Rehabilitacja Polaka przebiega pomyślnie

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / CEV
Materiały prasowe / CEV
zdjęcie autora artykułu

Przyjmujący Knacka Roeselare Piotr Orczyk już niedługo powinien znów zameldować się na boisku. Nieco ponad miesiąc temu polski siatkarz złamał kość śródręcza.

W tym artykule dowiesz się o:

- Prognozy mówią, że okres mojego rozbratu z siatkówką będzie wynosić od sześciu do ośmiu tygodni - komentował zawodnik tuż po doznaniu kontuzji. Obecnie wygląda na to, że bardzo niewiele brakuje do realizacji najbardziej optymistycznego z przewidywanych scenariuszy.

- Mam nadzieję, że wrócę na boisko za około półtora tygodnia. Wtedy będę mieć kolejne badanie rentgenowskie i lekarz zadecyduje, czy dać mi zielone światło. Do tej pory leczenie i rehabilitacja przebiegają po mojej myśli - powiedział pod koniec listopada Orczyk.

Pomimo ciągle trwającego procesu powrotu do pełnej sprawności, 22-letni Polak nie jest całkowicie oderwany od rytmu treningowego. Z pewnymi ograniczeniami, wykonuje on pracę zarówno na siłowni, jak i w hali.

- Moje treningi skupiały się do tej pory na ćwiczeniach siłowych i wytrzymałościowych. Na siłowni mam mały problem, ponieważ mogę ćwiczyć tylko jedną rękę, przez co wiele powszechnych ćwiczeń nie sprawdza się w zaistniałej obecnie sytuacji. Trenerzy starają się jednak wszystko tak zmodyfikować, bym mógł kontynuować pracę wykonaną podczas przedsezonowych przygotowań. Największy nacisk kładziemy natomiast na dolne partie mięśni. Z kolei już około półtora tygodnia po operacji zacząłem trenować atak i zagrywkę, początkowo na niskiej intensywności. Wtedy jeszcze skakałem z gipsem na drugiej ręce. Ostatnio zacząłem również odbijać sposobem dolnym. Trener coraz częściej pozwala mi brać udział w treningu reszty drużyny, ale na odbijanie palcami i blok będę miał pozwolenie dopiero wtedy, gdy kość w pełni się zrośnie - wytłumaczył polski przyjmujący.

Nasz rodak podkreślił również, że podejście do zawodników w Knacku Roeselare cechuje się pełnym profesjonalizmem. Na każdym kroku doświadcza on wyrazów szacunku oraz troski. W trudnych chwilach mógł również liczyć na wiele słów wsparcia z Polski.

- Klub wywiązuje się ze swojej roli w stu procentach, jednak po kilku miesiącach spędzonych w Roeselare w ogóle mnie to nie dziwi. Na zorganizowanie mojej operacji Knack potrzebował zaledwie kilkunastu godzin. Od różnych pracowników klubu niemal codziennie słyszę pytania, dotyczące tego jak się czuję i czy czegoś nie potrzebuję. Wszyscy z niecierpliwością czekają, aż w końcu będę mógł wrócić do gry. Ponadto otrzymałem wiele słów wsparcia, również z Polski. To wszystko dodało mi poniekąd pewności siebie, za co każdemu dziękuję i liczę, że odwdzięczę się swoją postawą na boisku - spuentował Orczyk.

Źródło artykułu: