Włoscy trenerzy w Częstochowie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Na turnieju finałowym o Puchar Polski nie mogło zabraknąć selekcjonera reprezentacji narodowej. Andrea Anastasi, wraz z asystentem, bacznie przyglądali się poczynaniom siatkarzy na boisku.

Już pierwsze półfinałowe spotkanie pomiędzy Jastrzębskim Węglem i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle dostarczyło wysokiego poziomu emocjonalnego. Podopieczni Daniela Castellaniego po raz kolejny napsuli sporo krwi "pomarańczowym". Po niedawnym zwycięstwie w lidze bez straty seta, w sobotnie popołudnie siatkarze Lorenzo Bernardiego zdołali ugrać tylko jedną partię. - Po pierwszych dwóch słabych setach, w trzecim Jastrzębski Węgiel wrócił do gry. Zaczęli prezentować się coraz lepiej. Jednak to okazało się za mało na ZAKSĘ, która wytrzymała napór i zasłużenie awansowała do wielkiego finału. Poziom obydwu drużyn jest bardzo wyrównany. Myślę, że jak te dwa zespoły trafią na siebie w fazie play-off, to będziemy świadkami bardzo ciekawych rozstrzygnięć -

komentuje asystent Andrei Anastasiego,Andrea Gardini. - Cała czwórka finalistów reprezentuje bardzo wysoki poziom. To według mnie obecnie najlepsze drużyny w Polsce. Grają ciekawą siatkówkę, która mi się bardzo podoba - dodaje były znakomity włoski siatkarz.

Asystent selekcjonera odniósł się również do drugiego sobotniego pojedynku. - Resovia, jeśli gra na swoim najlepszym poziomie, jest bardzo niebezpiecznym rywalem. Jestem również pod wrażeniem gry Delecty Bydgoszcz. Mieszanka młodości z doświadczeniem. Uwielbiam patrzeć na występy Stephana Antigi. To wspaniały zawodnik. Rywalizowaliśmy na boisku przez wiele lat. Jest bardzo ważną częścią zespołu Piotra Makowskiego. Z dużym wyczuciem wykorzystuje swoje atuty. Nie jest już najmłodszym graczem, ale jego spryt i doświadczenie wiele dają drużynie - przyznaje Gardini.

Czyżby Andrea Anastasi doznał olśnienia pod Jasną Górą?
Czyżby Andrea Anastasi doznał olśnienia pod Jasną Górą?

Z kolei Andrea Anastasi od momentu pojawienia się w hali był bez przerwy zajęty rozdawaniem autografów i pozowaniem do zdjęć. Włoski trener na własnej skórze przekonuje się o skali popularności siatkówki w Polsce. - Muszę to zaakcepetować i się temu poddać. Polska drużyna narodowa jest niesamowicie popularna. Mam szansę osobiście zrewanżować się kibicom za ich wsparcie - zaznacza wybitny włoski szkoleniowiec.

Andrea Anastasi pochylił się również nad ciężkim losem drużyny swojego rodaka, Lorenzo Bernardiego. - Niestety, takie są brutalne reguły rozgrywek pucharowych. Tylko jedna drużyna może przejść dalej. Pomiędzy ZAKSĄ a Jastrzębskim Węglem jest ostatnio pewien dystans. Czasem jest to różnica dwóch czy trzech punktów, która decyduje o wszystkim. Za każdym razem drużyna Bernardiego ma bardzo trudne zadanie w meczach z kędzierzynianami, którzy poprzez swoją mocną zagrywką i konsekwencją w obronie są ciężkim rywalem do ogrania - komentuje selekcjoner biało-czerwonych.

Były trener reprezentacji Włoch przyznaje, że ma pewne nowe rozwiązania dla polskiej kadry. - Mam parę pomysłów na powołania i stoję teraz przed bardzo trudnym wyborem - ucina enigmatycznie Anastasi.

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
avatar
rzeszowiak
27.01.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
[quote]Na turnieju finałowym o Puchar Polski nie mogło zabraknąć selekcjonera reprezentacji narodowej. Andrea Anastasi, wraz z asystentem, bacznie przyglądali się poczynaniom siatkarzy na boisk Czytaj całość