Cerrad Czarni rozpoczną marsz w górę tabeli? "Nie myśleliśmy o tym, co by się stało po przegranej"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Wojciech Żaliński
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Wojciech Żaliński
zdjęcie autora artykułu

Wojciech Żaliński był zdecydowanym liderem i bohaterem Cerradu Czarnych Radom w wygranym 3:0 meczu z MKS-em Będzin. Świadczy o tym przyznana mu statuetka MVP. Na drugą stronę siatki posłał aż pięć asów serwisowych.

W meczu 17. kolejki PlusLigi Cerrad Czarni Radom odnieśli bardzo ważne zwycięstwo, pokonując 3:0 MKS Będzin. Po porażce z GKS-em Katowice we wcześniejszej serii gier, sytuacja podopiecznych Roberta Prygla mocno się skomplikowała. Ich przewaga nad strefą barażową zmalała do zaledwie trzech punktów, w związku z czym wygrana z kolejnym w tabeli zespołem z Zagłębia Dąbrowskiego była konieczna.

Przedstawiciele Czarnych, na czele z Wojciechem Stępniem, prezesem klubu i zarazem drugim trenerem, nie ukrywali, iż po niepowodzeniu z GKS-em w szatni padły męskie słowa. - Padły w szatni, więc zostają w szatni. Było ostro, niech to wystarczy - odpowiedział Wojciech Żaliński, zapytany o szczegóły tych rozmów.

Wojskowi nie pozostawili jednak złudzeń, jak bardzo zależy im na zwycięstwie. Byli lepsi od MKS-u w niemal każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, poza blokiem. - Po Katowicach mieliśmy nerwowy tydzień i przełożyliśmy to na sportową agresję skierowaną w stronę zespołu z Będzina - przyznał kapitan gospodarzy.

Porażka z drużyną Stelio DeRocco mogłaby zmniejszyć przewagę Czarnych nad tą ekipą do minimum lub nawet zrównać oba kluby punktami. - W ogóle nie myśleliśmy o tym, co by się stało po ewentualnej przegranej. Koncentrujemy się na tym, ile punktów tracimy do zespołów, które są w tabeli nad nami - zaznaczył Żaliński.

Przyjmujący w końcu był liderem Cerradu Czarnych. Zdobył 20 punktów, najwięcej spośród wszystkich zawodników. Atakował ze skutecznością 52 procent (12/23), tylko dwukrotnie został zablokowany, nie popełnił ani jednego błędu. Dobrze radził sobie w przyjęciu (57 proc. dokładnego odbioru), postawił trzy bloki. Najwięcej szkód wyrządził jednak rywalom zagrywką, posyłając na drugą stronę siatki aż pięć asów serwisowych, odwracając losy drugiego seta i pozwalając zwiększyć swojej drużynie prowadzenie w trzeciej odsłonie.

Nie miał wątpliwości, że właśnie ten element był kluczowy. - Nie jestem pewien, ale myślę, że był to nasz najlepszy mecz w tym sezonie, jeśli chodzi o stosunek asów do zepsutych - podkreślił. Po zwycięstwie nad MKS-em radomianie awansowali na jedenaste miejsce. Na koncie mają 21 punktów, wyprzedzając GKS Katowice stosunkiem setów. Nad swoim ostatnim przeciwnikiem mają natomiast sześć "oczek" przewagi. Już w piątek zagrają w Szczecinie, gdzie będą chcieli zrewanżować się Espadonowi za porażkę 1:3 z pierwszej rundy.

ZOBACZ WIDEO Złoci juniorzy pojadą na "dorosłe" MŚ? "Trzy nazwiska są oczywiste"

Źródło artykułu: