Łatwa wygrana Jastrzębskiego Węgla (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po dwóch kolejnych ligowych porażkach, Jastrzębski Węgiel przystępował do starcia z Treflem Gdańsk z nożem na gardle. Podopieczni Roberto Santiiliego nie musieli jednak mocno się wysilać, bowiem pokonanie beniaminka nie było sprawą nadzwyczaj trudną. Po niezwykle jednostronnym i mało ciekawym spotkaniu siatkarze z Szerokiej zwyciężyli 3:0.

W tym artykule dowiesz się o:

Jastrzębski Wegiel - Trefl Gdańsk 3:0 (25:16, 25:22, 25:22)

Jastrzębski: Nico Freriks, Wojciech Jurkiewicz, Igor Yudin, Robert Prygiel, Benjamin Hardy, Adam Nowik oraz Paweł Rusek (libero)

Trefl: Wojciech Winnik, Wojciech Serafin, Łukasz Kruk, Łukasz Kadziewicz, Jarosław Stancelewski, Krzysztof Kocik, Marko Samardzic (libero) oraz Jakub Bednaruk, Dmitrij Skoryj.

MVP: Robert Prygiel

Sędziowali: Grzegorz Jacyna i Bogusław Kawiak

Obie drużyny przystępowały do sobotniej rywalizacji z zamiarem zgarnięcia pełnej puli. Szczególnie istotny był to mecz dla śląskiego zespołu, który ostatni raz triumfował w lidze 9 listopada. Dodatkowym smaczkiem tej rywalizacji był fakt, że w gdańskim zespole wystąpiło czterech byłych zawodników Jastrzębskiego Węgla - Łukasz Kadziewicz, Jakub Bednaruk, Łukasz Kruk i Wojciech Serafin. Cała trójka została gorąco przywitana w jastrzębskiej hali. Po raz pierwszy w tym sezonie aż na dwie zmiany w wyjściowym składzie zdecydował się Roberto Santilli. Adam Nowik zastąpił Patryka Czarnowskiego, który niedawno wybił palec i rozgrzewał się w specjalnym opatrunku. Dużo większym zaskoczeniem była obecność w pierwszej szóstce Igora Yudina. Młody Australijczyk zastąpił Guillaume Samikę, będącego ostatnio w słabszej dyspozycji. Z kolei wśród gdańszczan zabrakło Bojana Janicia. Serbski przyjmujący wciąż boryka się z kontuzjowanym kręgosłupem i nawet nie pojawił się w śląskiej hali.

Rywalizacja na parkiecie nie trwała jednak zbyt długo a sam mecz nie należał do zbytnio porywających. Od pierwszych piłek widać było wyraźnie, że Jastrzębski Węgiel dużo bardziej przykłada się do gry w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Przede wszystkim bardzo dobrze funkcjonowało przyjęcie zagrywki, w czym brylował Paweł Rusek. Dzięki temu Nico Freriks mógł swobodnie uruchamiać zawodników w ofensywie. Początkowo oba zespoły zepsuły po kilka zagrywek, lecz już w drugiej części seta przewaga śląskich zawodników nie podlegała dyskusji. Kluczowy okazał się blok Wojciecha Jurkiewicza na Jarosławie Stancelewskim, po którym siatkarze z Szerokiej prowadzili 14:11. Czas wzięty przez trenera Wojciecha Kaszę niewiele zmienił. Chwilę potem Yudin niezwykle mocno zaserwował na Serafina, który tego dnia miał ogromne problemy z odbiorem. Fakt ten wykorzystał Robert Prygiel powiększając prowadzenie do 4 punktów. W końcówce na parkiecie pojawił się Bednaruk, jednak także on był bezradny. - Graliśmy słabo i tyle. W żadnym elemencie nie mogliśmy im dorównać. Słabo na zagrywce i na przyjęciu - mówił po meczu rozgrywający Trefla.

Emocji jak na lekarstwo było także w drugim secie. Na rozegranie wśród gości powrócił Łukasz Kruk, jednak już po chwili mógł bezradnie rozłożyć ręce. W ataku mylili się kolejno: Serafin, Kadziewicz i Winnik. Od czasu do czasu Trefl kończył akcje, lecz przychodziło im to z niezwykłym trudem. Za każdym razem albo w defensywie podbijał piłkę wszędobylski Rusek albo piłka lądowała pod nogami gdańszczan po bloku jastrzębian. Po drugiej stronie siatki ze stoickim spokojem kolejne kontry kończył Prygiel, który po meczu otrzymał statuetką dla najlepszego zawodnika meczu. Atakujący śląskiego zespołu popisał się nawet umiejętnościami piłkarskimi, w nieprawdopodobny sposób podbijając piłkę przy stanie 21:16. Kiedy wydawało się, że następny set gładko padnie łupem jastrzębian, do głosu doszedł beniaminek. Dwukrotnie z lewego skrzydła pomylił się Yudin a kilka skutecznych ataków zaprezentował Krzysztof Kocik. Niestety dla gości, udało się zniwelować straty jedynie do stanu 23:22.

Miejscowi kibice z braku emocji zaczęli nawet skandować nazwiska swoich byłych pupili, co miało pobudzić siatkarzy z północy Polski do lepszej gry. Nic z tego. Trzecią partię znów z wysokiego "C" rozpoczęli gospodarze. Freriks najpierw z szóstej strefy uruchomił Yudina a chwilę później Nowik bezproblemowo zaatakował na środku siatki. W ekipie gości na placu gry pojawił się Dimitrij Skoryj, który od razu po wejściu zapoznał się z mocnym serwisem gospodarzy. Światełkiem w tunelu dla gości był rozkręcający się z minuty na minutę Wojciech Winnik. Mimo że przewaga jastrzębskiego teamu urosła nawet do 7 punktów (15:8), atakujący z Gdańska nie dawał za wygraną. Jego skuteczne zbicia z prawego skrzydła pozwoliły odrobić lwią część strat. Dwukrotnie deficyt Trefla zmalał do 2 punktów, jednak Santilli ani razu nie zdecydował się na wzięcie czasu. Włoski szkoleniowiec był pewny swego, podobnie jak cała drużyna Jastrzębskiego Węgla. Mecz zakończyła zepsuta zagrywka w wykonaniu Trefla, który w całym spotkaniu stracił w tym elemencie aż 15 punktów.

Źródło artykułu: