Dyskwalifikacja Polaka ujawniła nieznaną informację o pracy kontrolerów. "Oko szpiega"
W Pucharze Świata taka dyskwalifikacja, jak w przypadku Pawła Wąska w Engelbergu, nie zdarza się często. Czy Polak zyskał przewagę niedopiętym kombinezonem i co kryje się pod pojęciem "oko szpiega" wyjaśnił Jakub Kot, ekspert Eurosportu.
FIS poinformował, że kontroler zdyskwalifikował Wąska ze względu na nieprzepisowy kombinezon. Później sam zawodnik przyznał dla TVP Sport, że chodziło o niedopięty zamek. Tym samym skoczek złamał przepis i kontroler nie miał wyjścia - musiał go zdyskwalifikować.
W całej sprawie najciekawszy jest jednak fakt, że na górze skoczni, gdzie zawodnik jest po raz pierwszy kontrolowany, Paweł Wąsek otrzymał pozwolenie na start, a zdyskwalifikowany został dopiero po skoku. Jak to możliwe?
- Gdy staje się do kontroli na górze skoczni, to musi być wszystko zapięte, więc zakładam, że tak było właśnie u Pawła. Potem jednak schodzi się ten jeden czy dwa schodki w dół, kładzie się narty, skoczek wychyla się do przodu, żeby sprawdzić czy wiązania są dobrze zapięte i wtedy może mu się zamek lekko rozjechać - wyjaśnił dla WP SportoweFakty Jakub Kot.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 10 lat temu była królową Euro! Przypomniała się kibicomJeśli nawet skoczkowi odpiąłby się zamek dopiero na belce startowej i zapiąłby go zaraz po wylądowaniu, to nie ma co liczyć na to, że kontroler tego nie wychwyci. Jest w skokach narciarskich tzw. oko szpiega. O co chodzi?
- Kontroler sprzętu na Pucharze Świata, co nie wszyscy wiedzą, ma w swoim kontenerze włączoną transmisję z zawodów i doskonale widzi zawodnika i jego kombinezon. Pamiętam jak rok temu Agnieszka Baczkowska (kontrolerka sprzętu w PŚ kobiet - przyp. red.) mówiła mi, że kontrolerzy doskonale widzą np. skoczka na belce startowej i jak coś budzi ich niepokój, to od razu wzywa się takiego zawodnika na kontrolę po skoku - ujawnił ekspert Eurosportu.
- Trzeba się z tym pogodzić, że jest tzw. oko szpiega i w przypadku Pawła albo starter zgłosił kontrolerowi, że zamek jest rozsunięty albo sam kontroler zobaczył to w transmisji telewizyjnej i od razu poszła informacja, że trzeba Polaka zdyskwalifikować. Niestety winny jest tutaj zawodnik, ale taka sytuacja może się zdarzyć, gdy dochodzą olbrzymie emocje startowe - dodał nasz rozmówca.
Przepis o dyskwalifikacji zawodnika za niedopięty zamek w kombinezonie funkcjonuje już od wielu sezonów. Przed laty zdyskwalifikowany został za to Gregor Schlierenzauer. W przypadku Austriaka doszło jednak do awarii, gdy nie był w stanie w ogóle dopiąć kombinezonu. Ostatecznie, z pomocą kontrolera, udało mu się to na górze skoczni, ale w powietrzu zamek znów zepsuł się i już po skoku zawodnik musiał pogodzić się z dyskwalifikacją.
- Lekko niedopięty zamek nie ma wpływu na skok. Musiałby być cały zepsuty, jak u Schlierenzauera wiele lat temu, by powietrze dostało się do wewnątrz i wtedy mogłoby dać przewagę. Nikt jednak tak nie kombinuje, bo przepis jasno określa dyskwalifikację i na pewno kontrolerzy by to wychwycili - podkreślił Jakub Kot.
Szymon Łożyński, WP SportoweFakty
Czytaj także:
Ależ odpowiedź Kubackiego! Latał jak natchniony
Zdradził, co Kubacki powiedział po kompromitacji z hymnem. "Reakcja była autentyczna"
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)