Cuprum - Skra: Świetne widowisko w Lubinie! Zespół Miedziowych urwał punkt bełchatowianom

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP
PAP
zdjęcie autora artykułu

W ramach 9. kolejki Cuprum Lubin zmierzyło się przed własną publicznością z PGE Skrą Bełchatów. Spotkanie oglądał komplet widzów. Nagrodę MVP otrzymał Marcel Gromadowski, który jeszcze przed sezonem reprezentował miedziowe barwy.

Korki na parkingach, tłum przed wejściem i niezadowolenie osób, które musiały obejść się smakiem, gdyż wszystkie bilety zostały wyprzedane. Hala w Lubinie wypełniła się do ostatniego krzesełka. Blisko cztery tysiące ludzi oglądało mecz Cuprum z PGE Skrą Bełchatów i gorąco dopingowała drużyny przez całe spotkanie.

Pierwsza partia miała bardzo wyrównany przebieg. Szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną, a raz na drugą stronę. Przełomowy moment nastąpił po drugiej przerwie technicznej, na którą zespół Miedziowych zszedł z zaliczką o wysokości dwóch oczek. Ekipa przyjezdnych złapała kontakt, a niebawem serwował świetnie dysponowany Karol Kłos. Przy jego trudnej zagrywce Skra zdobyła sześć punktów z rzędu i nie dała się już dogonić.

Początek drugiego seta obfitował w długie i efektowne wymiany, które częściej kończyły się wygraną gospodarzy. Należy podkreślić świetną dyspozycję Mateusza Malinowskiego, który sprawił, że jeszcze przed pierwszą przerwą Cuprum objęło prowadzenie o wysokości dwóch punktów. Gdy Marcus Bohme posłał na stronę przyjezdnych asa serwisowego, dystans wzrósł do trzech "oczek". Ekipa ze stolicy polskiej miedzi nie pozwalała wyżej notowanym rywalom na odrabianie strat i pewnie dążyła do zwycięstwa w drugiej odsłonie meczu, notując świetną końcówkę. Dwa bloki Marcina Możdżonka i as serwisowy zapewniły podopiecznym Gheorghe Cretu pewną wygraną w drugim secie.

W trzeciej odsłonie PGE Skra Bełchatów wróciła do gry i po kilku minutach prowadziła pięć do trzech. Niebawem w odpowiedzi trafił Mateusz Malinowski, a Nicolas Uriarte niefortunnie kiwnął w aut. Po bloku Keitha Puparta i udanym ataku Miedziowych, drużyna gospodarzy wypracowała sobie dwupunktowy dystans. Wynik zmieniał się jak w kalejdoskopie. Wystarczyło kilka akcji, aby drużyna Miguela Falasci wyrównała, a następnie objęła prowadzenie o wysokości trzech "oczek". Trener dolnośląskiego klubu natychmiast poprosił o czas. Nie przyniósł on efektów, ponieważ mimo walki ze strony Miedziowych, Skra w dalszym ciągu spisywała się świetnie w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła.

Po zmianie stron wsparcie swoich kibiców okazało się być bardzo pomocne dla lubińskiej ekipy. Gorący doping publiczności wraz z każdą akcją dodawał Cuprum skrzydeł. Po drugiej przerwie technicznej zespół Gheorghe Cretu prowadził różnicą pięciu punktów i walczył o doprowadzenie do piątego seta. W szeregach bełchatowian panowała nerwowa atmosfera. Szkoleniowiec Miguel Falasca często prosił o challenge, ale przy każdym decyzja została podtrzymana, co jeszcze bardziej irytowało wielokrotnych mistrzów Polski. Błędy się mnożyły, a straty gości urosły nawet do dziesięciu punktów.

W ostatnim secie emocje sięgnęły zenitu. Gdy na zagrywkę wszedł Karol Kłos, PGE Skra odskoczyła lubinianom na dwa punkty. Po przerwie technicznej dystans podwyższył techniczną zagrywką Mariusz Marcyniak. W odpowiedzi Cuprum nie wykorzystało swojej akcji i traciło do przeciwnika pięć "oczek". Lubiński team nie zdołał odrobić dużej straty i zszedł z parkietu pokonany. Statuetkę MVP odebrał atakujący, który napsuł swojej byłej drużynie sporo krwi - Marcel Gromadowski.

Cuprum Lubin - PGE Skra Bełchatów 2:3 (21:25, 25:18, 19:25, 25:10, 10:15)

Cuprum: Malinowski, Łomacz, Bohme, Możdżonek, Pupart, Włodarczyk, Rusek (libero) oraz Gorzkiewicz, Kaczmarek, Taht.

Skra: Marcyniak, Kłos, Winiarski, Conte, Uriarte, Gromadowski, Piechocki (libero) oraz Janusz, Marechal, Milczarek (libero).

MVP: Marcel Gromadowski (Skra).

Źródło artykułu: