Liga Narodów: weekend emocji w Warnie zakończony wygraną Bułgarii z Brazylią

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / FIVB / Walentin Bratojew w ataku
Materiały prasowe / FIVB / Walentin Bratojew w ataku
zdjęcie autora artykułu

Spotkanie siatkarzy kadry Bułgarii z reprezentacją Brazylii nie zasługiwało na tytuł najlepszego meczu tej edycji Ligi Narodów, ale miało swoje momenty. Oraz jednego bohatera, którym okazał się Rozalin Penczew.

W tym artykule dowiesz się o:

Fani gospodarzy turnieju w Warnie nie mogli sobie wymarzyć jego lepszego finiszu. Siatkarze Plamena Konstantinowa zamierzali iść za ciosem po pokonaniu Kanadyjczyków, a Brazylia, wyraźnie męcząca się sama ze sobą w tym turnieju, wydawała się rywalem do ugryzienia. Zgodnie z oczekiwaniami, Bułgarzy narzucili dobre tempo i dzięki pewności Walentina Bratojewa oraz Swietosława Gocewa prowadzili 16:13 w pierwszym secie. Gościom nie mogli pomóc nawet William Arjona i Otavio Pinto, wyznaczeni przez Renana Dal Zotto do meczowej szóstki.

Europejski zespół by na prostej drodze do wygranej w secie, ale skomplikował sobie sytuację w końcówce pierwszej partii na tyle, że Konstantinow musiał reagować przerwą na żądanie. Szkoleniowiec mógł odetchnąć dopiero po ataku Wiktora Josifowa z krótkiej (25:22). Brazylia nie zważała na swoje braki i odgryzała się oponentom dzięki perfekcyjnym dograniom Arjony do środkowych i Wallace'a De Souzy. Jakby mało było wydarzeń na parkiecie, emocje zapewniał także system challenge i wyraźny brak pewności siebie sędziego Władimira Simonowicia. Ale zamieszanie nie przeszkodziło wicemistrzom świata w objęciu prowadzenia 18:15 i do spokojnego wyrównania wyniku.

Gospodarze, którzy przez spudłowane uderzenia zaprzepaścili większość swoich szans w drugiej partii, w kolejnej dzięki serii bloków wytrącili Brazylijczyków z uderzenia. Obie ekipy miały wyraźne problemy ze skutecznością swoich skrzydłowych, ale to Bułgaria mogła pochwalić się planem B, czyli lepszą zagrywką i płynnością grania. Pogrążeni w błędach i nieporządku gracze Dal Zotto nie byli w stanie odpowiedzieć na to w jakikolwiek sensowny sposób (25:15). Po zmianie stron zawodnicy z Ameryki Południowej przypomnieli sobie, jak omijać bułgarski blok i to oni prowadzili od pierwszych akcji seta. Wyraźnie w tym im pomogła dobra zmiana, jaką dał środkowy Isac Santos.

W bloku odżył niewidoczny dotąd Mauricio Borges, swoje punkty dołożył Wallace i to w zupełności wystarczyło na chaos po stronie rywala oraz doprowadzenie do piątego seta. Jeżeli ktoś liczył na to, że w tej partii bardzo przeciętny poziom spotkania nagle wzrośnie, mógł srogo się zawieść. W połowie tie-breaka błysnął rozgrywający Giorgij Seganow, dzięki którego pomysłom jego koledzy prowadzili w pewnym momencie 11:8. Ale to nie on, a Rozalin Penczew został gwiazdą decydującego fragmentu meczu. Przyjmujący, do tej pory zostające w rezerwie, kapitalnie zastąpił Walentina Bratojewa w ostatnim secie i skończył to, co musiał skończyć.

ZOBACZ WIDEO Wilfredo Leon pierwszy raz w szatni reprezentacji Polski. Zobacz, jak wyglądała jego wizyta

Bułgaria - Brazylia 3:2 (25:22, 19:25, 25:15, 18:25, 15:12)

Bułgaria: Gocew, Seganow, Bratojew W., Jordanow, Josifow, Penczew N., Salparow (libero) oraz Iwanow, Penczew R., Uczikow.

Brazylia: Arjona, Wallace, Otavio Henrique, Douglas, Lucas, Borges, Murilo (libero) oraz Alana, Lenardo, Isac, Rezende, Cardoso.

Źródło artykułu: