Świąteczne odśnieżanie wydarzeń roku: Charakter Świderskiego

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Sebastian Świderski jest chyba najbardziej utytułowanym polskim siatkarzem ostatnich lat. Sukcesy odnosił zarówno w siatkówce klubowej, jak i reprezentacyjnej, na swoim koncie ma też liczne wyróżnienia indywidualne. Od lat imponuje jednak nie tylko umiejętnościami, ale także profesjonalizmem i swoim podejściem do gry w kadrze.

W tym artykule dowiesz się o:

Lista sukcesów Sebastiana Świderskiego (obecnie zawodnika jednego z najlepszych siatkarskich klubów świata - Lube Banca Marche Macerata) jest bardzo długa: trzy Mistrzostwa Polski, trzy Puchary Polski, Puchar Włoch, SuperPuchar Włoch, trzecie miejsce w finale Ligi Mistrzów, Wicemistrzostwo Świata Seniorów, Mistrzostwo Świata i Europy Juniorów - to tylko niektóre z osiągnięć pochodzącego z Gorzowa Wielkopolskiego zawodnika. Sebastian Świderski obok tytułów zdobytych w siatkówce klubowej i reprezentacyjnej ma też na swoim koncie liczne wyróżnienia indywidualne, a najważniejsze z nich to: tytuł najlepszego zawodnika ligi polskiej, najlepiej punktującego i zagrywającego siatkarza Final Four Ligi Mistrzów, MVP Memoriału Huberta Wagnera, najlepszego zawodnika sezonu zasadniczego włoskiej Serie A, najlepszego atakującego Igrzysk Olimpijskich w Pekinie, czy wygranie klasyfikacji na najskuteczniejszego zawodnika fazy grupowej Ligi Światowej oraz Mistrzostw Europy. Bez wątpienia o Polaku można, więc napisać, że jest gwiazdą europejskiej siatkówki - na szczęście mimo tych sukcesów i licznych problemów ze zdrowiem, gra z orzełkiem na piersi zawsze była dla Sebastiana Świderskiego priorytetem.

Foto: Sebastian Świderski ma na swoim koncie wiele sukcesów

"Kangur”

Swój charakter Sebastian Świderski zaczął hartować już w młodości. Jak przyznał parę lat temu jego doskonały wyskok nie jest efektem jedynie talentu, ale przede wszystkim ciężkiej pracy. Litry potu wylewał na treningach już w podstawówce, potem, w szkole średniej utrudniał sobie zadanie zakładając pięciokilogramowe ciężarki na nogi z którymi biegał, czy chodził do szkoły. Ciężka praca opłaciła się - "Świder” mimo nienajlepszych warunków fizycznych (193 cm) skacze w ataku bardzo wysoko, co z pewnością ma spory wpływ na jego skuteczność.

Pochodzący z Gorzowa Wielkopolskiego zawodnik pierwsze duże sukcesy osiągnął już w wieku juniorskim - był członkiem zespołu Ireneusza Mazura, który zdobył Mistrzostwo Świata i Europy juniorów. Sebastian Świderski stosunkowo szybko wywalczył sobie również miejsce w podstawowym składzie Stilonu, zespołu z jego rodzinnego miasta. Nic więc dziwnego, że już w wieku dwudziestu paru lat "Świder” był pierwszoplanową postacią seniorskiej reprezentacji Polski, w której debiutował w 1996 roku pod okiem słynnego Huberta Wagnera

Kontuzje, kontuzje, kontuzje

Myli się jednak ten, kto sądzi, że kariera Sebastiana Świderskiego usłana jest samymi różami. Niestety jest to jeden z najbardziej podanych na kontuzje polskich graczy. Kłopoty zdrowotne towarzyszą mu właściwie od zawsze. Zmagał się już między innymi, z mniej lub bardziej groźnymi, urazami barku, czy kolan i jak sam przyznaje do bólu właściwie zdążył się już przyzwyczaić.

Niestety kontuzja "dopadła” Sebastiana Świderskiego także w jednym z najważniejszych momentów jego kariery, gdy podpisał kontrakt z Perugią i trafił do ligi włoskiej. Z powodu problemów ze stawem skokowym Polak nie trenował przez kilka tygodni, a potem o miejsce w podstawowym składzie nowego zespołu było mu bardzo ciężko. W konsekwencji pierwszy sezon "Świdra” w włoskiej Serie A do szczególnie udanych nie należał, a z powodu kontuzji w styczniu 2004 roku po raz pierwszy od lat zabrakło go w składzie reprezentacji Polski na ważnej imprezie - Stanisław Gościniak nie zabrał go na turniej kwalifikacyjny do Lipska, gdzie Polacy walczyli o kwalifikację olimpijską. Już kilka miesięcy potem Sebastian Świderski znów był jednak w reprezentacji - w Portugalii wraz z kolegami wywalczył prawo gry na Igrzyskach w Atenach (a w kolejnym sezonie był jednym z najlepszych zawodników Serie A).

W stolicy Grecji gorzowianin był w świetnej formie, ale znów zmagał się z kontuzją. Mimo tego zagrał w ćwierćfinale Igrzysk Olimpijskich, w którym Polacy walczyli z Brazylią - jak zwykle był do dyspozycji trenera.

