Sisley nie dał ugrać Olsztynowi seta (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Pomimo że AZS Olsztyn ma w tym sezonie priorytety ustawione głównie na ligę, zapowiadał walkę ze znakomitym rywalem w Challenge Cup jak równy z równym. Pierwsze spotkanie w olsztyńskiej Uranii przyniosło jednak zdecydowany sukces rywalom, a wyrównaną walkę oglądaliśmy tylko fragmentami

W tym artykule dowiesz się o:

AZS Olsztyn – Sisley Treviso 0:3 (19:25, 20:25, 20:25)

AZS Olsztyn: Paweł Zagumny, Grzegorz Szymański, Wojciech Grzyb, Olli Kunnari, Tomasz Kowalczyk, Paweł Siezieniewski, Krzysztof Andrzejewski (libero) oraz Tomasz Józefacki, Jakub Oczko, Michał Chaberek

Sisley Treviso: Ricardo Garcia, Alberto Cisolla, Gustavo Endres, Stefan Hübner, Alessandro Fei, Samuele Papi, Alessandro Farina (libero) oraz Emanuel Kohut

Spotkanie zaczęło się obiecująco dla gospodarzy. Toczyli wyrównaną walkę, a po błędzie w ataku Alessandro Fei wyszli na dwupunktowe prowadzenie 7:5. Włosi przypomnieli jednak natychmiast, że mają jeden z najsilniejszych środków świata. Stefan Hübner popracował blokiem i goście uzyskali remis. Po chwili także Fei zatrzymał pojedynczym blokiem Pawła Siezieniewskiego, dzięki czemu Sisley wyszedł na prowadzenie 9:8. Olsztynianie zaczęli popełniać coraz więcej błędów. Siezieniewski posłał piłkę z ataku w aut. Po chwili jego nieporozumienie w przyjęciu z Krzysztofem Andrzejewskim sprawiło, że Gustavo mógł zapisać na swoim koncie asa serwisowego. Przewaga gości urosła do trzech punktów. Wprawdzie udało się gospodarzom zbliżyć jeszcze do rywali na jeden punkt, kiedy zagrali wreszcie wyblokiem, a po kontrze punkt zdobył Olli Kunnari, była to jednak najmniejsza strata w tym secie. Kolejne akcje przynosiły powodzenie głównie gościom. Długie akcje przynosiły im powodzenie, świetnie grali też zagrywką. Przy stanie 19:16 kolejnym popisał się Fei. Sisley w przeciwieństwie do AZS-u nie miał kłopotów z przyjęciem. Ricardo miał komfort rozegrania zarówno na środek, jak i na skrzydła, gdzie niezwykle skuteczni byli Fei i Alberto Cisolla. Pod koniec seta trener Mariusz Sordyl przeprowadził podwójną zmianę rozgrywającego i atakującego. Nie zmieniło to obrazu gry. Przy stanie 22:18 Tomasz Józefacki został zablokowany. Seta zakończył błąd dotknięcia siatki po stronie Olsztyna.

Druga partia przez dłuższy czas dawała nadzieję na zwycięstwo. Gospodarze szybko wyszli na prowadzenie 3:1 i 5:3. Częściej udawało się wyprowadzać kontry. Sisley wprawdzie co chwila wyrównywał stan seta, jednak akademicy potrafili ponownie szybko odskakiwać na dwa punkty. Szczególnie piękna i emocjonująca akcja miała miejsce przy stanie 9:8. Piłka kilka razy krążyła po obu stronach siatki, obie drużyny popisywały się efektownymi obronami, a decydujący atak wykonał Wojciech Grzyb. Chwilę później świetnym przeglądem sytuacji i umiejętnościami technicznymi popisał się Olli Kunnari. Przy kolejnym kontrataku umiejętnie ominął trójbok Włochów, atakując z szóstej strefy w wolne pole przy prawej linii boiska. Libero Aleksandro Farina nie zdołał podbić tej piłki. Trener Dall’Olio poprosił o czas. Kolejne akcje rozpalały raz po raz Uranię. Od razu po drugiej przerwie technicznej miała miejsce długa wymiana, podczas której świetnie pracowali obrońcy, a świetnym atakiem z trudnej piłki po przekątnej popisał się Paweł Siezieniewski. W tym momencie olsztyniacy prowadzili 17:14. Jednak goście nie zrazili się takim obrotem sprawy. Chwila koncentracji i dzięki wyblokom, kontratakom oraz punktowemu blokowi na Szymański szybko wyrównali stan na 17:17. Gospodarze zaś zanotowali przestój. Siezieniewski popełnił błąd w ataku, po chwili Cisolla „upolował” na zagrywce świetnie dotąd spisującego się Andrzejewskiego. Kolejne akcje padały łupem gości. Pawłowi Zagumnemu nie udawało się gubić bloku, a czytelna wystawa do Szymańskiego nie mogła skończyć się powodzeniem. Po błędzie podwójnego odbicia olsztyniaków goście wygrali tę partię różnicą pięciu punktów.

Od początku trzeciego seta na parkiecie pojawił się Józefacki w miejsce Szymańskiego. Zmiana nie dała rezultatów. Sisley od początku kontrolował tego seta. Po bloku Gustavo na Grzybie wyszedł na prowadzenie 5:4. Dzięki serii zagrywek Cisolli błyskawicznie powiększył przewagę. Nie pomogło krótkie wejście Michała Chaberka za Siezieniewskiego na przyjęcie. On także nie zdołał odebrać zagrywki Cisolli. Sisley prowadził już 13:6. Libero Olsztyna dwoił się i troił w obronie, a Kunnari był najskuteczniejszym punktującym ze skrzydła i z szóstej strefy. Jednak na drugiej przerwie technicznej goście z Treviso prowadzili różnicą sześciu punktów. Akademicy wykonali jeszcze jeden zryw. Siezieniewski zaserwował mocną piłkę, której nie przyjął zasłonięty przez Gustavo Cisolla. Po chwili olsztyniacy wygrali wreszcie kontratak. Różnica stopniała do dwóch punktów i przy stanie 17:15 trener Treviso poprosił o przerwę. Okazało się, że było to wszystko na co było stać AZS tego wieczoru. Znów Cisolla wykonał punktową zagrywkę. W kolejnej akcji Józefacki nie skończył piłki, co natychmiast wykorzystał Samuele Papi. Na tablicy widniał już wynik 21:16 dla gości. Za Zagumnego na rozegranie wszedł Jakub Oczko. Jednak grając punkt zapunkt goście spokojnie dociągnęli do końca tej partii. Mecz zakończył świetnie spisujący się Alberto Cisolla atakiem z przechodzącej piłki.

AZS ma za tydzień już tylko iluzoryczne szanse na awans do kolejnej rundy.

Źródło artykułu: