Zuzanna Efimienko: Miałam nadzieję, że historia się powtórzy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Atomówki po znakomitym w ich wykonaniu meczu przeciwko [tag=42028]Prosecco Doc-Imoco Conegliano[/tag] mogły cieszyć się z awansu do kolejnej rundy europejskich rozgrywek.

Po przegranym pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu przeciwko Włoszkom, sopocianki miały trudne zadanie, by wywalczyć sobie promocję do następnej fazy. Nie wystraszyły się jednak i obronną ręką wyszły z czwartkowego starcia zapewniając sobie kontynuację przygody w Pucharze CEV. - W zeszłym roku Conegliano wygrało z Omiczką (Omsk, przyp. red.), gdy dziewczyny grały u siebie, a na wyjeździe przegrały mecz i złotego seta kończąc rywalizację w Lidze Mistrzyń. Miałam nadzieję, że historia się powtórzy i uda nam się, tak jak wcześniej Omiczce, wygrać i awansować do kolejnej rundy - mówiła po pojedynku Zuzanna Efimienko. [ad=rectangle] Podopieczne Lorenzo Micelliego zagrały niezwykle skupione na swoich ruchach i realizacji zaleceń trenera. Naciskały na rywalki serwisem, próbując odrzucić je od siatki, co przynosiło efekty. Poza tym nie oddały rywalkom wielu punktów po własnych błędach. - Na pewno popełniałyśmy tym razem mniej pomyłek niż, gdy grałyśmy we Włoszech. Oczywiście zdarzały się jakieś wpadki, w pierwszym secie napsułyśmy kilka zagrywek, ale nie była to jakaś rażąca ilość na szczęście - skomentowała środkowa.

W drugim secie zmorą dla sopocianek była Micha Hancock. Amerykanka, gdy weszła w pole serwisowe to na tyle uprzykrzyła życie gospodyniom swoimi "bombami", że jej zespół zdobył w jednym ustawieniu 10 "oczek"! - Micha była niesamowita. Potrafi wykonać pod rząd kilka niezwykle silnych i za razem celnych zagrywek, co dzisiaj pokazała. Całe szczęście, że jej też zadrżała ręka i pomyliła się w ważnych momentach - powiedziała, nie kryjąc podziwu dla Amerykanki, rozmówczyni.

W ekipie z Trójmiasta szkoleniowiec dokonywał w czwartek różnych zmian, by pomóc drużynie. Kluczowe okazało się wejście na boisko Anny Miros i Anny Kaczmar w miejsce Izabeli Bełcik i Katarzyny Zaroślińskiej. Ten powiew świeżości na rozegraniu i w ofensywie w znacznym stopniu przyczynił się do triumfu Atomówek. - Wydaje mi się, że pokazałyśmy, że mamy zespół, taki z prawdziwego zdarzenia. Mam na myśli, że nie tylko pierwsza szóstka jest tą, na której można polegać, ale że każda z nas jest godna zaufania i potrafi przyczynić się do zwycięstwa. Właściwie to nie powinno się u nas w ogóle robić podziału na skład podstawowy i rezerwowy. Wszystkie razem tworzymy jedną grupę i to nią wygrywamy i przegrywamy. W Conegliano nie ma takiej możliwości jak u nas do robienia różnych manewrów personalnych. Trener Nicola Negro rozegrał dzisiaj cały mecz praktycznie tym samym składem, a my mogłyśmy sobie pozwolić na wprowadzanie zmian - mówiła ucieszona siatkarka.

Na ćwierćfinałowym spotkaniu w Ergo Arenie nie było wielu fanów na trybunach, ale ci, którzy przyszli wspierać miejscową drużynę stworzyli taką atmosferę, że zawodniczki całe spotkanie rozegrały z uśmiechami na ustach. - Kibice na pewno nam pomogli. Atut własnej hali nie jest nazywany atutem z powodu budynku, ale z powodu ludzi, którzy dopingują drużynę. Oni byli dzisiaj niezwykle ważni. Może i nie była to liczna grupa, ale i tak bardzo nas dziś wspomagali. Dzięki temu czułyśmy, że gramy u siebie i pozytywnie nas to nakręcało, za co jesteśmy ogromnie wdzięczne - komplementowała widzów Zuzanna Efimienko.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)