Z nieba do piekła - relacja z meczu Stal Mielec - Organika Budowlani Łódź

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 2:3. Tym razem o prawdziwości tego starego porzekadła przekonały się siatkarki Stali Mielec. Podopieczne Adama Grabowskiego w meczu z Organiką Łódź były już pewne wygranej po trzech setach, ale kilka zwycięskich akcji Budowlanych całkowicie odmieniło obraz tego spotkania.

Czwartą kolejkę PlusLigi Kobiet zamykał poniedziałkowy mecz Stali Mielec i Organiki Łódź. Dla obu zespołów początek tegorocznych rozgrywek nie należy do udanych, bo łodzianki przed tym spotkaniem zajmowały dziewiątą lokatę, a mielczanki zamykały całą stawkę.

Pierwsze akcje tego spotkania to wyrównana walka punkt za punkt. Dopiero po ataku Doroty Pykosz mielczanki osiągnęły dwupunktową przewagę 6:4, ale po przerwie technicznej szala zwycięstwa przechyliła się na stronę przyjezdnych. Po zdobytym punkcie przez Helene Rousseax to łodzianki wygrywały 16:15, ale na przerwie technicznej miały już tylko "oczko" przewagi. Oba zespoły początkowo nie popełniały znaczącej ilości błędów własnych, a punkty zdobywały po skończonych atakach. Po powrocie na boisko trzy punkty z rzędu zdobyły łodzianki, ale po ostrej reprymendzie trenera Adama Grabowskiego rywalki odpowiedziały dokładnie tym samym (19:19). Końcówka tej partii to znowu zacięta walka, z której obronną ręką wyszły siatkarki Stali. Mielczanki w ostatniej akcji zdążyły ustawić skuteczny blok i wygrały 25:23.

Druga odsłona tego pojedynku nie była już tak wyrównana. Łodzianki od początku seta nie potrafiły złapać dobrego rytmu gry i siatkarki Stali szybko powiększały swoją przewagę. Po asie serwisowym Kateriny Kociowej gospodynie prowadziły już 6:2 i w błyskawicznym tempie powiększały ten dystans. Prowadzenie mielczanek sięgnęło nawet dziesięciu punktów (14:4), co w dużej mierze było efektem skutecznego bloku. Paraliż Budowlanych minął dopiero w połowie seta i łodzianki stopniowo zaczęły odrabiać straty. Po ataku Katarzyny Mróz na tablicy wyników widniał rezultat 18:13, ale kilka straconych punktów nie wytrąciło z równowagi gospodyń tego spotkania. W ostatnich akcjach łodzianki starały się zmniejszyć rozmiary tej druzgoczącej porażki, ale podenerwowany zespół Organiki nie był już w stanie podnieść się z kolan. Partię zakończyła Rita Liliom i Stal wygrała 25:18.

Po powrocie na boisko zapowiadało się, że trzeci set będzie powtórką poprzedniej partii. W zespole Budowlanych w ogóle nie funkcjonowało przyjęcie, co wykorzystały rywalki. Stal na przerwie technicznej prowadziła już 8:3, ale po powrocie na boisko Organika w końcu zaczęła zdobywać punkty. Ciężar gry na swoje barki wzięła Karolina Kosek i łodzianki przegrywały już tylko 7:9. Mielczanki nie pozwoliły jednak rywalkom rozwinąć skrzydeł, wróciły do swojej dyspozycji z początku seta i po chwili prowadziły już 16:11. Patrząc jednak na końcówkę tej partii chciałoby się powiedzieć: nie chwal dnia przed zachodem słońca. Stal prowadziła już 19:12, ale mielczanki były już tak pewne wygranej, że kilka udanych akcji Budowlanych w końcówce seta kompletnie je zaskoczyło. Po skutecznych atakach Rousseaux i Kosek przyjezdne przegrywały już tylko dwoma punktami (21:23), by po chwili doprowadzić do remisu 24:24! Ta sytuacja wybiła z rytmu mielczanki, które nie zdołały zakończyć tego seta i przegrały 25:27.

Pognębione takim obrotem spraw mielczanki nie potrafiły odnaleźć się w czwartym secie. Po asie serwisowym Luany de Pauli Budowlane wyszły na prowadzenie 5:3 i po przerwie technicznej powiększyły swoją przewagę do czterech punktów (11:7). W porównaniu z poprzednimi partiami, role na boisku całkowicie się odwróciły - to łodzianki z łatwością zdobywały punkt za punktem, a gospodynie tego meczu borykały się z własnymi słabościami. Na przerwie technicznej Organika utrzymywała swoją przewagę 16:12 i po punktowej zagrywce Kosek wygrywała już 18:13. Tym razem nie powtórzyła się sytuacja z poprzedniej partii, bo łodzianki nie powtórzyły błędów swoich rywalek i pewnie wygrały 25:18, doprowadzając tym samym do tie-breaka.

Trauma siatkarek Stali po przegranym trzecim secie nie minęła w decydującej partii, bo Organika zaczęła od prowadzenia 4:0. Po skutecznym ataku Anity Kwiatkowskiej przyjezdne wygrywały już 8:3 i tylko wielki zryw mógł uratować jeszcze zespół Stali. Przez chwilę wydawało się, że mielczanki wróciły do gry, bo zdobyły pięć punktów z rzędu (11:13), ale rywalki nie dały sobie wydrzeć tego zwycięstwa i wygrały 15:11, wywożąc dwa punkty z Mielca.

KPSK Stal Mielec - Organika Budowlani Łódź 2:3 (25:23, 25:18, 25:27, 18:25, 11:15)

Stal: Szymańska, Pycia, Kociowa, Pykosz, Babicz, Liliom, Wojtowicz (libero) oraz Kandora, Sadowska, Wilczyńska

Budowlani: Grbac, Rousseaux, Kosek, Mróz, Mirek, de Paula, Ciesielska (libero) oraz Bryda, Wójcik, Kwiatkowska, Golec

MVP: Helene Rousseaux (Organika Budowlani Łódź)

Źródło artykułu: