Zagraniczne media po meczu Polska - Rosja: Polacy poza zasięgiem Rosjan, pechowa 13-stka

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

[tag=7649]Reprezentacja Polski mężczyzn[/tag] w swoim pierwszym meczu w Lidze Światowej 2015 nie dała szans Rosjanom. Co o tym spotkaniu piszą zagraniczne media?

FIVB
FIVB

FIVB: Zwycięskie otwarcie mistrzów świata

"W swoim pierwszym meczu w Lidze Światowej 2015, Polacy, mistrzowie świata, wykorzystali atut własnego boiska i pokonali mistrzów olimpijskich 3:0 (25:16, 25:17, 25:20).

Polska była gotowa od pierwszego gwizdka i za sprawą świetnych uderzeń Mateusza Miki oraz skutecznych bloków Mateusza Bieńka objęła prowadzenie w pierwszym secie.    Kadra Polski wciąż była w natarciu, imponująco grał wszechstronny Bartosz Kurek, a Mika wciąż przedzierał się przez rosyjski blok. Polacy okazali się się być poza zasięgiem Rosjan, odnosząc zwycięstwo w trzech setach, zaś najbardziej wartościowym graczem meczu został Bieniek" - zakomunikował serwis Światowej Federacji Siatkówki (FIVB).

sovsport.ru
sovsport.ru

sovsport.ru: Pechowa 13-stka

"Starcie Polska - Rosja to najgłośniejsze wydarzenie w siatkówce mężczyzn, kiedy spotykają się ze sobą mistrzowie świata i mistrzowie olimpijscy.

Warto zauważyć, że w trakcie realizacji rosyjskiego hymnu nie było gwizdów oraz krzyków, zaś polski hymn odśpiewany a capella przez 12 000 fanów przyprawił o gęsią skórkę.  [ad=rectangle] Z powodu kontuzji oraz zawieszeń rosyjski zespół nie mógł wystawić w Polsce najsilniejszego składu, a na tym skorzystali gospodarze. Polacy od początku rzucili się do ataku, dobrze grał Kurek, natomiast Rosjanie mieli poważne problemy w ataku i przyjęciu, co przełożyło się na końcowy wynik.

Wcześniej w Ergo Arenie w Gdańsku Rosja wygrała wszystkie 12 meczów, ale 13-ty okazał się pechowy" - poinformował rosyjski portal sovsport.ru.

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
avatar
tomas68
29.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Do końca rozgrywek droga daleka ale co tam jedne wygrana ma takie znaczenie jak mistrzostwo hehe.