Malwina Smarzek milczy w sprawie wojny na Ukrainie. Szokujące tłumaczenia

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Malwina Smarzek
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Malwina Smarzek
zdjęcie autora artykułu

Malwina Smarzek długo zwlekała z rozwiązaniem kontraktu w Rosji, a teraz konsekwentnie unika komentarzy na ten temat. W rozmowie z serwisem sport.pl zawodniczka odniosła się do tego wątku, jednak jej słowa były delikatnie mówiąc szokujące.

Sama zawodniczka, jak i wszyscy fani, długo czekali na moment, kiedy siatkarka rozwiąże kontrakt z Lokomotiwem Kaliningrad i opuści Rosję. Po tym, jak Władimir Putin rozpoczął wojnę w Ukrainie, duża część sportowców z całego świata zdecydowała się opuścić kraj i kluby agresora. Polka zwlekała bardzo długo, szukając pretekstu do rozwiązania umowy, którą wcześniej przedłużyła.

Do kluczowych rozmów na linii Smarzek - Lokomotiw Kaliningrad doszło po tym, jak fani rosyjskiego klubu zapozowali do zdjęcia z kartkami, na których był symbol Z, oznaczający poparcie dla działań Putina.

- Do momentu publikacji tych zdjęć nie mieliśmy żadnych argumentów prawnych, żeby zerwać umowę - tłumaczył Jakub Dolata w rozmowie ze Sport.pl.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Świątek bije rekordy popularności. Szok!

Siatkarka rozwiązała umowę z klubem i wróciła do Polski, wiążąc się kontraktem z Developres Bella Dolina Rzeszów. Część kibiców nie zapomniała jednak zawodniczce biernej postawy i zachowawczych wypowiedzi wobec wojny na Ukrainie. Sympatycy ŁKS Commercecon Łódź dość dobitnie wyrazili swoją dezaprobatę dla zachowań atakującej. "Smarzek, wracaj do Rosji" - napisali na transparencie, który pojawił się na trybunach przy okazji meczu półfinałowego. W nazwisku zawodniczki wyszczególnili przy tym… literę "Z". Baner doprowadził 26-latkę do łez. Siatkarka podkreśla jednak, że jej milczenie w sprawie wojny nie będzie trwało wiecznie.

- To jeszcze nie ten moment, by wypowiadać się na ten temat. Walczymy teraz w finale ekstraklasy. Będzie na to czas po sezonie, na spokojnie. Bardzo się staram odciąć od tego obecnie, ale wiadomo, że coś do mnie dociera. Gdy byłam w Łodzi, to odciąć się nie dało… - przyznała, nawiązując do wspomnianego transparentu w rozmowie z serwisem sport.pl.

Póki co zawodniczka nie znalazła się w gronie powołanych na tegoroczny turniej Ligi Narodów Kobiet. Decyzja Stefano Lavariniego wywołała wielkie zaskoczenie w siatkarskim środowisku i przy okazji falę spekulacji na temat jej absencji.

- Chciałabym ugasić pożar i domysły, że jest tu jakaś duża afera. Pojawiło się 25 teorii spiskowych. Nie dzieje się nic poważnego. Chciałabym być w stu procentach zdrowa na kadrze. No może w stu się nie da, bo zawsze coś tam dolega, ale granie nieprzerwanie ciągiem kadra-klub-kadra-klub, jak jest od kilku lat w moim przypadku, swoje robi. Szczególnie po tym sezonie spędzonym w Rosji, który był bardzo ciężki fizycznie dla mnie i po prostu wiem, że nie byłabym w stanie pociągnąć tak na dłuższą metę. Sezon kadrowy jest długi, więc teraz chcę się po prostu wyleczyć w stu procentach, żeby być gotową. Jeśli trener Stefano Lavarini będzie mnie widział w składzie na mistrzostwa świata i ja będę się czuła gotowa, to świetnie. Jeśli nie, to nie i tyle - powiedziała wychowanka ŁMLKS Łask.

Czytaj także: Nienawidzi Polaków. Wyjaśnia dlaczego Pochodzi z Ukrainy, reprezentuje Rosję. Słowa Muserskiego na temat wojny mogą szokować

Źródło artykułu: