Joanna Kaczor: Nie ma powołania, więc nie ma o czym rozmawiać

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Reprezentacja polskich siatkarek boryka się z problemami kadrowymi od lat, ale te tegoroczne są chyba największe. Plaga kontuzji oraz rezygnacji z bronienia barw narodowych ciągą się jak tasiemiec. Jedne nie chcą, inne nie mają możliwości.

W tym artykule dowiesz się o:

-Trenuję od trzech tygodni i jestem zdrowa. Bardzo chciałabym również wspomóc reprezentację Polski, ale do tego potrzebne jest powołanie, a tego po prostu nie ma, więc nie ma o czym rozmawiać - mówi Joanna Kaczor.

Kadra polskich siatkarek od początku sezonu boryka się z ogromnymi problemami kadrowymi, łącznie ze zmianą szkoleniowca. Po objęciu stanowiska przez Alojzego Świderka spodziewano się powrotu do kadry najlepszych naszych zawodniczek. Udało się to tylko po części, bo Małgorzata Glinka-Mogentale zdania nie zmieniła, a Anna Werblińska ciągle boryka się z kłopotami zdrowotnymi. Czy stać naszą żeńską reprezentację na stratę kolejnych doświadczonych siatkarek?

- To są trudne tematy. Mogę jedynie powiedzieć, że w momencie otrzymania powołania zgłaszam się w kadrze i podejmuję wyzwanie. Sytuacja Kaśki Gajgał jest podobna. O tym jednak decyduje trener, bo to on będzie rozliczany z wyniku osiągniętego przez zespół - stwierdza atakująca ekipy z Muszyny.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)