowe. W dodatku nie zna przecież doktora Pernitscha, nie zna realiów, to są obce mu tematy - mówi dla WP SportoweFakty Małysz.

- Adam zrobił wiele dla skoków, jest moim serdecznym przyjacielem i zaszczytem było dla mnie z nim pracować. Jest mi jednak przykro, gdy mówi się, że nie powinienem zabierać głosu w takich sprawach. Nigdy nie oceniam błędów w skokach zawodników, bo od tego rzeczywiście fachowcem nie jestem. Mam jednak prawo oceniać całą otoczkę wokół kadry, bo jest mi ona doskonale znana. Z kadrą przepracowałem 8 lat, a ze skokami jestem związany od prawie 20 lat - odpowiada Rafał Kot.

Zdradza również, że już wcześniej sygnalizował, że skoczkowie w słabszej formie potrzebują więcej spokojnych treningów na skoczni. - Adam Małysz czy Maciej Maciusiak się ze mną zgadzali. Taką opinię ma również wielu trenerów klubowych, z którymi konsultuję każdy temat, zanim mówię o nim publicznie - zapewnia.

Adam Małysz przyznaje, że rzeczywiście Rafał Kot zapytał go, czy niektórzy zawodnicy nie powinni więcej trenować. Co odpowiedział czterokrotny mistrz świata?

- Powiedziałem, że może powinni, ale to sami zawodnicy muszą się zwrócić do trenera, jeśli potrzebują skoków. Ja nie mogę nakazać trenerowi, żeby szedł z zawodnikiem na skocznię. Trener jest rozliczany za rezultaty i za pracę. Jakby to wyglądało w momencie, gdybym kazał mu coś zrobić? Potem coś by nie wychodziło, a on przypomniałby, że to Małysz kazał. Jeśli ma się zaufanie do trenerów, to trzeba im wierzyć. Ja konsultowałem te rzeczy ze sztabem, mówiłem o tym. Uspokajali mnie jednak, że wiedzą, co robią - wyjaśnia Małysz.

- Rozumiem, że Rafał jest zniesmaczony i zbulwersowany, bo Maciek nie skacze na takim poziomie, na jakim by chciał. Trenerów również to boli. Patrząc jednak na sprawę od środka, zawodnik też musi coś od siebie dać. Jeśli współpracuje się z trenerem, to trzeba mu wierzyć i realizować to, co mówi. U Maćka w pewnym momencie był opór. Ja sam mówiłem skoczkowi, że powinien pójść i porozmawiać z trenerami na ten temat, ale też bardziej im wierzyć. Wszyscy zrobili duży postęp poza Maćkiem. Michal również dość mocno zareagował na słowa Rafała, dokładnie tak, jak ja. Ale to po prostu było nie fair. Rafał nie zna Pernitscha, nie zna funkcjonowania systemu - dodaje.

Wspomniany Maciej Kot kilka lat temu, na początku pracy ze Stefanem Horngacherem, zrobił wielki postęp. Przebojem wdarł się do ścisłej światowej czołówki. Latem znokautował rywali w Letnim Grand Prix i formę przeniósł na sezon zimowy. Wygrał dwa konkursy Pucharu Świata, został drużynowym mistrzem świata i brązowym medalistą igrzysk olimpijskich. Później zgubił jednak formę i nie może jej odbudować do teraz.

- I teraz, gdy poruszyłem temat doktora Pernitscha, zostało tak to przedstawione, jakby mi chodziło wyłącznie o Maćka. To nieprawda. Zależy mi na dobru każdego zawodnika. Po prostu niepotrzebnie poszedłem z tym tematem do mediów. Chciałbym za to przeprosić. Biję się w pierś. Gdybym mógł cofnąć czas, to poczekałbym do końca sezonu i porozmawiał z trenerami czy Adamem w cztery oczy. Poniosły mnie jednak emocje i czasu już nie cofnę - mówi Rafał Kot, ojciec skoczka i reprezentanta Polski Macieja Kota.

- Nie chciałbym jednak, żeby syna wciągano w to zamieszanie i żeby w jakikolwiek sposób to się na nim odbiło. Maciek nie ma nic wspólnego z tą sprawą. Syn w stu procentach ufa sztabowi szkoleniowemu i dałby się za tę kadrę pokroić. Od kiedy udzielam się publicznie w mediach na temat skoków, w ogóle nie rozmawiam o skokach z Maćkiem. Nie wiem, jak wyglądają treningi syna, nie wtrącam się do tego. Maciek trzyma buzię na kłódkę i nie mówi nic, co dzieje się w kadrze. Szanuję jego postawę i nie pytam syna w ogóle o reprezentację. To, co mówię w mediach, to tylko i wyłącznie moja prywatna opinia - dodaje.

Mimo że kilku skoczków miało problemy, sukcesów w tym sezonie nie brakowało. Kamil Stoch wygrał Turniej Czterech Skoczni, Piotr Żyła został mistrzem świata. Drużyna zdobyła dwa brązowe medale na MŚ i MŚ w lotach, a do ścisłej światowej czołówki dołączył Andrzej Stękała.

- I te sukcesy to wielka zasługa sztabu trenerskiego, na czele z Michalem Doleżalem, i doktora Pernitscha. Gratuluję im takich wyników - zapewnia na koniec Rafał Kot.

Czytaj także: Piotr Żyła dostał pytanie o dalszą karierę. Na takie słowa czekali kibice Dawid Góra: Skoki w Planicy zaburzyły obraz sezonu. Panowie, to był piękny czas

Źródło artykułu:
Komentarze (10)
avatar
Draumr
31.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Kot. Niech Pan popatrzy na kontuzje w innych ekipach. A ile ich było w polskiej kadrze? To jest wykładnia przygotowania skoczków do każdego sezonu. Dziękuję, nie mam nic więcej do napisan Czytaj całość
avatar
Pan wszystkich Panów
30.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ten doktor Pernitsch to nie jakaś rodzina "doktora" Mengele?  
avatar
Polak I
30.03.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dokładnie pamiętam jak "gwiazda skoków" Maciej Kot nie chciał być startowany przez Łukasza Kruczka , który wtedy był trenerem kadry. Podważał publicznie kompetencje trenera kadry i do Czytaj całość
avatar
Ires
30.03.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Pełno tych Kotów.... W skokach nic nie znaczą, za to wiele do powiedzenia.... trochę podobnie jak w kolarstwie.... W ciul ludzi to zwykłe pikusie amatory ale specjalisty pełną parą ;D  
avatar
jotwu
30.03.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie róbcie ekspertem Małysza.To tylko były skoczek,.I tyle.Tajner zatrudnił go na stanowisku koordynatora d/s skoków .Jak wyglądają efekty jego pracy widać po likwidacji kombinacji norweskiej,i Czytaj całość