Michael Hayboeck - cichy bohater austriackiej gwardii
Jeżeli przyznawano by medale za regularność i stabilność formy, złoto miałby w kieszeni. Na razie cierpliwie czeka na swoją szansę. Michael Hayboeck - cichy bohater w austriackiej drużynie.
Udany debiut
W Pucharze Świata zadebiutował w 2010 roku, podczas zawodów w Innsbrucku. Trema, jaka często towarzyszy nowicjuszom, nie wzięła góry i dzięki dobremu skokowi w pierwszej serii, ostatecznie wylądował w finale. Kilka miesięcy później Hayboeck ponownie został mistrzem świata juniorów, tym razem jednak nie tylko w drużynie - równych sobie nie miał także w konkursie indywidualnym. Ponieważ w Austrii o miejscu w kadrze, mimo bardzo dobrych wyników, można było wtedy tylko pomarzyć, przez kolejne trzy lata Hayboeck "skazany" był na starty w Pucharze Kontynentalnym, sporadycznie tylko pojawiając się w Pucharze Świata. O zaufanie i uznanie trenerów walczył długo, ale nie przestawał wierzyć, że warto: - Wiedziałem, że kiedyś dostanę swoją szansę i ją wykorzystam - przyznał skoczek. Nie mylił się.
Przepustka do wielkiego skakania
Przełomem w karierze był sezon 2013/2014. Choć Hayboeck zaczynał go w "II lidze", osiągnął w nim więcej, niż sam się spodziewał. Po dobrym występie w Turnieju Czterech Skoczni dołączył do kadry i niewiele później, w Wiśle, po raz pierwszy w karierze stanął na podium Pucharu Świata. Wkrótce Alexander Pointner powołał go do drużyny, która miała polecieć na Igrzyska w Soczi. Zaskoczenie? Trochę tak. Biorąc jednak pod uwagę nie do końca przewidywalnego wówczas Gregora Schlierenzauera i niepewnego sportowej przyszłości Thomasa Morgensterna, stabilny Hayboeck był na wagę złota. Złota w Rosji nie wywalczył, choć po wygraniu serii treningowych znalazł się w roli jednego z murowanych faworytów do zwycięstwa. Szansę na spektakularny triumf odebrał mu, ku uciesze Polaków, Kamil Stoch. Ostatecznie Hayboeck był 5 na skoczni normalnej i 8 na dużym obiekcie. Także w konkursie drużynowym zabrakło nieco do zwycięstwa. Nieco, czyli 2,7 pkt - o tyle właśnie lepsi byli Niemcy. Koniec sezonu, w którym zajął 14 miejsce w klasyfikacji generalnej, był też zamknięciem pewnego rozdziału w austriackich skokach. Odchodzi Alexander Pointner, karierę kończy Martin Koch i wielka gwiazda - Thomas Morgenstern. Czas na zmiany."Będąc w formie, może pokonać każdego"
Pochwał na temat Haboecka nie szczędzi nie tylko Heinz Kuttin. W samych superlatywach, jeszcze przed rozpoczęciem zimy, wypowiadał się o nim także Toni Innauer. - Michi wnosi wiele do drużyny, a w sezonie olimpijskim na pewno sporo się nauczył. Przede wszystkim powinien uwierzyć i zdać sobie sprawę z tego, że będąc w formie, może pokonać każdego. Trudno się nie zgodzić z legendarnym skoczkiem. Hayboek z niezwykłą konsekwencją pnie się na szczyt i tylko kwestią czasu pozostaje, aż jego trud zostanie nagrodzony miejscem na najwyższym stopniu podium. Jak na razie jego osiągnięcia zostały docenione i wyróżnione w Górnej Austrii - w listopadzie Michaelowi został mu przyznany tytuł "Sportowca Roku" tamtejszego regionu.
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)