Foto: W seniorskiej reprezentacji Polski Sebastian Świderski zadebiutował 12 lat temu

Stawię się na każde zawołanie

- Ja, bez względu na to kto będzie selekcjonerem, stawię się na każde zawołanie. Nawet jak będzie mnie wszystko bolało, nawet bez nogi i bez ręki i w 50 procentach zdrowy - powiedział kilka miesięcy temu Sebastian Świderski w wywiadzie dla magazynu Super Volley. I to właśnie te słowa najlepiej oddają podejście pochodzącego z Gorzowa Wielkopolskiego zawodnika do gry w reprezentacji. Jest to jeden z tych siatkarzy, którzy zawsze jest do dyspozycji selekcjonera - tak było, gdy zmagał się z kontuzją, tak było, gdy po wyczerpującym sezonie ligowym zjawił się w Polsce tuż przed pierwszym meczem reprezentacji.

Sebastian Świderski nie jest okazem zdrowia, a jednak nigdy nie miał w reprezentacji szczególnych względów - nie odpoczywał więcej niż jego koledzy, nie dostawał dodatkowego urlopu. Kiedy był potrzebny kadrze po prostu wkładał koszulkę i wychodził na boisko. Tak było, gdy trenerem był Ireneusz Mazur, Ryszard Bosek, Waldemar Wspaniały, czy Raul Lozano.

Podporą reprezentacji "Świder” był także w mijającym roku. W Tallinie podkręcił kolano, ale już tydzień później poprowadził Polaków do zwycięstwa w turnieju interkontynentalnym w Espinho, gdzie biało-czerwoni zapewnili sobie prawo gry na Igrzyskach Olimpijskich. W Portugalii zawodnik Maceraty zagrał dobrze i pewnie, tak, że trudno było się domyślić, że cokolwiek mu dolega.

W Pekinie wraz z kolegami dzielnie walczył o medal - marzenia nie udało mu się zrealizować, ale na wakacje nie mógł jeszcze liczyć. Kilkanaście dni po zakończeniu Igrzysk, Sebastian Świderski znów zjawił się na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Był bohaterem dwumeczu z Belgią, którego stawką był udział biało-czerwonych w przyszłorocznych mistrzostwach Europy. Rozegrał 10 bardzo dobrych setów, a kilkanaście godzin po zakończeniu meczu w Kędzierzynie-Koźlu był już w Maceracie i przygotowywał się do udziału w spotkaniu o SuperPuchar Włoch. Znów był do dyspozycji trenera, gdy reprezentacja go potrzebowała. Nie przysłał Raulowi Lozano zwolnienia lekarskiego, choć z pewnością nie miałaby problemu, aby je otrzymać...

Profesjonalista i wzór

Takie podejście Świderskiego do obowiązków reprezentacyjnych nie powinno już jednak nikogo dziwić - od lat udawania, że jest prawdziwym profesjonalistą. Podkreślają to jego koledzy i trenerzy, między innymi za to szanowany jest w Polsce i zagranicą, a przede wszystkim we Włoszech, gdzie ma doskonałą renomę.

- "Świder” ma zaciśnięte zęby od dawna. Ale to jest profesjonalista w każdym calu, a przy tym chłopak ogromnie ambitny. Po meczach, kiedy wszyscy już dawno są w szatni, potrafi powiedzieć: "Mostek daj piłeczkę, jeszcze trochę poodbijam” i ćwiczy te swoje ataki z szóstej strefy - powiedział kilka lat temu o Świderskim (w wywiadzie dla Gazety Wyborczej) Jerzy Mostowski, wieloletni fizjoterapeuta reprezentacji Polski i klubu z Kędzierzyna-Koźla, w którym przez kilka lat występował gorzowianin.

Dla wielu młodych zawodników Świderski może być wzorem - dla tych, którzy zmagają się z kontuzjami, czy dla tych, którzy nie mają optymalnych predyspozycji do uprawiania sportu. Może być przykładem tego, jak dzięki ciężkiej pracy można osiągnąć naprawdę dużo oraz, jak należy traktować powołanie do reprezentacji - w kategoriach wyróżnienia, a nie problemu.

Foto: Do obowiązków reprezentacyjnych gorzowian podchodzi z ogromnym zaangażowaniem

Nie tylko siatkówka

Sukcesy Sebastian Świderski odnosi jednak nie tylko w siatkówce. Kilka lat temu uzyskał tytuł magistra, choć połączenie sportu z nauką z pewnością nie było łatwe. Gorzowianin nie musi się też bać przyszłości - od kilku lat inwestuje zarobione pieniądze, więc zakończenie kariery nie będzie dla niego szokiem. Najważniejsza w życiu popularnego zawodnika jest jednak rodzina - prywatnie Sebastian Świderski jest szczęśliwym mężem Olgi i ojcem Mai i Tomka.

Wbrew temu, czego obawiało się sporo kibiców Sebastian Świderski nie zdecydował się zakończyć kariery reprezentacyjnej. I dla polskiej siatkówki jest to wiadomość wspaniała. Bo taki zawodnik byłby potrzebny każdej drużynie - jest to doskonały siatkarz (co wciąż potwierdza we włoskiej Serie A, a czego kolejnym potwierdzeniem było powołanie Świderskiego do meczu gwiazd) i wspaniała osobowość. Zawodnik, obok którego gra może być cennym doświadczeniem dla wielu naszych młodych i utalentowanych graczy.

Źródło artykułu: