Przestroga dla Polaków przed inauguracją PŚ w skokach. Nie zawsze początki były kolorowe

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / EPA/DANIEL KARMANN / Na zdjęciu: Kamil Stoch
PAP/EPA / EPA/DANIEL KARMANN / Na zdjęciu: Kamil Stoch
zdjęcie autora artykułu

Po raz pierwszy w historii Pucharu Świata w skokach narciarskich inauguracja cyklu odbędzie się w Wiśle. Kibice liczą, ze gospodarze rozpoczną sezon z wysokiego "c". Warto jednak pamiętać, że początki dla Polaków nie zawsze były dobre.

W tym artykule dowiesz się o:

Wystarczy przypomnieć 2011 rok. To właśnie wówczas Łukasz Kruczek, szkoleniowiec Polaków, był o krok od złożenia dymisji. Taką decyzję polski trener chciał podjąć po konkursach w Kuusamo, gdzie drużynowo nasi reprezentanci zajęli ostatnie miejsce, a w zmaganiach indywidualnych zapunktował tylko Dawid Kubacki. W sytuacji kryzysowej skoczkowie stanęli murem za trenerem. Łukasz Kruczek utrzymał stanowisko, a w kolejnych miesiącach i latach przeżywał ze swoim podopiecznymi największe sukcesy w karierze.

Sezon 2015/2016 także nie rozpoczął się dobrze dla Biało-Czerwonych. W drużynówce  w Klingenthal nasza reprezentacja zajęła 6. pozycję, a indywidualnie tylko Kamil Stoch awansował do czołowej trzydziestki. Tym razem po przeciętnym, żeby nie powiedzieć słabym początku, nie było jednak szczęśliwego zakończenia. Polacy do końca sezonu skakali słabo, a jeszcze w trakcie Pucharu Świata Łukasz Kruczek poinformował, że po finałowych zawodach w Planicy kończy przygodę w roli trenera reprezentacji Polski.

W czasie pracy trenera Kruczka Biało-Czerwoni nie zawsze źle rozpoczynali sezon. Mowa przede wszystkim o 2013 roku, gdy przebieg inauguracyjnego weekendu w Klingenthal przebił oczekiwania nawet największych optymistów nad Wisłą. Najpierw w zmaganiach zespołowych w Klingenthal zajęli 4. miejsce. Dzień później indywidualnie najlepszy okazał się Krzysztof Biegun, a w czołowej dziesiątce było jeszcze trzech innych naszych reprezentantów. Biegun po zwycięstwie założył żółtą koszulkę lidera klasyfikacji generalnej. Aż trudno uwierzyć w to, że zaledwie 4 lata po tym sukcesie obecnie ten sam skoczek jest poza kadrą narodową...   Pod wodzą Stefana Horngachera polscy skoczkowie po raz drugi będą startować w Pucharze Świata. W pierwszym roku pracy austriackiego szkoleniowca jego podopieczni rozpoczęli sezon z wysokiego "c" i taki poziom utrzymali do końca, po drodze zagarniając Turniej Czterech Skoczni, drużynowe mistrzostwo świata i triumf w Pucharze Narodów. W sezonie 2016/2017 już w pierwszych konkursach cyklu Maciej Kot był dwukrotnie w czołowej dziesiątce, a w premierowych zmaganiach drużynowych Biało-Czerwoni zdeklasowali rywali. Wspomniany sezon pechowo rozpoczął tylko Kamil Stoch, który upadł w pierwszym konkursie. Szybko się jednak pozbierał i dwa tygodnie później cieszył się już z pucharowego zwycięstwa w Lillehammer.

ZOBACZ WIDEO Tajner o skokach na Narodowym. "Hofer mówi, żebyśmy o tym nie zapominali"

Teraz najlepsi skoczkowie świata walkę o Kryształową Kule rozpoczną w Wiśle. Sezon będzie obfitował w wiele wydarzeń (TCS, MŚ w lotach, Willingen Five, igrzyska olimpijskie, Raw Air). Polscy kibice, na swojej ziemi, liczą na świetny początek ich ulubieńców. Warto jednak pamiętać, że nawet w przypadku słabszej inauguracji nie należy skreślać Biało-Czerwonych. Sezon będzie długi i pod względem fizycznym ekstremalnie trudny. Nikt nie da gwarancji, że najlepsi w Wiśle będą błyszczeć za dwa miesiące podczas najważniejszej imprezie czterolecia, zimowych igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu.

Już teraz zapraszamy na relację na żywo z wszystkich konkursów skoków w sezonie 2017/2018 oraz ich obszerne podsumowanie na WP SportoweFakty. Zaczynamy już w piątek 17 listopada od treningów i kwalifikacji w Wiśle.

Źródło artykułu: