Krzysztof Miętus: Poczułem jakby coś ciągnęło mnie za nartę na dół i spadłem
Nieudany drugi skok Krzysztofa Miętusa na odległość zaledwie 108 metrów zepchnął Polaków z pierwszego miejsca na drugie w Zakopanem. Po konkursie skoczek wyjaśnił co było powodem niepowodzenia.
Wcześniej przez niemalże cały konkurs drużynowy nasi reprezentanci wyraźnie prowadzili i wydawało się, że już są o krok od najwyższego stopnia podium. Niestety, słaba druga próba Krzysztofa Miętusa sprawiła, że z końcowego sukcesu cieszyli się Słoweńcy. - Szczerze mówiąc nie wiem do końca co stało się w moim drugim skoku - powiedział nasz reprezentant po konkursie. - Wyszedłem z progu i wydawało mi się, że jest w porządku. Później poczułem jakby coś ciągnęło mnie za nartę na dół i spadłem. Pierwszy skok był naprawdę dobry, a drugi tylko do połowy, bo gdy dostałem podmuch to ciężko było już to odkręcić. Skoki były prawie niezłe, ale trochę zabrakło szczęścia.
Dopingowani przez własną publiczność Polacy nie ukrywali, że Wielka Krokiew nadal jest dla nich miejscem wyjątkowych zawodów. Miętus również jest zdania, że to szczególny start. - Nie będziemy się oszukiwać, w Zakopanem skaczemy u siebie i są emocje, ale staramy się podchodzić do tych zawodów tak samo jak do innych. Pozostaje jednak magia Zakopanego. Skoki ogóle były pozytywne, poza tym jednym moim. Pozostaje trochę niedosytu. W sobotę będziemy walczyć od nowa - powiedział Miętus.
Z Zakopanego dla SportoweFakty.pl
Daniel Ludwiński
PŚ: Polacy ulegli tylko Słoweńcom!
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)