Klątwa spadkowicza, czyli o tym, dlaczego nie warto opuszczać PlusLigi Kobiet słów kilka

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Statystyki nie kłamią - drużyna, która opuszcza szeregi PlusLigi Kobiet nie ma przed sobą świetlanej przyszłości. W ostatniej dekadzie po spadku podniosły się tylko dwa zespoły. Reguła pochłonęła nawet mistrzynie Polski. Czy więc ten, kto posmakował elity nie jest już w stanie odnaleźć się pośród szarej, pierwszoligowej rzeczywistości?

Analiza poczynań spadkowiczów z PlusLigi Kobiet w ostatnich latach wygląda niezwykle brutalnie. Tylko Gwardia Wrocław, Gedania Gdańsk oraz PTPS Piła potrafiły wyrwać się z pierwszej ligi i powrócić na salony. Jaki los spotkał pozostałe drużyny?

Spadkowicz 2011: TPS Rumia

Kłopoty w Rumi wieszczono jeszcze przed zakończeniem ligowych rozgrywek. Sensacyjny beniaminek nie sprostał ekstraklasowej rzeczywistości pod żadnym względem. Zarówno w rundzie zasadniczej, jak i w późniejszej walce o utrzymanie ze AZS-em Białystok TPS nie odniósł chociażby jednej wygranej. Zmieniano trenera, motywowano zawodniczki - nic nie przynosiło rezultatów. Pod koniec ujawniły się dodatkowo ogromne zaległości finansowe wobec siatkarek, które miały już dość zaistniałej sytuacji. Huk z jakim spadał beniaminek nie był może duży na skalę krajową, bo nikt nie oczekiwał wielkich rezultatów po nieznanym teamie z Pomorza, ale na lokalną skalę był on ogromny.

Nikt nie spodziewał się, że kłopoty mogą być aż tak poważne. Sądzono, że wszystko wróci do normy na zapleczu PlusLigi Kobiet, gdzie miał występować TPS. - Robimy wszystko, co da się zrobić. Ja również pomagam rękami, nogami, wykorzystując sytuacje, które miały miejsce, kiedy byłam w zespole - komentowała na łamach naszego portalu kapitan zespołu, Dorota Pykosz, która miała również zostać dyrektor sportowym klubu. Plany spaliły na panewce, kiedy rumski klub wycofał się z pierwszoligowych rozgrywek. Czy postąpił słusznie? Rozgoryczone są z pewnością siatkarki, które nie otrzymały należnego wynagrodzenia. W Rumi rozpoczęto nowy rozdział w historii żeńskiej siatkówki, startując od podstaw, na przejrzystych zasadach, dbając również o młodzież. Akademia Piłki Siatkowej TPS jest liderem trzecioligowych rozgrywek i bardzo prawdopodobne, że już w tym sezonie wykona krok ku wyższej lidze.

Siatkarki z Rumi nie miały wielu okazji do radości w PlusLidze Kobiet

Spadkowicz 2010: Gedania Żukowo/Gdańsk

W rozważaniu przypadku Gedanii nie należy zapominać o dwóch wcześniejszych spadkach. Pierwszym w 2005 roku, po którym udało się jeszcze powrócić do elity, ale również tym pozasportowym. Zespół został zmuszony do opuszczenia Gdańska i przeniesienia się do położonego nieopodal Żukowa. Tam siatkówka na najwyższym, ligowym poziomie utrzymała się przez dwa lata. Pierwszy sezon pełen był zwrotów akcji i pięknych, niespodziewanych triumfów, a drugi rozczarowaniem i, podobnie jak w przypadku TPS, był rokiem samych porażek.

Pogodzono się z pierwszoligową banicją. W tym przypadku nie było problemu zadłużenia. Klub mógł spokojnie funkcjonować w na zapleczu ekstraklasy. Miał w swoich szeregach między innymi kapitan z ekstraklasowych bojów Justynę Sachmacińską czy doświadczoną Edytę Kucharską, które miały być podporami zespołu opartego na młodych wychowankach gdańskiej szkoły siatkówki, która od lat funkcjonuje bardzo dobrze. Okazało się, że pierwszoligowe realia również okazały się zbyt wymagające. Pogodzono się z kolejnym spadkiem. Teraz tradycję Gedanii kontynuuje AWFiS Gedania Gdańsk, która występuje na drugoligowych parkietach. Obecnie plasuje się na trzeciej pozycji ze sporą stratą do lidera.

Spadkowicz 2009: SSK Calisia Kalisz

Odważę się wysunąć tezę, że najbardziej nieodżałowany spośród grona spadkowiczów ostatniej dekady. Klub z Kalisza był czterokrotnym mistrzem kraju, spędził w najwyższej klasie rozgrywkowej 13 sezonów. Symboliczna liczba okazała się pechowa. Podopieczne Mariusza Pieczonki wygrały tylko dwa spotkania w rundzie zasadniczej i jedno w walce ze Stalą Mielec. Medalista sezonu 2007/2008 pożegnał się z PlusLigą. Dla kaliszan był to ogromny szok, z którym nie pogodzono się do dnia dzisiejszego, szukając winnych całej sytuacji.

Tonąca w długach Calisia chciała wystartować w pierwszej lidze już jako spółka. Miasto było gotowe pomóc osobom chętnym w tworzenie nowego przedsięwzięcia, potrzebne było tylko zielone światło od siatkarskiej centrali. Pierwsze ustalenia były korzystne dla Wielkopolan - prezes Mirosław Przedpełski w prywatnej rozmowie miał zgodzić się na takie rozwiązanie. Finalnie jednak wyrok PZPS był przeciwny i skazujący kaliską siatkówkę na niebyt. Przy okazji wyciekło kilka interesujących szczegółów, jak między innymi umowy z MKS Calisia, która, według ówczesnego prezesa Waldemara Guta, miała prawo do ekwiwalentu za wyszkolenie Anny Woźniakowskiej (obecnie Witczak) oraz Eweliny Toborek, a także zajęcia miejsca utytułowanej "siostry" w pierwszej lidze. Z tych ustaleń również nic nie wyszło, a mniej znana Calisia podzieliła los tej utytułowanej i po kolejnym roku w II lidze została rozwiązana.

Kaliscy kibice ciągle wyglądają osób mogących wskrzesić sportową dumę najstarszego miasta, ale tych brakuje. Dziwna jest również polityka miasta, które wolało utworzyć swój "inkubator" dla innych, istniejących klubów halowych oraz reanimować kaliską koszykówkę kwotą 50 tys. złotych, a nie są w stanie uczynić tego samego z siatkarską Calisią, której, według szacunków kibiców, którzy chcieli ofiarować swoją pomoc, aby stworzyć klub od podstaw, wystarczyła tylko połowa tej sumy.

W ostatnim sezonie występów Calisii w PLK kaliska hala była najczęściej odwiedzanym obiektem w całej lidze

Spadkowicz 2008: AZS AWF Poznań

Kolejny przedstawiciel Wielkopolski, która przez kilka lat była główną siłą najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. AZS nie spadł przez słabe wyniki sportowe. Na koniec sezonu zajął bezpieczną, szóstą lokatę. Akademiczki były kolejnym klubem, który był zmuszony do sprzedania swojego miejsca w elicie. Chętnym na nie był Centrostal, który zajął ostatnie miejsce w lidze i już się z nią żegnał, ale znalazł się chętny do pomocy zasłużonemu klubowi.

W stolicy popularnej "Pyrlandii" nie zrealizowano mistycznego hasła "Poznań stawia na sport". Działacze nie widzieli sensu utrzymywania drużyny kolejny rok z tak małym zainteresowaniem sponsorów oraz mediów, które znacznie częściej kierowały swoje oczy na stadiony przy ulicy Bułgarskiej czy inne formy sportowej aktywności. AZS AWF nie dał sobie rady również w pierwszoligowym towarzystwie, przegrywając spotkania nawet z uczennicami Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu. Po kolejnej degradacji zespół przeniesiono do mniejszej Murowanej Gośliny, gdzie jest doceniana w należyty sposób i w tym sezonie może ponownie znaleźć się w PlusLidze Kobiet. W Poznaniu zarówno żeńska, jak i męska siatkówka reprezentowana jest przez II-ligowe zespoły.

Lata 2005-2006 - Dalin Myślenice oraz Piast Szczecin

W 2005 roku "modę" na sprzedawanie miejsc w elicie rozpoczął klub z Myślenic, o którym niewielu kibiców jeszcze pamięta. Dalin swoje miejsce oddał Akademiczkom z Białegostoku, które status II-ligowego zespołu nagle zamieniły na ekstraklasowy. Od tego czasu klub, który wypromował do polskiej siatkówki takie zawodniczki jak chociażby Karolina Kosek czy Sylwia Wojcieska spokojnie radzi sobie w II lidze, gdzie nie zagraża mu ani awans ani spadek.

Jednoroczny pobyt w elicie zaliczył również Piast Szczecin, który, podobnie jak TPS i Gedania, spadał jako czerwona latarnia ligi, choć wygrał kilka pojedynków, a następnie trafił do pierwszej ligi. Był bliski powrotu, działacze i kibice nastawiali się na awans. Plany spaliły na panewce i Piast jest kolejnym w gronie drugoligowych zespołów.

Wyjątki od reguły, czyli losy Gwardii i PTPS

Prawdziwym ewenementem i odstępstwem od "klątwy spadkowiczów" jest wrocławska Gwardia. Klub ze stolicy Dolnego Śląska dwukrotnie udowodnił, że po degradacji świat się nie kończy, odbudował swoją pozycję podczas rocznej banicji i wracał do elity mocniejszy i bogatszy o trudne doświadczenia. To pokazuje, że mimo wszystko żeńska siatkówka ukorzeniła się w hali Orbita, a wcześniej w kameralnej sali przy Krupniczej.

Osobna kwestia to ostatni powrót PTPS Piła, zespołu, który każe sprzedał swoje miejsce, ale zrobił to niezwykle mądrze. W umowie z Atomem Treflem Sopot został zawarty zapis gwarantujący pilskiej drużynie 3-letnie utrzymanie przez pomorskiego magnata. W takim wypadku zespołowi z północy Wielkopolski nie groził los derbowych rywali. Mimo to za sezon 2010/2011 PTPS zebrał pochwały za mądre zbudowanie składu, odnalezienie takich pereł jak Lecia Brown i danie szansy młodym siatkarkom jak Monika Martałek czy Natalia Krawulska. To procentuje już teraz na parkietach PLK.

Zespołowi Rafała Błaszczyka niestraszny żaden spadek

Co przyniesie 2012 rok?

Czy po sezonie 2011/2012 do tego grona dołączy kolejny zespół, który zniknie z mapy siatkarskiej Polski? Niewykluczone. Od dawna o nie najlepszej sytuacji finansowej mówi się w Białymstoku i Mielcu. Nie za ciekawie wygląda również sytuacja Budowlanych Łódź, którzy jednak od strefy spadkowej oddalili się dość znacznie. Nie można wykluczyć również scenariusza ze sprzedaniem miejsca. Pytanie tylko, czy w obecnym gronie pierwszoligowych siatkarek znalazłby się nabywca? Na odpowiedź na to pytanie przyjdzie poczekać jeszcze kilka miesięcy.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)