Sisley Treviso pokonuje Trenkwalder Modenę

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W sobotni wieczór w Modenie doszło do spotkania dwóch drużyn z jakże bogatymi siatkarskimi tradycjami, które w przeszłości wielokrotnie sięgały po tytuł mistrza Włoch. Podczas czwartej kolejki Serie A1 siatkarzy sezonu 2008/2009 siatkarze Sisleya Treviso okazali się lepsi od Trenkwalder Modeny i wygrali 3:2 (25:20, 19:25, 25:20, 23:25, 15:11).

W tym artykule dowiesz się o:

Trenkwalder Modena - Sisley Treviso 2:3 (20:25, 25:19, 20:25, 25:23, 11:15)

Modena: Lee 7, Ciabattini (l), Kooistra 18, Rinaldi (l), Dennis 8, Sartoretti 6, Santos 15, Travica 1, Siebeck, Murilo 17

Treviso: Fei 17, Hubner 9, Papi 10, Farina (l), Kohut, Gustavo 10, Cisolla 17, Daldello (l), Garcia 5, Gallotta

Widzów: 3600

MVP: Alessandro Farina (Sisley Treviso)

Obie drużyny do spotkania przystąpiły w pełni skoncentrowane. Pierwsza partia była niezwykle wyrównana, gra toczyła się właściwie punkt za punkt. Spora w tym zasługa braci Endres. Brazylijskie rodzeństwo, stojące tym razem po przeciwnych stronach siatki, systematycznie zapisywało na swoim koncie kolejne "oczka". Przewagę gościom dał dopiero Ricardo. To on wyprowadził Sisley na prowadzenie 15:13, które zespół z Treviso potrafił utrzymać do końca tej partii. Po zepsutej zagrywce Kooistry wygrał 25:20.

W drugiej odsłonie wraz z ze wzrostem temperatury w hali, rosła również nerwowość w szeregach obu zespołów. Żaden jednak nie zamierzał się oszczędzać i odpuszczać. Po nie najlepszym początku z dobrej strony w tej części spotkania pokazał się Kooistra, który atakował precyzyjniej i skuteczniej oraz bardzo dobrze zagrywał. To właśnie jego serwis przyniósł miejscowym sześć punktów z rzędu. Ostatecznie Modena wygrała drugiego seta do 19.

Trzecia partia przyniosła niestety załamanie rytmu gry i znacznie większą ilość błędów. W samej zagrywce gospodarze mylili się trzy-, goście natomiast dwukrotnie. Zaprzeczeniem tych słów może być jednak postawa Alessandro Feia, który przy stanie 9:9 zaserwował asa i wyprowadził tym samym swoją drużynę na prowadzenie. Chwilę później, m.in. po błędach Murilo i Kooistry, podopieczni trenera Renana Dal Zotto prowadzili już 13:9. I mimo iż Saraceni i Dennis starali się jeszcze odwrócić losy tej partii, przewaga ta okazała się wystarczająca, aby objąć prowadzenie 2:1 w całym spotkaniu.

W czwartym secie miejscowi wystawili nerwy swoich kibiców na dużą próbę. Przy stanie 14:18 wydawało się, że Sisley wywiezie z Modeny komplet punktów. W tym momencie rozpoczęła się jednak pogoń gospodarzy, którzy chcieli pokazać się własnym fanom z jak najlepszej strony. Prowadzeni przez Dennisa i Kooistrę podopieczni Andrei Gianiego odrobili straty i doprowadzili do tie-breaka.

Ten rozpoczął się od przewagi Sisleya, który najwyraźniej zachował więcej sił na końcówkę. Papi i Fei pozwolili przyjezdnym objąć prowadzenie i nawet znakomita dyspozycja Dennisa nie była już w stanie odwrócić losów meczu.

Źródło artykułu: