Kwalifikacje olimpijskie Tokio 2020. Turczynki oszukały przeznaczenie. "To nasza narodowa cecha"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Muhammed Selim Korkutata/Anadolu Agency / Na zdjęciu: Eda Erdem Dundar
Getty Images / Muhammed Selim Korkutata/Anadolu Agency / Na zdjęciu: Eda Erdem Dundar
zdjęcie autora artykułu

Turczynki staną przed szansą spełnienia marzeń o wyjeździe na igrzyska olimpijskie. By jednak tego dokonać, będą musiały pokonać reprezentację Niemiec. - Musimy zapomnieć o meczu z Polkami, bo nasza historia napisze się na nowo - mówi Eda Dundar.

Turczynki w meczu z reprezentacją Polski wróciły z dalekiej podróży, broniąc aż pięć piłek meczowych. Kapitalne zawody rozegrała Meryem Boz zdobywając aż 36 punktów dla drużyny prowadzonej przez trenera Giovanniego Guidettiego. - Kiedy dobrze zagrywałyśmy udawało nam się zdominować Polki. Wiedziałyśmy, że przegrana z Biało-Czerwonymi oznacza dla nas powrót do domu i koniec marzeń o bilecie do Tokio. To sprawiło, że emocje były niesamowite. Czułam ogromne wsparcie od moich koleżanek. Myślę, że zasłużyłyśmy na grę w finale - mówiła zaraz po zakończeniu meczu półfinałowego turnieju w Apeldoorn Eda Dundar.

Decydującym fragmentem meczu była końcówka czwartej partii, w której Turczynki zachowały nerwy ze stali. - Po każdym przegranym punkcie schodziłyśmy się do środka boiska i przypominałyśmy sobie to, bo powinnyśmy za chwilę zrobić. Brałyśmy głęboki oddech i mówiłyśmy sobie - "wygramy to!". Słyszałam od moich koleżanek, że same takiej presji i stresu, jak podczas tej końcówki czwartego seta, nigdy nie odczuwały - dodała doświadczona środkowa Fenerbahce SK Stambuł, która aż 10-krotnie zablokowała ataki Polek.

W finale Turczynki stawią czoła Niemkom, które wcześniej bez straty seta odprawiły z turnieju gospodynie. Czy uda im się zregenerować i przystąpić do tego meczu w pełni sił. - Jesteśmy przyzwyczajone do zmęczenia. Gram w siatkówkę od 20 lat i nie raz musiałam szybko się zregenerować. Każda z nas umie sobie z tym na swój sposób poradzić. Niedzielny mecz będzie zupełnie nowym rozdziałem tego turnieju, naszym być albo nie być w Tokio. Ten  zespół, który okaże się pewniejszy siebie i zachowa nerwy na wodzy wygra te zawody. Musimy zapomnieć o meczu z Polkami, bo nasza historia napisze się dopiero w niedzielę - zauważyła kapitan reprezentacji Turcji.

Zespołowi z Turcji w Apeldoorn już dwukrotnie udało się "oszukać przeznaczenie". Najpierw w meczu, którego stawką był awans do 1/2 finału pokonały one Belgijki w pięciu setach, by w jeszcze bardziej dramatycznych okolicznościach zapewnić sobie udział w finale tej imprezy. - Turcy to taki naród, który umie radzić sobie w trudnych momentach i wtedy się mobilizuje. Tak było w półfinale, tak było w ostatnim meczu grupowym - zakończyła Dundar. Finałowe starcie w Omnisport Arenie zaplanowane jest na godzinę 17:30.

Zobacz również:

Kwalifikacje olimpijskie Tokio 2020. Jacek Nawrocki: To nie jest koniec

Kwalifikacje olimpijskie Tokio 2020. Maria Stenzel ze łzami w oczach. "Było tak blisko, a tak daleko"

ZOBACZ WIDEO: Kwalifikacje siatkarek. Maria Stenzel: Czy wygrał lepszy? Chyba nie

Źródło artykułu:
Czy mecz finałowy będzie równie zaciętym widowiskiem jak starcie Polek z Turczynkami?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (1)
avatar
narike
12.01.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Turczynki przegrają mecz z Niemkami . Obstawiam wynik 3:1 dla Niemek .