Trener Norwegów udzielił wywiadu. Pojawiły się łzy
Trwa konflikt pomiędzy Alexandrem Stoecklem a norweskimi skoczkami. Szkoleniowiec udzielił niedawno wywiadu w Norwegii, w którym nie potrafił powstrzymać łez.
Stoeckl nie poleciał na zawody Pucharu Świata do Sapporo, nie ma go także w Oberstdorfie, gdzie skoczkowie rywalizują na skoczni mamuciej. Niewykluczone, że już w ogóle nie pojawi się w gnieździe trenerskim w roli trenera Norwegów.
Szkoleniowiec udzielił wywiadu portalowi nettavisen.no. Podczas rozmowy nie zabrakło emocji i łez. Przyznał wprost, że sytuacja, w której się znalazł, to nie tylko kwestie do rozwiązania na ścieżce zawodowej, ale wręcz "kryzys życiowy".
- Ostatnie tygodnie były bardzo wymagające. Odbyło się wiele spotkań i rozmów telefonicznych. Mało spałem. Jestem już dość zmęczony - przyznał.
W ostatnich dniach Austriak spotkał się ze swoimi norweskimi podopiecznymi. - To było bardzo intensywne i pełne emocji spotkanie dla obu stron. (...) Myślę, że sportowcy napisali ten list w wielkiej frustracji. Użyli dość mocnych słów, ale kiedy rozmawialiśmy na spotkaniu, okazało się, że nie jest tak źle - opisał.
Portal nettavisen.no opisał też, że Stoeckl może liczyć na duże wsparcie w całym konflikcie z zawodnikami. Potwierdza to też trener. - Widzę, że na pewno nie jestem sam. Ludzie mnie lubią i naprawdę to doceniam. Otrzymuje wyrazy wsparcia, kwiaty, telefony. Tu nie chodzi o to, kto ma rację, a kto nie. Powiedziałbym, że to kryzys życiowy. Ludzie wspierają mnie i rodzinę, abyśmy dobrze przeszli przez kryzys. Bardzo to doceniam - podsumował.
Czytaj także: Zaskoczyli Piotra Żyłę. Ujawnił, co musiał oddać
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie robiła tego od ponad dwóch lat. W końcu się przełamała!Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)