PŚ w Titisee-Neustadt. Nie takie były ustalenia! Polacy mogą czuć się oszukani?

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na zdjęciu: Halvor Egner Granerud
PAP/EPA / RONALD WITTEK / Na zdjęciu: Halvor Egner Granerud
zdjęcie autora artykułu

Po sobotniej wpadce z "Mazurkiem Dąbrowskiego" organizatorzy konkursów PŚ w Titisee-Neustadt twierdzili, że w niedzielę nie puszczą hymnu innego kraju niż Polski. Tak się jednak nie stało.

Niedzielny konkurs Pucharu Świata w Titisee-Neustadt zdominowali skoczkowie z Norwegii. Zawody wygrał Halvor Egner Granerud, a drugie miejsce zajął jego rodak Daniel Andre Tande (więcej TUTAJ).

Podczas ceremonii rozdania nagród, ku zaskoczeniu obserwatorów, niemieccy organizatorzy puścili norweski hymn. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie wpadka z "Mazurkiem Dąbrowskiego". Hymnu Polski nie puszczono bowiem zwycięzcy sobotnich zawodów - Kamilowi Stochowi.

Organizatorzy zawodów wydali nawet oświadczenie w tej sprawie, tłumacząc się, że zawiodła technologia. "Jesteśmy również wdzięczni Kamilowi Stochowi i jego współpracownikom, że kilka lat temu wspierali nas w organizacji zawodów. Tym bardziej żałujemy, że w sobotę nasza technologia zawiodła podczas ceremonii wręczenia nagród i nie mogliśmy uhonorować zwycięstwa Kamila Stocha hymnem narodowym" - napisali w oświadczeniu.

ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. Kto po Stochu, Kubackim i Żyle? "Potrzebujemy skoczków, których nazwisk jeszcze nie znamy"

W niedzielę plan zakładał, że w przypadku triumfu reprezentanta Polski po dekoracji skoczków zostanie odegrany "Mazurek Dąbrowskiego". "Jeśli wygra ktoś inny - hymnu nie będzie, żeby nie było że innym grają, a naszym nie" - napisał na Twitterze dziennikarz Eurosportu Kacper Merk (więcej TUTAJ).

Ostatecznie jednak Granerud i stojący obok niego na podium Tande mogli wysłuchać norweskiego hymnu. Decyzja o tym musiała zapaść dosłownie w ostatniej chwili.

Źródło artykułu: