Kamil Stoch ujarzmił wiatr. Pogodowa loteria w Lillehammer
Piątkowe treningi i kwalifikacje w Lillehammer udało się rozegrać mimo niekorzystnej aury. Bardzo duże problemy sprawiał wiatr, przez który belka startowa była zmieniana wielokrotnie, a uzyskiwane odległości myliły kibiców.
Szczególnie pierwsza seria próbna była prawdziwą loterią. Jury robiło, co mogło, aby prawidłowo ustawić belkę startową, jednak wiatr wiał raz pod narty, a raz w plecy zawodników, co skutecznie utrudniało sprawne przeprowadzenie treningu. Mający trzydziesty szósty numer startowy Anders Fannemel skakał z dziewiątej belki, a występujący tuż po nim MacKenzie Boyd-Clowes miał już belkę... trzynastą. Nie był to koniec zmian - w kolejnych minutach belka znów powędrowała w dół, tym razem aż do siódmego poziomu.
Ciągłe zmiany warunków i związane z nimi zmiany długości najazdu zaowocowały mało czytelnym przebiegiem treningu. Wspomniany Tepes skoczył 138 metrów i uzyskał wynik o 0,4 punktu lepszy niż Stefan Kraft. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że Austriak skoczył... dokładnie dwadzieścia metrów bliżej! Kibice oglądający trening pod skocznią w Lillehammer mieli więc bardzo trudne zadanie by połapać się w aktualnej klasyfikacji, gdyż ocenianie wartości skoku tylko po odległości najczęściej było mylne.
W trakcie późniejszych kwalifikacji wiatr stopniowo zaczął ustępować, a zmiany belki startowej następowały już znacznie rzadziej i nie było konieczne ciągłe przesuwanie jej raz do góry, a raz w dół. Pogodę ostatecznie ujarzmił Kamil Stoch, który pokazał, że w piątek w Lillehammer da się skoczyć niezwykle daleko i uzyskał 144 metry.
Prognozy na sobotę są optymistyczne - wiatr nie powinien mieć wpływu na przebieg rywalizacji. Nieco gorzej może być w niedzielę, ale i wtedy warunki raczej pozwolą na sprawne przeprowadzenie konkursu.
ZOBACZ WIDEO: Szczere słowa Wojciecha Fortuny: nie uniosłem ciężaru popularnościKibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)