Zwiększone wyroki za zabójstwo Ingrid Visser i jej partnera

Zdjęcie okładkowe artykułu:  / Znicz
/ Znicz
zdjęcie autora artykułu

Ona była siatkarską supergwiazdą, on jej partnerem. Ingrid Visser i Lodewijk Severein w maju 2013 roku padli ofiarami jednego z najbardziej brutalnych mordów w historii Hiszpanii. W piątek sąd zwiększył do 40 lat karę więzienia dla ich oprawców.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed ponad trzema laty sprawą żyła cała - nie tylko siatkarska - Europa. W maju 2013 roku 35-letnia Louise Ingrid Visser i 57-letni Lodewijk Severein wybrali się do Hiszpanii na - jak poinformowali swoich znajomych - wakacje. Mieli odpocząć, ale jednocześnie załatwić jedną, bliżej nieokreśloną sprawę. Przez kilka dni z parą nie było żadnego kontaktu, rodzina zgłosiła zaginięcie. Szukały ich całe zastępy policjantów, bez efektu. Przełom nastąpił dzięki anonimowemu informatorowi.

Śledczy najpierw znaleźli porzucony samochód, następnie przekazane wskazówki doprowadziły ich do sadu cytrynowego w pobliżu miasta Alquerias. Tam, pół metra pod ziemią, odnaleziono poćwiartowane zwłoki poszukiwanych Holendrów. Znalezisko było tak makabryczne, że żadna z gazet nie zdecydowała się na opublikowanie zdjęć z sekcji zwłok, mimo że fotografie wyciekły do internetu. Co się stało? Kto dopuścił się tak makabrycznego czynu?

Visser w latach 2009-2011 była zawodniczką klubu CAV Murcia 2005. Klub zbankrutował, siatkarki zostały na lodzie bez pensji i obiecanych premii. Dyrektorem był wówczas Juan Cuenca, który w obliczu fatalnej sytuacji finansowej klubu zapadł się pod ziemię. Cuenca przed ewakuacją był również biznesowym partnerem... partnera Visser, Severeina. Panowie zainwestowali ogromne, sięgające setek tysięcy euro kwoty w wydobycie marmuru. Nietrudno się domyślić, że Cuenca oszukał nie tylko siatkarkę, ale również jej miłość.

Od tego momentu minęły dwa lata. Visser związała się kontraktem z klubem z Azerbejdżanu, ale o należnych jej pieniądzach nie zapomniała. Tak samo, jak Severin. W 2013 roku para dowiedziała się, gdzie w Hiszpanii można spotkać Cuencę. Wybrali się tam, aby negocjować. Wersji jest kilka. Według pierwszej strony starały się początkowo dojść do porozumienia, ale gdy jasnym się stało, że jest to niemożliwe, Cuenca wraz ze swoim ochroniarzem postanowili pozbyć się Holendrów. Według innej wersji - negocjacji nie było w ogóle. W hotelu Churra w miejscowości Molina de Segura ochroniarz Valentin Ion bił bez opamiętania siatkarkę i jej partnera, uderzał w ich głowy wielką popielniczką, przypalał papierosami. Później przyniósł piłę mechaniczną i siekierę. Rozczłonkował ich ciała. Następnie ciała przewieziono do wspomnianego sadu cytrynowego. W toku śledztwa ustalono, że mordercy planowali tę zbrodnię - niedługo wcześniej Cuenca kupił worki, środku czyszczące, kwas solny, aby jak najskuteczniej zatrzeć ślady makabry.

ZOBACZ WIDEO: 17-letnia Polka światową twarzą indoor skydiving. "Teraz będę mogła wypromować ten sport"

Aresztowani zostali Cuenca, Ion, ale również Serafin de Alba (właściciel sadu, który miał wiedzieć o tym, co się stało) oraz Constantin Stan, który miał pomagać w ukryciu zwłok. Proces ciągnął się aż do października ubiegłego roku. Wyrok: Juan Cuenca oraz Valentin Ion zostali skazani na 34 lata pozbawienia wolności (po 17 lat za każde zabójstwo), Constantin Stan został skazany jedynie na pięć miesięcy pozbawienia wolności. Serafin de Alba został oczyszczony z zarzutów. Oskarżyciele zapowiedzieli apelację.

Wyrok zapadł w piątek. Karę więzienia Cuenci i Iona zwiększono do 40 lat, wyrok Stana zwiększono z kolei o... jeden miesiąc. Serafin de Alba znów uniknął wyroku skazującego.

Paweł Kapusta

Źródło artykułu:
Komentarze (0)