Engelberg jak papierek lakmusowy. Dobry prognostyk przed Turniejem Czterech Skoczni

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Grzegorz Momot / Od lewej Piotr Żyła i Kamil Stoch
PAP / Grzegorz Momot / Od lewej Piotr Żyła i Kamil Stoch
zdjęcie autora artykułu

Jeśli dobrze skaczesz w Engelbergu, to możesz zawojować Turniej Czterech Skoczni. Ta prosta zasada sprawdza się w ostatnich sezonach. Dotyczy to też Polaków i ich formy przed zmaganiami, ruszającymi 29 grudnia.

Od prawie 20 sezonów zawody w Engelbergu są ostatnią próbą sił przed Turniejem Czterech Skoczni. Niemal rokrocznie utrzymuje się tendencja - zawodnicy ze ścisłej czołówki konkursów walczyli o triumf w grudniowo-styczniowej rywalizacji. W XXI wieku siedmiu zwycięzców ze Szwajcarii wznosiło trofeum w Bischofshofen.

Peter Prevc w wielkim stylu dwukrotnie wygrał w sezonie 2015/16, w turnieju nie dał rywalom szans. Wysoką formę po kilkunastu dniach potwierdzali też Gregor Schlierenzauer i Thomas Morgenstern, w poprzedniej dekadzie za ciosem poszli Janne Ahonen (dwukrotnie), Jakub Janda i Anders Jacobsen.

Akurat reguła nie do końca sprawdziła się w ostatnich dwóch sezonach. Z polskiego punktu widzenia - na szczęście. Kamil Stoch zajmował drugie lokaty w Engelbergu, a potem dwukrotnie zgarniał Złotego Orła. Przed podobną szansą stoi Piotr Żyła, próbujący od kilku tygodni dobrać się do skóry liderowi, Ryoyu Kobayashiemu. Japończyk rządzi w Pucharze Świata i jest murowanym faworytem do triumfu.

Sytuacja drugiego z Polaków jest analogiczna do przypadku Stocha, który w poprzednich latach gonił dominujących Domena Prevca i Richarda Freitaga. Słoweniec nie wytrzymał presji i zawalił skoki w Oberstdorfie, nie podniósł się do końca turnieju. Niemca pogrążył upadek z Innsbrucku, spowodowany niebezpiecznym przeciąganiem lotu, byle spełnić oczekiwania. Dwóch wielkich przegranych łączy brak wcześniejszych osiągnięć. Swoją wielką karierę dopiera zaczyna Kobayashi, jeszcze ani razu nie skakał pod tak ogromnym ciśnieniem.

ZOBACZ WIDEO Andreas Goldberger docenił Piotra Żyłę. "Skacze na wysokim poziomie"

Historia uczy, że nie można lekceważyć zawodników spoza szwajcarskiego podium. Przed sezonem 2013/14 świat skoków nie słyszał o Thomasie Dietharcie. Szerzej nieznany Austriak dołączył do rywalizacji w Engelbergu i zadziwił. Był czwarty i szósty, ale raczej nikt nie brał pod uwagę jego zwycięstwa w turnieju. Tymczasem 21-latek był nie do zatrzymania na przełomie roku.

Przed tegorocznymi zmaganiami trudno jednak jednoznacznie wyrokować w kwestii faworytów. Od ostatnich prób na Gross-Titlis-Schanze minie aż 14 dni, nim skoczkowie pojawią się na starcie w Oberstdorfie. W tak długim okresie można jeszcze przygotować lub stracić wielką formę.

Źródło artykułu: