Daniel Ludwiński: I tylko kibiców żal, czyli MP w Zakopanem (komentarz)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Kacper Kolenda /
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda /
zdjęcie autora artykułu

"Nie ma winnych, wszyscy święci" - śpiewał zespół TSA w jednym ze swoich starych hitów. Słowa refrenu wracają na myśl po mistrzostwach Polski w skokach. Większości kibiców nie wpuszczono pod Wielką Krokiew, ale do winy nie przyznaje się nikt.

W tym artykule dowiesz się o:

Zakopiańska saga trwa w najlepsze. Miasto było mekką polskiego narciarstwa, ale od lat kolejne nawoływania o ratunek głoszone przez naszych najlepszych zawodników nie znajdują zrozumienia. Na trasach biegowych pobudowano prywatne domy, renowacja mniejszych skoczni to melodia przyszłości, a Wielka Krokiew dosłownie w ostatniej chwili doczekała się pierwszego etapu remontu. Doczekała się, ale kuriozalnych sytuacji nie brak nadal.

W ostatnich latach byliśmy świadkami już wielu sporów Tatrzańskiego Związku Narciarskiego, który organizuje zawody na skoczni, z zakopiańskim Centralnym Ośrodkiem Sportu, który administruje obiektem. Przykłady można mnożyć - nieco ponad rok temu TZN zarzucał COS, że za późno udostępnia skocznię do przygotowania na Puchar Świata. Również w ubiegłym roku były dyrektor COS twierdził, że to na TZN spoczywa wina za odwołanie letniej Grand Prix, gdyż działacze związku od początku nie chcieli organizacji tej imprezy. Innym zarzutem, tym razem w stronę COS, był sposób zarządzania obiektem i zbyt wysokie opłaty, które kluby narciarskie muszą ponosić za odbycie treningu.

W poniedziałek Wielka Krokiew znów ożyła po remoncie - rozegrano tam mistrzostwa Polski. Smutny był to jednak widok, gdy kamery telewizyjne pokazywały niemalże puste trybuny. Na obiekt można było wpuścić nie więcej niż 999 osób, bo najważniejszy krajowy konkurs w sezonie nie został zgłoszony jako impreza masowa, czego wcześniej nikt nie ogłosił w mediach i co wyszło na jaw dopiero tuż przed rozpoczęciem zawodów. Kto był w Zakopanem ten wie, że z ulic wokół skoczni da się zobaczyć lecących narciarzy, ale marne to oglądanie. Niestety, większość tych, którzy chcieli obejrzeć mistrzostwa, musiała ograniczyć się do takich prowizorycznych rozwiązań. Zamiast świątecznego prezentu dla najbliższych i radości z wspólnego kibicowania najlepszym polskim skoczkom, pozostała gorycz, i rozczarowanie.

Temat zrobił się głośny, mówi się o skandalu. Ale kto jest winny? We wtorek rozmawialiśmy z przedstawicielami zarówno TZN, jak i COS. - Bilety na mistrzostwa sprzedawał COS i to COS decydował, czy zrobić imprezę masową, czy nie - powiedział Andrzej Kozak, prezes TZN. - Organizatorem zawodów był TZN. To właśnie po jego stronie było załatwienie wszelkich formalności - odparł Sebastian Danikiewicz, dyrektor COS. Jedna strona mówi ponadto, że działacze związkowi pisemnie przypominali COS o konieczności złożenia wniosku o imprezę masową, na co druga twierdzi, że owszem, pismo TZN było, ale ledwie dwa dni przed Wigilią, a takie sprawy załatwia się z miesięcznym wyprzedzeniem.

Zakopiański czeski film trwa. I tylko szkoda tych kibiców, którzy stali przy płocie, dowiadywali się że na Wielką Krokiew nie wejdą, i widzieli z daleka jak zawodnicy skaczą przy praktycznie pustych trybunach...

Daniel Ludwiński

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 52. Rafał Kot: starsi skoczkowie zazdrościli Adamowi Małyszowi [3/3]

Źródło artykułu: