Chwile grozy w Lahti. Nawet Stoch je przeżył!
Zazwyczaj Lahti dobrze kojarzy się fanom skoków narciarskich. Nie zawsze jednak skocznia przynosiła wspaniałe emocje, gdyż czasami dochodziło na niej do niebezpiecznych sytuacji, o czym przekonał się m.in. Kamil Stoch.
Wspomniany Stoch nie zawsze jednak miał z Lahti tylko pozytywne emocje. Nawet podczas zwycięstwa w 2014 roku kibice na chwilę wstrzymali oddech. Polak poszybował w drugiej serii na odległość 134,5 metra. Imponujący skok zawodnik przypłacił jednak drobnym grymasem bólu, choć wtedy skończyło się na strachu.
Nic poważnego nie stało się zawodnikowi również w 2006 roku. Wtedy to ówczesny 18-latek reprezentował Polskę w konkursie drużynowym. Podczas drugiej próby popełnił on drobny błąd przy lądowaniu, skutkujący upadkiem. Trzykrotny mistrz olimpijski wstał jednak o własnych siłach, nie odnosząc żadnego poważnego urazu.
Groźniej wyglądały wypadki innych skoczków. Najświeższy z nich przytrafił się Andreasowi Stjernenowi. W 2019 roku podczas treningu Norweg tuż po wyjściu z progu stracił panowanie, przez co z impetem runął na zeskok. Zawodnik nie odniósł urazu fizycznego, lecz wypadek pozostawił ślad na psychice, dlatego Stjernen zrezygnował z konkursów w Planicy, kończąc karierę przed ostatnim weekendem w sezonie.
W latach dziewięćdziesiątych zdarzyły się jeszcze nieprzyjemne incydenty. Pierwszy z nich dotyczył Roberta Meglicia, który w 1994 roku w podobny sposób do Norwega "spotkał" się z bulą. Trzy lata później poważny wypadek padł udziałem Andreasa Goldbergera. Austriak nie miał tyle szczęścia co poprzednicy, doznając kontuzji ramienia, która wykluczyła go z dalszej części sezonu.
Czytaj także:
PŚ w Lahti. Sporo znaków zapytania. Najważniejszy dotyczy pogody
Sześć polskich zwycięstw w Lahti. Dwóch Biało-Czerwonych dominatorów
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)