Talent to nie wszystko. Następcy Adama Małysza w odwrocie

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Mateusz Rutkowski
PAP/EPA / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: Mateusz Rutkowski
zdjęcie autora artykułu

Większość z nich już nie trenuje, niektórzy dostali ostatnią szansę na powrót. Z różnych względów nie zawojowali świata skoków. Co ich łączy? Wszyscy mieli być następcami Adama Małysza.

Mateusz Rutkowski 

Sztandarowy przykład zmarnowanego talentu. Jako junior deklasował wszystkich, w tym Thomasa Morgensterna. Zdobył pierwsze polskie złoto na mistrzostwach świata. Na swojego następcę namaścił go Adam Małysz. Pochłonęły go jednak uroki życia.

Pierwsze niepokojące sygnały docierały już po wspomnianym złocie. Rozanielony Rutkowski wyszedł na lotnisku do dziennikarzy i podejrzewano, że przesadził ze świętowaniem. Potem ruszyła lawina.

Niespełna 18-latek nie udźwignął presji, po słabszym sezonie Małysza media skupiły swoją uwagę na juniorze. A Rutkowski był krnąbrny, nie przykładał się do treningów, nie trzymał wagi i przede wszystkim imprezował, stracił prawo jazdy za jazdę na podwójnym gazie. W kolejnym roku nie zdobył ani jednego punktu, a w maju 2005 roku wyleciał z kadry z powodów dyscyplinarnych. Stracił stypendium, czyli został na lodzie, bez środków do życia. Znalazł pracę, do kadry już nie wrócił. Podjął próbę, ale bezskuteczną. Niedawno skończył 32 lata, ostatni raz w Pucharze Świata startował jeszcze przed 20. urodzinami.

Krzysztof Biegun

Nie miał jeszcze 20 lat, gdy w loteryjnym, jednoseryjnym konkursie w Klingenthal oddał znakomity skok i wygrał inauguracyjny konkurs Pucharu Świata. Tamten sukces i krótki epizod w żółtej koszulce lidera stały się jego przekleństwem. Nigdy nie zbliżył się do czołowych lokat, dołożył 44 punkty, w kolejnych czterech sezonach... zero.

ZOBACZ WIDEO Czy Kamil Stoch może być jeszcze lepszy? Ojciec skoczka zabrał głos

Kariera załamała się po igrzyskach w Soczi w 2014 roku. Biegun nie zmieścił się w zespole i bardzo przeżywał niepowodzenie. Punktował tylko w Pucharze Kontynentalnym, z czasem okazjonalnie. Musiał szukać innego źródła zarobku, łączył pracę z treningami. Ruszał w drogę i rozwoził towary po Europie. Przed sezonem 2017/18 został skreślony z kadry, m.in. z powodu nadwagi. Zabrał się za siebie, po dwóch miesiącach dostał szansę - ani razu nie awansował do "30" Pucharu Kontynentalnego. Kilka tygodni temu nie znalazł się w żadnej z trzech reprezentacji Polski.

Klemens Murańka 

Niewolnik jednego skoku. Jako 10-latek skoczył 133,5 metra na Wielkiej Krokwi, media podchwyciły temat i przypięły łatkę wielkiej nadziei. W wieku 13 lat zdobywał pierwsze medale mistrzostw Polski seniorów!

Może jego kariera nie przebiegała modelowo, ale stale robił postępy, zdobył srebro MŚ juniorów, w 2015 r. stał z kolegami na trzecim stopniu podium podczas czempionatu w Falun, choć w 2012 roku dalsza przyszłość stała pod znakiem zapytania. Lekarze zdiagnozowali u niego poważne problemy z widzeniem i Murańka przeszedł zabieg.

23-latek wciąż ma szansę na uratowanie kariery, w jego wieku pierwsze znaczące sukcesy zaczął odnosić Kamil Stoch. Na razie jednak Murańka walczy sam ze sobą. Pozostawał poza pierwszą kadrą, nie zdobył punktu w Pucharze Świata i przyznał po sezonie, że jest całkowicie rozbity psychicznie. Przez najbliższe miesiące ponownie będzie próbował przebić się z zaplecza.

Andrzej Stękała 

Niespodziewanie stał się nadzieją polskich skoków. Niespecjalnie wyróżniał się w juniorach, w Pucharze Świata debiutował jako 20-latek. I to jak! W Trondheim zajął 6. miejsce, stał na drużynowym podium w Zakopanem, skoczył zawrotne 235 metrów w Vikersund. Jeden z niewielu pozytywów nieudanego sezonu 2015/2016.

Od tego czasu Stękała ogląda konkursy Pucharu Świata jedynie w roli widza. Razem z Krzysztofem Biegunem zostali w październiku 2017 roku usunięci z reprezentacji, zarzucono im, że nie przykładają się do treningów. Po dwóch miesiącach włączony do zespołu, jednak konto punktowe w zawodach drugiej ligi - Pucharze Kontynentalnym - wciąż pozostało puste. Trenerzy stracili cierpliwość, Stękała nie znalazł się w niedawno ogłoszonych kadrach na kolejny sezon.

Tomasz Byrt 

Przepadł kilka lat temu i słuch o nim zaginął. Wyłowiony przez program szkolenia Lotos Cup, dostawał szansę w Pucharze Świata, skakał nieźle, awansował do kadry A, wystąpił na MŚ w Oslo. Kolejny rok miał słabiutki i zleciał szczebel niżej, na zaplecze reprezentacji.

Robert Mateja szybko usunął go z zespołu. Powód: niezrealizowanie planu treningowego. - To moja wina. Sam się w sobie pogubiłem - mówił Byrt. Chciał wrócić na dawny poziom, startował w zawodach niżej rangi. W Pucharze Świata już się nie pojawił. Po sezonie 2015/16 zawiesił karierę na czas nieokreślony.

Krzysztof Miętus 

Kolejny z zawodników, którzy rozstali się juz ze skocznią. Akurat Miętus ogłosił pożegnanie kilka tygodni temu. Zupełnie nie szło mu od sześciu sezonów, bezskutecznie próbował odzyskać formę. A zaczynał obiecująco.

27-latek brał udział w igrzyskach w Vancouver, dwa razy stanął na drużynowym podium Pucharu Świata, indywidualnie jego najlepszym wynikiem było 11. miejsce. Po niezłym sezonie 2012/13 stracił miejsce w zespole i nie odbudował już dawnej formy. Nie wiązano z nim takich nadziei jak z Murańką czy Rutkowskim, ale spodziewano się, że może stać się solidnym skoczkiem.

Miętus nadal będzie związany ze sportem. Kamil Stoch zatrudnił go jako trenera w swoim klubie Eve-nement Zakopane, w którym szkolone są dzieci i młodzież.

Aleksander Zniszczoł
Aleksander Zniszczoł

Medaliści MŚ juniorów

Odkąd w Polsce postawiono nacisk na szkolenie młodzieży, Biało-Czerwoni zdobyli pięć indywidualnych i siedem drużynowych krążków mistrzostw świata juniorów. Niewielu medalistów odnosi sukcesy wśród seniorów. W czołówce pozostali Kamil Stoch, Maciej Kot i Stefan Hula. Coraz wyżej pnie się mistrz świata z 2014 roku, Jakub Wolny. A reszta?

No właśnie, reszta zniknęła. Mało kto pamięta, że po medale sięgali Dawid Kowal, Wojciech Topór, Paweł Urbański, Grzegorz Miętus, Andrzej Zapotoczny i Bartłomiej Kłusek. Wspominani Krzysztof Miętus i Tomasz Byrt świata skoków nie zawojowali, szybko poddał się Łukasz Rutkowski, ostatni dzwonek bije dla Klemensa Murańki i Aleksandra Zniszczoła. Oby za kilka lat w podobnych zestawieniach nie pojawili się ci aktualnie najbardziej utalentowani, Tomasz Pilch i Paweł Wąsek.

Źródło artykułu: