PlusLiga: sensacja w Suwałkach. Seria zwycięstw PGE Skry Bełchatów przerwana!

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
zdjęcie autora artykułu

Siatkarze PGE Skry Bełchatów, osłabieni brakiem Artura Szalpuka, nie sprostali beniaminkowi z Suwałk. MKS Malow Ślepsk na własnym parkiecie przerwał serię dziesięciu kolejnych wygranych podopiecznych Michała Gogola, triumfując 3:1.

Niedzielna rywalizacja w Suwałkach stanowiła dla sympatyków beniaminka PlusLigi zwieńczenie siatkarskiego święta. W ostatnich kilkunastu dniach podopieczni Andrzeja Kowala mierzyli się bowiem ze ścisłą ligową czołówką. Konfrontacje z VERVĄ Warszawa, Jastrzębskim Węglem i Grupą Azoty Kędzierzyn-Koźle nie powiększyły dorobku punktowego drużyny Ślepska. Marzeniem gospodarzy było przerwanie złej passy i zastopowanie bełchatowian, którzy wygrali 10 kolejnych spotkań.

Goście do rywalizacji przystąpili bez Artura Szalpuka, który w ostatniej chwili wypadł ze składu z powodu kontuzji kolana. Nie wpłynęło to jednak na grę przyjezdnych, którzy szybko zdominowali rywala. W ataku błyszczał Norbert Huber, doskonale odnajdujący się w szybkiej grze z Grzegorzem Łomaczem. Pewnym punktem w ofensywie PGE Skry byli również lewoskrzydłowi - Milad Ebadipour i Milan Katić (8:13).

Suwalczanom w inauguracyjnej partii brakowało punktu zaczepienia. Konsekwentna i mocna zagrywka bełchatowian sprawiała gospodarzom mnóstwo kłopotu. Joshua Tuaniga musiał się mocno nagimnastykować przy rozgrywaniu akcji, tym bardziej że w ataku mógł liczyć głównie na Nicolasa Szerszenia i Bartłomiej Bołądzia. W tej sytuacji o nawiązaniu walki nie mogło być mowy.

ZOBACZ WIDEO: Wrzenie w FC Barcelona. Oskarżenia, spekulacje i spięcie na treningu

Gracze beniaminka potrzebowali dłuższej chwili, aby otrząsnąć się z przewagi rywali i powrócić do gry. Od stanu 4:6, podopieczni Andrzeja Kowala prezentowali się zdecydowanie lepiej niż na inaugurację. Dobrze spisywali się Nicolas Szerszeń i Bartłomiej Bołądź, ale to przebudzenie Andreasa Takvama i Kevina Klinkenberga sprawiło, że PGE Skra Bełchatów znalazła się pod presją (16:14).

Przyjezdni nie bardzo mieli pomysł jak odpowiedzieć. Rozegranie Grzegorza Łomacza nie było tak skuteczne jak wcześniej, zagrywka również nie robiła na rywalach większego wrażenia. Mylić zaczęli się Mariusz Wlazły i Milad Ebadipour. Nie pomogły zmiany i pojawienie się Kamila Droszyńskiego oraz Dusana Petkovicia. Suwalczanie nie wypuścili swojej szansy z rąk.

PlusLiga. PGE Skra Bełchatów daje sygnał, że zmierza po mistrzostwo Polski

Rusza kampania społeczna: "Nie serwuj hejtu"

Uskrzydleni gospodarze poszli za ciosem, utrzymując inicjatywę po swojej stronie również w trzeciej odsłonie. Bełchatowianie oszczędzali swoim serwisem Kevina Klinkenberga, a Belg, odciążony w przyjęciu, mógł skupić się wyłącznie na ofensywie. W tym elemencie czuł się doskonale, dzięki czemu podopieczni Andrzeja Kowala kontrolowali grę (14:12).

Przyjezdni nie byli w stanie zaskoczyć beniaminka zagrywką, a przy perfekcyjnym przyjęciu Joshua Tuaniga umiejętnie gubił blok. W momencie, kiedy różnica wzrosła do czterech punktów, trener Michał Gogol poprosił o drugą przerwę na żądanie. Mimo to w grze jego ekipy nic nie drgnęło. Wejście Piotra Orczyka również nie pomogło, choć 26-latek dał dobrą zmianę. Goście stracili pierwszy punkt od 30 listopada 2019, kiedy ulegli Jastrzębskiemu Węglowi na wyjeździe 2:3.

Zdobycie punktu było ogromnym sukcesem beniaminka. Czując słabość rywala, gospodarze ostrzyli sobie jednak zęby na pełną pulę. W polu serwisowym szalał Bartłomiej Bołądź, na skrzydłach dobrą dyspozycję utrzymywali Nicolas Szerszeń i Kevin Klinkenberg. Joshua Tuaniga włączył do grania także środkowych, którzy wcześniej nie mieli zbyt wielu okazji do wykazania się.

Walczącym o życie bełchatowianom brakowało siły rażenia w ataku. Szarpać starali się Norbert Huber i Milad Ebadipour, kompletnie bezbarwny był jednak Mariusz Wlazły. W ekipie miejscowych dobre wejście zanotował Patryk Szwaradzki, który w końcówce popisał się asem serwisowym, powiększając dystans do trzech punktów. Goście, będąc pod ścianą, postawili wszystko na jedną kartę. Trzy asy serwisowe w decydującym fragmencie seta nie wystarczyły jednak, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

MKS Ślepsk Malow Suwałki - PGE Skra Bełchatów 3:1 (16:25, 25:22, 25:21, 28:26)

Ślepsk: Klinkenberg, Szerszeń, Takvam, Sapiński, Bołądź, Tuaniga, Stańczak (libero) oraz Szwaradzki, Gonciarz, Rohnka, Filipowicz (libero), Rudzewicz, Siek.

PGE Skra: Wlazły, Kochanowski, Katić, Ebadipour, Łomacz, Huber, Piechocki (libero) oraz Milczarek (libero), Droszyński, Petković, Orczyk.

MVP: Nicolas Szerszeń (MKS Ślepsk Malow).

Źródło artykułu: