Ronny Hornschuh, niedawno nieznany trener, a teraz "pierwszy kandydat do zastąpienia Horngachera"
- Pierwszym kandydatem do zastąpienia Horngachera jest Ronny Hornschuh - stwierdził Rafał Kot. Jeszcze kilka tygodni temu tego trenera znało niewielu kibiców. Brąz Kiliana Peiera na MŚ wszystko jednak zmienił. Niedługo Niemiec może przejąć Polaków.
Coraz częściej w opiniach fachowców pojawia się nazwisko Rony'ego Hornschuha, obecnego trenera szwajcarskiej reprezentacji w skokach. Rafał Kot powiedział nawet wprost. - Moim zdaniem jeśli Horngacher odejdzie, to na pierwszym miejscu wśród kandydatów do jego zastąpienia jest właśnie Hornschuh, potem któryś z doświadczonych szkoleniowców z Niemiec czy Austrii w ich kadrach B, a na trzecim miejscu w tej kolejce umieściłbym Michala Dolezala.
Jeszcze kilka tygodni temu, gdy z ust Rafała Kota padłoby nazwisko niemieckiego szkoleniowca, wielu kibiców nad Wisłą zastanawiałoby się, o kim właściwie mówi ekspert WP SportoweFakty? Przed tegorocznymi mistrzostwami świata nazwisko Hornschuha znane było tylko nielicznym sympatykom tej dyscypliny w naszym kraju.
ZOBACZ WIDEO Zwycięzcy i przegrani MŚ w Seefeld według Svena HannawaldaCzytaj także: Szymon Łożyński: Jury robi co chce. Oglądaliśmy kabaret, a nie konkurs
Formę z lata Peier przeniósł na zimowy sezon. Regularnie był w trzydziestce, kilka razy potrafił kończyć zmagania w najlepszej dziesiątce, a szczyt jego formy przypadł właśnie na mistrzostwa świata. Spora w tym zasługa Ronny'ego Hornschuha. W środowisku 44-letni szkoleniowiec, tak samo jak Horngacher, ma opinię pracusia. Wiele czasu poświęca skokom i jest otwarty na nowinki techniczne. Nie lubi także zbytnio udzielać się w mediach.
Ze szwajcarską kadrą pracuje od sezonu 2016/2017. Wcześniej był skoczkiem narciarskim, ale tak jak Michal Dolezal, inny z kandydatów do zastąpienia Stefana Horngachera, nie osiągnął zbyt wiele jako zawodnik. Na mistrzostwach świata juniorów wraz z kolegami wywalczył dwa brązowe medale. W Pucharze Świata zadebiutował w 1994 roku i tylko raz, cztery lata później w czeskim Libercu, stanął na podium, zajmując 2. miejsce.
Gdyby otrzymał szansę poprowadzenia Biało-Czerwonych, na pewno byłoby to jego największym wyzwaniem w karierze. Zadanie będzie jednak arcytrudne. - Ostatnie trzy lata, dzięki Horngacherowi, były złotym okresem dla polskich skoków. Tym samym od każdego nowego szkoleniowca, bez względu na to czy zostanie nim Ronny Hornschuh czy inny z kandydatów, będzie wymagało się tego samego. Nowy szkoleniowiec zostanie poddany olbrzymiej presji. Jesteśmy specyficznym narodem i już teraz wyobrażam sobie, jak będą reagowały media i kibice, jeśli z nowym trenerem tak wielkich sukcesów już nie będzie - podkreślił Rafał Kot.
Czytaj także: niespełniony zawodnik i świetny asystent. Poznaj Michala Dolezala, który także może zastąpić Stefana Horngachera
W polskiej kadrze Hornschuh, jeśli oczywiście zostanie nowym trenerem mistrzów świata z 2017 roku, będzie pracował głównie z doświadczonymi skoczkami. Dlatego sukces z Peierem zwiększa szanse, że tacy zawodnicy jak Kamil Stoch, Dawid Kubacki, czy Piotr Żyła będą mieli zaufanie do pracy szkoleniowca.
- Musi być to trener z posłuchem u naszych obecnych kadrowiczów. To nie są przecież młodzi zawodnicy, którym jest obojętne jaki trener będzie z nimi pracował. Muszą mieć wiarę w metody pracy tego szkoleniowca i oparcie w nim. Na pewno Ronny Hornschuh jest na górze piramidy oczekiwań względem następcy Stefana Horngachera - zapewnił rozmówca WP SportoweFakty.
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)